~~Zayn~~
Kiedy
Lily znika za drzwiami, schodzę po schodkach i wsiadam do samochodu opierając
dłonie na kierownicy.. Spoglądam na miejsce, w którym siedziała Lily..
Co to wszystko do cholery było??
W
pewnej chwili miałem ochotę, to po prostu skończyć, ale muszę przyznać, że było
miło. Fajnie się z nią rozmawiało.. doszedłem do wniosku, że z chęcią wróciłbym
pod jej drzwi i zaprosił na kawę w Starbucks’ie. Jest 23:35, kiedy wjeżdżam do
garażu samochodem. Wracam do salonu i rzucam kluczyki na stolik, po czym
kieruję się w stronę schodów. Zostawiam na nim buty i postanawiam wziąć
prysznic, a potem położyć się spać
~~Lily~~
Budzę
się o godzinie 11:30. Mamy już dawno nie ma w domu, pojechała już do pracy.
Dziś jest piątek, wróci pewnie nieco później z uwagi na to, że będzie więcej
wypadków. Tak właśnie jest.. mama czasami zostaje po godzinach chociaż nie
powinna. Nie mam kompletnie pojęcia, co mam dzisiaj robić. Nie mam planów, więc
leżę w łóżku do 12, myśląc o Zaynie, dopóki nie dostaję wiadomości od Lucy.
*Lucy*
Hej
Lil, jeśli śpisz, to się obudź jeśli się obudziłaś to wstawaj.. będę z Andrew
za jakieś 10 minut. Xoxo
Zaśmiałam
się, po czym wyszłam z łóżka, szybko znajdując coś w szafie. Założyłam moje
czarne rurki i luźną bluzkę z flagą Anglii. Weszłam do łazienki i szybko umyłam
zęby, a włosy związałam w kucyka. Kiedy byłam na schodach usłyszałam
charakterystyczne pukanie do drzwi, więc zaczęłam zbiegać na dół i szybko
wpuściłam przyjaciół do środka.
-Heej-
Lucy szybko mnie przytuliła, a obok niej pojawił się Andrew
-Siemka
młoda- uśmiechnął się, od razu podążając w stronę salonu
-Jesteś
sama?- zapytała Lucy
-Ta,
mama jest w pracy. Dopiero wstałam- mówię im
-To
się świetnie składa. Oznacza to, że będziesz jeść śniadanie, a ja z chęcią się
przyłączę.- zaśmiał się Andrew wchodząc do kuchni
-Kto
powiedział, że się z tobą podzielę?- przedrzeźniam się, z nim wystawiając język
-Sam
sobie wezmę- prycha siadając na krześle
-Jesteście
świrnięci- komentuje Lucy
-Za
to mnie kochasz skarbie- chłopak się śmieję
-No
właśnie… to ty masz świrniętego chłopaka- spoglądam na Andrew, a on rzuca we
mnie, leżącym na stole jabłkiem
-Nie
powinieneś być w pracy?- pytam go
-Młoda..
jest już prawie 13 godzina. Mam przerwę- wyjaśnia. Ygh.. dlaczego on mnie tak
nazywa.. chodziliśmy razem do klasy.. a wszystko przez to, że on urodził się w
styczniu… a ja w październiku. Wyjęłam pieczywo i zaczęłam robić kanapki dla
siebie no i oczywiście dla chłopaka, bo inaczej zje moje.
-A
ty nie powinnaś być w łóżku niejakiego Zayna Malika- prycha Andrew, kiedy
podjada z mojej kanapki
-Co?!-
pytam mało się nie opluwając
-Sami
nam coś wspomniała- odzywa się Lucy
-Oh…
no tak. Powiedz coś Sam to zaraz dowie się całe miasto.- wywracam oczami
-Też
jestem twoją przyjaciółką. Chyba nie chciałaś tego przede mną ukrywać?- pyta
-Nie…
ale mogłam ci to sama powiedzieć Lucy- mówię, po czym gryzę swoją kanapkę
-Lucy
przejdź do rzeczy.- odzywa się chłopak
-Właśnie..chciałam
cię zaprosić na babski wieczór do mnie. Będzie super!- mówi z entuzjazmem
-Taa…
mówiąc babski wieczór, masz na myśli mnie, siebie, Sam no i oczywiście naszą
przyjaciółka Andrew?- pytam
-Ja
ci zaraz dam przyjaciółkę!- śmieje się, kopiąc mnie pod stołem, na co zaczynam
się śmiać
-Będziemy
we trzy. Andrew się pozbędziemy. Wychodzi z Philem, Jimem, Chrisem i Lucasem na
piwo.- wyjaśnia Lucy
-CO?-
pyta nagle przestając jeść
-No
pójdziecie gdzieś. Możesz potem przenocować u Lucasa, no nie?- pyta z uśmiechem
-Własna
dziewczyna wygania mnie z mieszkania.. musisz się zgodzić młoda- mówi, kończąc
swoją kanapkę
-Dobra
to będę- śmieję się
-Ja
lecę. Moja przerwa kończy się za 15 minut- Andrew wstał od stołu, spoglądając
na swój zegarek.
-Dzięki
za śniadanie- rozczochrał moje włosy, za co dostał kopniaka w łydkę
- Do
wieczora- powiedział do Lucy, dając jej długiego całusa w usta, przez co
musiałam odwrócić wzrok. Było mi głupio, patrzyć jak się całują. Ale są razem
szczęśliwi, a to najważniejsze.
-Jedźmy
po Sam, a potem na zakupy na wieczór, co?- pyta Lucy, jak tylko Andrew zamknął
za sobą drzwi
-Jasne.-
uśmiechnęłam się szybko, sprzątając niewielki bałagan w kuchni. Zabrałam ze
sobą telefon, a na koszulkę założyłam swoją ulubioną, czarną bluzę z kapturem,
po czym wyszłyśmy z domu.
-Więc,
serio byłaś z nim na randce?- zapytała, kiedy wchodziłyśmy do kawiarenki
-Tak-
zdążyłam przytaknąć zanim pojawiła się Sam
-OOO
no i są moje dwie ukochane, szalone, niezastąpione przyjaciółki!- krzyknęła,
natychmiast nas przytulając. Szybko zabrała swoje rzeczy zza lady i już
wychodziłyśmy z kawiarenki, zmierzając w stronę supermarketu.
-Ale
dzisiaj będzie super, co? Dawno nie miałyśmy takiego wieczoru- mówi
podekscytowana Lucy
-A
będzie jeszcze lepiej, bo Lily zdradzi nam szczegóły, wczorajszego wieczoru.
Tylko kochana! Pikantne szczegóły!- krzyknęła Sam, wybiegając przede mnie i
idąc przez chwilkę tyłem
-Ale..-
zaczynam, jednak Lucy natychmiast mi przerywa
-Nie!
Nic nie mów. Zostaw nam to na wieczór- śmieje się, więc wzruszam tylko
ramionami. Szkoda, że się zawiodą. Nie mam zbyt wiele do opowiadania. Kiedy
wchodzimy do sklepu zabieramy ze sobą jeden wózek, który prowadzi Sam, a
właściwie rozpędza się i „jedzie” o mało nie wpadając na regały z towarem.
Zabieramy kilka paczek chipsów, opakowanie ciastek, krakersów, popcorn, i
trochę owoców.
-A
co wy na to?- Sam staje przed nami, trzymając w ręce butelkę wina, lekko nią machając
-Weź
dwie- mówi Lucy, która właśnie wkłada do wózka klika kartonów soku.
-Dziewczyny
to tylko jeden wieczór. Nie obóz przetrwania.- śmieję się, kiedy one wkładają
kolejne produkty
-Oh..zobaczysz.
Jeszcze nam czegoś zabraknie.- prychnęła Sam
-Żelki!-
krzyknęła Lucy, wyprzedzając nas i chwytając 3 paczki kolorowych misiów
-Dobra
to chyba tyle..- mówi w końcu Sam
-Jestem
ciekawa jak się stąd zabierzemy. Nawet nie mamy samochodu.- Lucy wypuszcza
głośno powietrze, kiedy wykładamy towar przy kasie. Składamy się i wspólnie
płacimy rachunek, pakując wszystko do 4 wielkich reklamówek….
-To
jest za ciężkie- jęczy Lucy, kiedy jesteśmy w połowie drogi do jej mieszkania
-Zdecydowanie.
Zadzwoń do Andrew. Niech po nas przyjedzie- dyszy Sam, stawiając reklamówki na chodniku
-Dziewczyny
no! Nie! Damy radę to jeszcze kawałek. Ruszajcie te tyłki i idziemy-
zmobilizowałam je szybko, stawiając na swoim. Jęknęły głośno, ale posłuchały i
po kolejnych 10 minutach męczarni, byłyśmy na miejscu
-Dobra.
Jedziemy widną- wysapała Sam, szybko wciskając przycisk.
Kiedy
znalazłyśmy się na miejscu, a Lucy otworzyła drzwi, zostawiłyśmy zakupy w
kuchni i rzuciłyśmy się na jej kanapę
-Nie
mam siły. Umieram i nie dożyję naszego piżama party.- wyjęczała Sam
-Musimy
to rozpakować i dokupić lody- westchnęłam siadając
-No!
Lodów nie może zabraknąć, a na śmierć o nich zapomnieliśmy- przytaknęła Lucy.
Po chwili odpoczynku, rozpakowałyśmy wszystkie zakupy i wyszłyśmy z jej
mieszkania, ruszając w stronę mojego domu. Muszę zabrać ze sobą kilka
rzeczy.
Kiedy
ja się pakowałam, dziewczyny siedziały w salonie, planując oczywiście co
będziemy robić podczas wieczoru.
Przez
cały czas mi czegoś brakowało.. na coś czekałam… dopiero teraz zdałam sobie
sprawę z tego, że tym czymś, a właściwie kimś był Zayn..
Praktycznie
przez cały czas, czekałam na jakiś znak.. wiadomość lub telefon. Ale dlaczego
się łudziłam? Przecież zachowałam się wczoraj jak idiotka.. dobrze wiedziałam,
że więcej się nie odezwie. A jednak na to właśnie liczyłam. Miałam nadzieję, że
nie będzie zły za tamto i odezwie się dzisiaj.
-Idziesz?-
do pokoju wparowała Lucy, więc natychmiast zwiesiłam torbę na ramię i
skierowałam się w jej stronę
-Tak.
Chodźmy już- uśmiechnęłam się i razem zeszłyśmy na dół zostawiając kartkę dla
mojej mamy informując ją gdzie jestem. Niby jestem dorosła, ale nie chcę, żeby się
martwiła..
-O!
Jesteście w końcu!- usłyszałyśmy krzyk z kuchni, kiedy tylko weszłyśmy do
mieszkania Lucy
-Andrew?-
krzyczy Sam, a ten wychodzi z pomieszczenia z paczką krakersów w ręce
-Nie!!
To na nasz wieczór! Co ty tu, w ogóle robisz?- wrzeszczy Samantha i biegnie w
jego stronę, niemal wyrywając mu z rąk ciasteczka.
-Skończyłem
pracę.. więc wróciłem do domu. Mieszkam tu z dziewczyną, dla twojej informacji
Sam.- Andrew śmieje się i ponownie odbiera od niej paczkę z krakersami
-Dobra
weź je sobie. Mamy więcej.- mówi, pokazując mu język, na co ten wybucha jeszcze
większym śmiechem
-Jak
ja kocham, moje trzy wariatki- mruknął pod nosem.
-To
co robimy?- pyta zarzucając ręce na ramiona Lucy i moje.
-Ty
skarbie jedziesz do chłopaków. My tu mamy babski wieczór.- odzywa się Lucy
obejmując go w pasie.
-Chyba,
że Lucy pożyczy ci stanik i będziesz udawał naszą nową koleżankę- Sam zaczyna
się śmiać, więc Andrew natychmiast szykuje się do wyjścia
-Dobra.
To ja lecę. Już wam nie przeszkadzam. Bawcie się dobrze, ale bezpiecznie-
śmieje się, po czym długo całuję Lucy.
-Pa
skarbie- szepcze do niej, na co ona szeroko się uśmiecha i wypuszcza go z
objęć, patrząc jak wychodzi z mieszkania. Kiedy zamyka za sobą drzwi, zaczynamy
nasze przygotowania. Jest już wieczór, więc każda z nasz szybko bierze króciutki
prysznic, po czym zaczynamy przygotowywać salon. Rozrzucamy poduszki na miękki
dywan, a Lucy wyciąga kilka koców i śpiwory. Zapalamy miliony świeczek
zapachowych i ustawiamy kilka misek z pysznościami na niewielkim stoliku,
puszczamy cicho muzykę i wreszcie zasiadamy na podłodze.
-No
więc… Lily! Opowiadaj wreszcie, co się wczoraj działo! Jak było z Zaynem?- pyta
zaciekawiona Lucy, nalewając do trzech kieliszków czerwonego wina.
Zayn..
właśnie.. przez cały dzień się nie odezwał..
no dobra.. więc jest rozdział! jutro szkoła.. nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział.. postaram się jak najszybciej..
przypominam wam również o nowej części Strong :D
przypominam wam również o nowej części Strong :D
komentujcie! bo to bardzo ważne..
czytasz=komentuj
Mrs.Horan