sobota, 21 lutego 2015

Happily cz.31 "Studio"



 wyjaśnienia na temat spóźnionego rozdziału w notce pod częścią
  
Razem, po cichu schodzimy do salonu i oddycham z ulgą, kiedy nie widzę mamy w kuchni. Oboje tam podążamy, a ja robię nam kawę.
-Dzień dobry córciu. Oh.. Zayn?- słyszymy, a ja spoglądam w stronę progu. Cholera. Mama.
                                              *******
Spoglądam na nią z przerażeniem, podczas gdy ona szybko zawiązuje pasek szlafroka na swojej talii. I rzuca mi zdezorientowane spojrzenie
-Dzień dobry Pani- Zayn uśmiecha się do niej i spogląda na mnie
-Tak.. właśnie. Zayn wpadł przed chwilą- jąkam się
-Świetnie.- mama uśmiecha się do chłopaka i ciężko wzdycha
-Gdybym wiedziała ,chociaż bym się ubrała.- chichocze, ciaśniej zawijając się w szlafrok
-Wiem, że to za wcześnie.. przepraszam- odzywa się chłopak, drapiąc się po brodzie
-Nie przepraszaj. Cieszę się, że wpadłeś. Masz szczęście, że cie lubię- wskazuje na niego palcem i również robi sobie kawę. Posyłam chłopakowi znaczące spojrzenie, kiedy mama oferuje, że zrobi nam śniadanie.
-Niee.. nie trzeba, muszę już lecieć- mówi, wstając z wysokiego stołka
-Tak. Ja też- wstaję i szybko dopijam swoją kawę.
-Zaczekajcie. Nic nie zjecie?- pyta od razu
-Nie. Zjemy coś na mieście- odpowiadam i razem szybko wychodzimy z kuchni. Zayn rzuca mi rozbawione spojrzenie, a kiedy chce coś powiedzieć, znowu słyszymy mamę
-Zayn zaczekaj. Lily oczywiście zapomniała ci tego dać- mama dogania nas w salonie i wręcza mu niewielkie opakowanie.
-Co to?- pyta z uśmiechem
-Ciasto, które tak bardzo ci smakowało- mama odwzajemnia uśmiech, a ja wywracam oczami 
-Nie musiała pani..- Zayn zaczyna, ale mama mu przerywa
-Nie przyjmuję reklamacji. No idźcie już, bo się spóźnicie. I nie zapomnijcie czegoś zjeść- mówi, na co zaczynamy się śmiać i wychodzimy z domu
-Gdzie masz ten samochód?- pytam, kiedy schodzimy ze schodów
-Na tamtej ulicy- wskazuje ręką, przez nas więc idziemy w tamtym kierunku
-Masz w ogóle czas, żeby podwieźć mnie do firmy? Mogę jechać taksówką- zatrzymuję się i spoglądam na niego. Przecież nie ma obowiązku, żeby mnie zawozić
-Żartujesz? Jasne, że cię zawiozę- uśmiecha się ,więc zaczynamy iść dalej 
-Przepraszam cię za mamę.. Jesteś po prostu pierwszym chłopakiem, który przychodzi do nas i nie jest to Andrew.- wywracam oczami, a on zaczyna się śmiać
-Uwielbiam twoją mamę, a fakt, że jestem pierwszy, jeszcze bardziej mnie cieszy- mówi z uśmiechem
-Niall ucieszy się, kiedy zobaczy to ciasto w moim samochodzie- chłopak zaczyna się śmiać, na co prycham i spoglądam na niego
-Serio?- pytam, a on kiwa głową i wyciąga kluczyki, kiedy dochodzimy do jego samochodu. Chłopak otwiera mi drzwi, po czym sam wsiada do auta i szybko wyjeżdża na ulicę. Umawiamy się na spotkanie, w czasie lunchu, abym mogła pójść z nim na to spotkanie z chłopakami. Kiedy tylko samochód zatrzymuje się przed firmą, nadchodzi moment, gdy muszę się z nim pożegnać.. i o boże.. tak bardzo tego nie chcę.. Uśmiecham się, kiedy wyciąga rękę i gładzi chwilkę mój policzek, po czym przyciąga mnie do pocałunku. Delikatnie go pogłębia, jak tylko kładę dłoń na jego szyi, by przytrzymać go przy sobie. Pocałunek wydaje trwać się bardzo krótko, jednak kiedy w końcu go przerywamy, potrzebuję chwili, żeby złapać oddech. Zayn szeroko się uśmiecha, po czym puszcza mi oczko i zdejmuje moją dłoń z jego szyi.
-Miłego dnia Miki- mówi i lekko całuje wnętrze mojej dłoni
-Do zobaczenia- jeszcze raz krótko całuję go w policzek, po czym wysiadam z jego samochodu. Macham mu, kiedy odjeżdża i wchodzę do firmy.
Mam dziś naprawdę dobry humor i nie wiem czym jest to spowodowane.. jednak wszystko podpowiada mi, że to nocna wizyta Zayna, tak na mnie wpłynęła.
-Witaj kwiatuszku- słyszę, kiedy mam zamiar wejść do swojego gabinetu
-Oh.. cześć Beth- śmieję się i podchodzę do jej biurka. Byłam tak zamyślona, że o mało ją zignorowałam
-Rozkwitasz kochana- śmieje się ze mnie i wstaje z krzesła
-Taak… miałam dziś świetną noc- wyznaję, zanim gryzę się w język
-UU… zdradzisz szczegóły?- pyta, poruszając brwiami
-Nie. To nie to, co myślisz- chichoczę, kiedy wręcza mi 2 teczki
-Więc?- pyta
-Spędziłam ją w miłym towarzystwie. Nic więcej- wyjaśniam
-Właściwie to spaliśmy. Przestań sobie coś wymyślać- stukam się w skroń, a ona jeszcze raz się śmieje
-Tak się zaczyna, wiesz…- wymachuje ręką, a ja szturcham ją w ramię
-Nie.. nie z nim. Nigdzie nam się nie spieszy- wyjaśniam, oddalając się w stronę gabinetu
-Zdradź mi chociaż, imię tego twojego Romeo!- krzyczy, kiedy zamykam za sobą drzwi. Śmieję się sama do siebie, po czym uchylam drzwi i wystawiam głowę przez wąską szparę.
-ZZayn- przedłużam jego imię i zamykam drzwi. Opieram się o nie i głęboko wzdycham. Dobra.. czas wziąć się do pracy. Odpycham się od drzwi i podchodzę do biurka, odkładając na nim teczki. Siadam na swoim krześle, jednak zanim zaczynam pracować, zastanawiam się czy dobrze zrobiłam zdradzając jej imię chłopaka.. Zagryzam wargę i przez chwilę to analizuję, po czym decyduję się, żeby dać temu spokój. Przecież nie jeden chłopak ma tak na imię.. a poza tym.. nawet gdyby wiedziała, o którego Zayna chodzi, nikomu tego nie wygada. Ufam jej. Odkładam te myśli na dalszy plan, tylko po to, żeby zająć się pracą. Przez długi czas, ustalam grafik Andersona. Ma teraz dużo pracy, ponieważ rozpatruje dwa projekty. Nie mogę się doczekać pory lunchu, jednak zanim zaczynam się szykować do wyjścia, zdążam ustalić z szefem zmiany, jakich klient chciał dokonać w projekcie. Kończę układać spotkania, kiedy przychodzi sms
„Nie chciałbym ci przeszkadzać, ale czekam już przed wejściem.Zayn”
Czytam i szybko spoglądam na zegarek… no tak.
„Przepraszam. Już wychodzę. Lily.” odpisuję i szybko zmierzam do wyjścia
-Pójdziemy razem na lunch?- pyta mnie Beth
-Przepraszam cię, ale jestem już umówiona.. co ty na kawę po pracy?- pytam, żeby nie czuła się odrzucona czy coś..
-Jasne- uśmiecha się, więc odwzajemniam go szybko i wchodzę do windy. Zauważam Zayna tuż przy szklanych drzwiach. Uśmiecha się, kiedy mnie zauważa i otwiera przede mną przeźroczystą powłokę.
-Hej. Naprawdę przepraszam. Zasiedziałam się- przytulam, go krótko
-W porządku. Chłopacy czekają w studiu- wyjaśnia i wskazuje na swój samochód nieco dalej, więc podążamy w jego kierunku
-Jesteś pewny, że nie będę przeszkadzać?- pytam, spoglądając na niego. Oh… przez tak krótki czas, strasznie się za nim stęskniłam
-Nie. Będziemy tylko śpiewać i pewnie trochę wygłupiać. Niall dowiedział się, że mam to ciasto od twojej mamy, więc nie może się doczekać- śmieje się i otwiera przede mną swój samochód. Zajmuję miejsce w środku i czekam aż Zayn zajmie miejsce kierowcy. Już po chwili, wyjeżdżamy na ulicę
-Nie mam dużo czasu. Jakąś godzinę- wyjaśniam
-W porządku- kiwa głową i kładzie rękę na mojej dłoni. Spoglądam na niego i lekko ściskam jego dłoń.
-Jak ci mija dzień?- pyta
-Świetnie. Anderson jest zajęty, więc za bardzo mnie nie kontroluje.- uśmiecham się
-Myślałaś może o mojej propozycji?- pyta, kiedy zatrzymuje się na światłach. O nie.. teraz wpatruje się we mnie, a ja nie mogę nawet skłamać
-Szczerze mówiąc nie miałam na to czasu.- wzdycham, spuszczając wzrok
-Chcę żebyś ze mną jechała. Nie zapominaj o tym- wzdycha i dalej patrzy na mnie, chociaż zauważam, że mamy już zielone światło. Rusza dopiero wtedy, kiedy kierowca za nami zaczyna się niecierpliwić.
-Wiem.. pomyślę obiecuję- mówię w końcu i w ciszy przebywamy resztę drogi.
-Fanki- Zayn mówi nieco głośniej, kiedy wjeżdża na niewielki parking przed studiem. Od razu orientuję się o co mu chodzi. Przed wejściem znajduje się dość duża grupka fanek. Może jednak to nie był dobry pomysł, żeby przyjeżdżać tutaj z Zaynem. Chłopak nie wychodzi z samochodu, zamiast tego wyjmuje telefon i szybko gdzieś dzwoni.
-Jesteśmy…tak… nie jestem sam, więc.. dobra czekamy.- kończy połączenie i spogląda na mnie
-W porządku, za chwilę przyjdą po nas ochroniarze.- informuje mnie, na co kiwam głową. Nie wiem dlaczego, ale jestem trochę przerażona. Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją. Nie wiem jak się zachować i naprawdę czuję się głupio. Spoglądam w stronę wejścia i zauważam dwóch, dobrze zbudowanych facetów, podążających w naszą stronę. Zayn otwiera drzwi, kiedy znajdują się już przy samochodzie.
-Cześć Paddy- mówi do jednego i cicho, chwilkę o czymś rozmawiają, po czym drugi z nich otwiera mi drzwi i prosi, żeby wysiąść. Moje zdenerwowanie rośnie, do momentu, kiedy nie staję obok Zayna. Chłopak spogląda na mnie i uśmiecha się lekko, po czym zaczynamy iść w stronę wejścia. Jeden ochroniarz trzyma za ramię Zayna, a drugi mnie. Przepchanie się przy drzwiach nie jest łatwe. Widzę, że Zayn się zatrzymał, a „mój” ochroniarz poszedł dalej. Otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka, wchodząc zaraz za mną.
-Co się stało?- pytam od razu
-Nic takiego. Zayn zatrzymał się do zdjęć. Zaraz przyjdzie- mężczyzna uśmiecha się do mnie, po czym wyciąga dłoń w moją stronę
-Jestem Paul.- przedstawia się
-Lily.- uśmiecham się lekko i odwzajemniam uścisk. Odwracam się, kiedy drzwi ponownie się otwierają, a do środka wchodzi roześmiany Zayn i chyba Paddy.
-W porządku?- pyta mnie
-Tak.- kiwam głową
-Dziewczyny chciały kilka zdjęć- wyjaśnia, na co jeszcze raz kiwam głową i podążam za ochroniarzami przez długi korytarz. Mijamy kilka dużych pomierzeń, po czym Paul otwiera, w końcu jedne drzwi
-Heej- od razu wita nas Liam
-Cześć- mówię krótko i lekko go ściskam. Widzieliśmy się tylko raz, na imprezie u Zayna, ale jest bardzo miły i chyba go lubię
-Lily- słyszę głos Harrego, więc go również ściskam
-Co tam?- pyta, kiedy witamy się z resztą
-W porządku, a co u ciebie?- pytam
-Jak najlepiej. Widzę, że dogadałaś się z Zaynem- zaczyna
-Yy.. tak.- poprawiam swoje włosy, będąc lekko zirytowana. Kiedy ostatnio się z nim widziałam, on myślał, że ja i Malik to tylko znajomi, a dziś.. jesteśmy razem i oni o tym na pewno już wiedzą.
-Mogłaś mi wtedy powiedzieć, że się spotykacie- dodaje
-Przepraszam..- mamroczę, jednak on się uśmiecha
-W porządku. I tak cię lubię- chichocze i puszcza mi oczko, po czym odchodzi. Odwracam się i zauważam, że Zayn uważnie mi się przygląda
-Dobra chłopaki- Louis klaszcze w ręce i wszyscy siadają na kilku fotelach. Ja wybieram kanapę w rogu pokoju i uważnie ich obserwuję. Niall bierze gitarę i zaczyna grać. Słuchać ich na żywo… a w radiu to zupełnie dwie inne sprawy. Jestem pod wrażeniem ich śpiewu i przyłapuję się na tym, że sama cichutko nucę sobie fragment, każdej śpiewanej przez nich piosenki. Kiedy przychodzi pora na solówki Zayna, słucham go praktycznie z otwartymi z wrażenia ustami. Jego głos jest tak czysty i.. i.. aż brak mi słów. Kiedy Niall odkłada gitarę Paddy wraca do pomieszczenia ze znajomym mi opakowaniem w ręce.
-Nooo w końcu- Niall chichocze i wstaje z miejsca. No tak.. Zayn dał mu kluczyki, aby ten poszedł po ciasto, które tam zostawił. Niall jako pierwszy bierze swój kawałek i praktycznie od razu zaczyna to chwalić. Właściwie  smakuje ono każdemu chłopakowi w pomieszczeniu. Sama częstuję się kawałkiem, kiedy Zayn przysiada na kanapie obok mnie. Uśmiecham się lekko, kiedy splata nasze dłonie i zostawia je na moim udzie. Chłopacy od razu to zauważają, jednak żadnemu nie wydaje się to dziwna sytuacja. Wiedziałam, że zdają sobie sprawę z tego, że jesteśmy razem. Przysłuchuję się ich rozmowie do momentu, kiedy kątem oka nie zauważam, która jest już godzina.. o cholera.. mój lunch skończył się pół godziny temu. Zrywam się z kanapy, przerywając tym samym rozmowę chłopaków
-Cholera Zayn jestem już spóźniona- mówię i od razu wstaję.
-Zaczekaj. Odwiozę cię- mówi i szybko żegna się z chłopakami, po czym wychodzimy z pomieszczenia.
-Przepraszam. Powinnam wezwać taksówkę, żebyś mógł z nimi zostać- wzdycham, kiedy przechodzimy przez ten sam korytarz, co na początku
-Daj spokój. Powinienem był pilnować godziny. Poza tym nie wyobrażam sobie tego, żeby cię nie odwieźć - uśmiecha się lekko i otwiera drzwi. Ugh.. zupełnie zapomniałam o fankach. Wciąż stoją na zewnątrz, chociaż jest już ich nieco mniej niż przedtem
-Zayn!- Krzyczą od razu, kiedy wchodzimy w mały tłum
-Naprawdę się spieszę, przepraszam- mówi spokojnie, łapiąc moją rękę. Ściskam ją, starając się podążać za nim. Kilka dziewczyn idzie za nami, aż na parking. Zayn otwiera mi drzwi, po czym sam przechodzi na swoją stronę, zamieniając kilka słów z dziewczynami. Macha im, po czym wsiada do samochodu i od razu wyjeżdża na ulicę. Milczę przez całą drogę, analizując sytuację z przed chwili. Fanki widziały nas razem. Fanki widziały, że Zayn mnie odwozi. Widziały jak trzyma mnie za rękę.. Chciałam dyskrecji, tymczasem teraz wszystko potoczy się szybciej, kiedy dziewczyny napiszą o tym na jakimkolwiek portalu.. Wzdycham i wpatruję się w drogę przed nami. Widzę, że Zayn co jakiś czas na mnie spogląda i nagle przychodzi mi na myśl jedno.. doskonale wiedział, że fanki tam będą.
Może on zrobił to specjalnie? Może chciał to przyspieszyć?? Chciał, żeby nas widziały…



Witajcie kochani 
Nowy rozdział jest zły, krótki i przede wszystkim spóźniony.
Rozdział ten jest przejściowy i musiał po prostu zostać napisany... niedługo zacznie się dziać nieco więcej...nie zdradzę wam w jakim momencie.. 

co do takiego opóźnienia.. zanim zaczniecie krzyczeć posłuchajcie mojego wyjaśnienia.. 
w poniedziałek moja babcia została zabrana do szpitala... 
nie wstaje z łóżka już od 3 lat, ma cukrzycę,alzheimera i wiele innych poważnych chorób.. tym razem doszło coś nowego.. moja babcia miała udar. 
od poniedziałku tam przebywa... jest w połowie sparaliżowana (cała lewa strona) i właściwie już nie mówi.. kiedy pojechałam tam by ją zobaczyć liczyłam się z tym że widzę ją być może po raz ostatni... 
w dodatku miałam też prywatne problemy... więc proszę zrozumcie tak długie opóźnienie.. 

mam nadzieję że to iż rozdział jest nie najlepszy jakoś go skomentujecie... no i że wciąż ze mną zostaniecie. 
jeśli macie jakieś pytania dotyczące opowiadania... albo czegokolwiek.. nawet kolejnego rozdziału naprawdę piszcie do mnie osobiście.. wszystkie namiary znajdziecie w zakładce "kontakty" (najlepiej pisać na pocztę)
doczekacie się odpowiedzi szybciej niż pod rozdziałem..

to chyba tyle... więc komentujcie :) możecie też pisać na TT pod hasztagiem który znajduje się na górze bloga 
Dziękuję i przepraszam 
Mrs.Horan 
                                               15 komentarzy=nowy rozdział 

niedziela, 8 lutego 2015

Happily cz.30 "Zaproszenie"



-Wytrzymam tydzień. Ale ani dnia dłużej- chichoczę, a Zayn spogląda na mnie rozbawiony
-Musisz mi obiecać, że ich pozdrowisz. Ode mnie- unoszę brwi, a on głośno prycha. Ooo.. wrócił mój uśmiechnięty Zayn.
-Sama możesz to zrobić- mamrocze
-Co? Jak to?- pytam 
-Jedź ze mną.
                                                                     ****
-Co?- pytam zaskoczona i wstaję.
-Jedź ze mną- powtarza, kiedy staję przed nim
-Jak to?
-Normalnie Lily. Co w tym niezrozumiałego? Chcę zabrać cie do Bradford- wyjaśnia
-Ale Zayn.. ja.. ja nie mogę- mamroczę
-Dlaczego?- unosi brwi
-Bo…- zaczynam, ale brak mi argumentów.. praca.. tak praca. To idealna wymówka
-Mam pracę. Nie mogę wziąć wolnego. Pracuję tam od niedawna- tłumaczę
-Jestem pewny, że Anderson się zgodzi- mówi
-Nie mogę.- kręcę głową, na co on prycha..
-Powinienem się przyzwyczaić, że wiecznie mi odmawiasz- mówi, a ja chcę zaprzeczyć, ale ma rację. Za każdym razem tak jest. Zawsze, kiedy chce mnie gdzieś zabrać
-To nie tak- znowu kręcę głową i sięgam po jego rękę. Ściskam ją, a on spogląda mi w oczy
-W takim razie jak Lily. To źle, że chcę, żeby cię poznali?- pyta
-Jesteśmy razem od niecałej doby. Za szybko mi to proponujesz, nie sądzisz?- pytam z nadzieją, że odpuści
-Jadę tam za 3 tygodnie. Nie teraz.-przypomina
-Wiem.. ja tylko.. to dla mnie nowe- zaznaczam
-Dla mnie też. Dobrze o tym wiesz- mówi i wstaje
-Tak, ale.. muszę mieć czas- uśmiecham się słabo
-Nie jesteś zły, prawda?- pytam. Chłopak wzdycha ciężko, ale w końcu kręci głową
-Więc się nie zgadzasz?- dopytuje się
-Przepraszam- szepczę i kręcę głową
-Umówmy się inaczej..- zaczyna
-Nie odpowiadaj mi teraz. Powiedzmy, że podejmiesz decyzję za 2 tygodnie, co? Kiedy wyjedzie twoja mama, powiesz mi jak zdecydowałaś.- tłumaczy. Wzdycham, ale to faktycznie wydaje się być dobry pomysł. Mam czas. Zastanowię się nad tym spokojnie, bez pośpiechu. Zobaczę jak będzie nam się układać, może decyzja przyjdzie lżej niż teraz. Uśmiecham się i kiwam głową na zgodę. Zayn śmieje się i wyciąga do mnie rękę
-Zgoda?- pyta
-Zgoda- ściskam jego dłoń i lekko nią potrząsam, po czym sama chichoczę. Wzdycham, kiedy Zayn ciągnie mnie w stronę domu. Wciąż trzyma mnie za rękę, co cieszy mnie jak dziecko
-Wiedz, że będę próbował cię przekonać- mamrocze, po chwili ciszy
-Do wyjazdu?- pytam, a on kiwa głową
-Chciałbym, żebyś poznała moich rodziców. Mama byłaby szczęśliwa jak nigdy. Wciąż narzeka, że nie przywiozłem żadnej godnej zaufania dziewczyny- wyjaśnia
-Godnej zaufania?- unoszę brwi
-Wiesz.. dziewczyna, której może oddać swojego syna- uśmiecha się do mnie, a mnie robi się cieplej na sercu. On mówi poważnie. Śmiertelnie poważnie
-Co jeśli tam pojadę, a ona stwierdzi, że nie jestem tą dziewczyną?- droczę się z nim
-Stwierdzi. Uwierz mi. Kocham cię. Więc moja rodzina też by cię pokochała- przystaje, a ja uśmiecham się szeroko i rzucam się mu na szyję. Przytulam go z całej siły
-Bo mnie udusisz- chichocze i również mnie obejmuje
-Ja też cię kocham Zayn. Bardzo- szepczę mu do ucha i ukradkiem całuję w szyję
-Nie chcę się ukrywać- mówi nagle, kiedy spoglądam na niego, wciąż pozostając w uścisku
-Zayn..- zaczynam
-Chcę cię pocałować. Tutaj. Teraz.
-Ja też- przytakuję i widzę, że spogląda na mnie z nadzieją. Chcę tego. Ale tak cholernie boję się reakcji wszystkich. Nie chcę być postrzegana jako dziewczyna czekająca na fortunę Zayna.
-Lily- wyrywa mnie z zamyśleń i delikatnie przysuwa się do mojej twarzy. Zanim zdąży zrobić kolejny krok, odsuwam się.
-Nie. Nie Zayn. Nie tutaj, proszę- spoglądam na niego przepraszająco, jednak on milczy. Przeczesuje swoje włosy i szepcze
-Okej- odwraca się i idzie dalej. Wzdycham i szybko dołączam do niego. Chwytam go za rękę i przytulam się do niej
-Przepraszam- szepczę i całuję go w ramię. Spogląda na mnie, jednak dalej milczy, a my w ciszy powracamy pod mój dom
-Wejdziesz?- pytam
-Nie. Jestem trochę zmęczony- wzdycha i puszcza moją rękę
-Moglibyśmy posiedzieć u mnie.- proponuję, mając nadzieję, że się zgodzi. Może nawet zostać, spać u mnie. Proszę niech się zgodzi..
-Naprawdę, pojadę już- mamrocze, a ja jestem naprawdę zawiedziona
-Chciałabym, żebyś został- nalegam
-Ja też, ale jutro mam kilka rzeczy do zrobienia- mówi i zaciska zęby. Aha.. czyli koniec dyskusji, zanim się wkurzy.
-Okej..wiem, że jesteś z..
-Nie jestem zły-przerywa mi
-Widzę- wzdycham, a on podchodzi bliżej i obejmuje mnie za szyję, jedną ręką.
-Dobranoc Miki- szepcze mi do ucha i całuje mnie w skroń. Zanim zdążę się nacieszyć jego bliskością, odsuwa się. Nawet nie odwzajemniłam uścisku
-Dobranoc- szepczę, a on od razu się odwraca i podchodzi do samochodu. Wsiada do środka i już po chwili, widzę znikający za zakrętem samochód. Uśmiecham się słabo i wracam do domu
-Oh.. a gdzie Zayn?- pyta mama
-Pojechał- informuję ją, zostawiając buty w korytarzu
-Tak szybko? Miałam zapakowane ciasto dla niego. Bardzo mu smakowało- uśmiecha się ciepło
-Jeśli chcesz to mu je jutro dam. Pewnie będziemy się widzieć- wzdycham
-Dobrze. Zostawię je w lodówce.- tłumaczy
-Okej- przytakuję i wchodzę na schody
-Lily- woła za mną, więc się odwracam
-To doby chłopak. Cieszę się, że jesteście razem- mówi zadowolona, a ja zdobywam się na uśmiech.
-Dobranoc- mówię i wracam do swojego pokoju. Świetnie.. Co się z nim dzieje? Dlaczego taki jest? Wystarczy jedna drobna rzecz, a on już jest zły albo obrażony. Czasami jestem tak bardzo zdezorientowana.. Ściągam sukienkę i podążam do łazienki. Biorę prysznic i myję zęby, po czym wracam w piżamie do pokoju. Zabieram telefon z komody i wchodzę pod kołdrę. Zamykam oczy i staram się zasnąć, jednak słyszę dźwięk smsa. Szybko biorę telefon i widzę wiadomość od Zayna
„Kocham cię. Proszę przemyśl ten wyjazd. Zayn”

„Przemyślę obiecuję. Też cię kocham Zayn..nawet kiedy tak się zachowujesz.. Lily”
Wysyłam wiadomość i czekam, jednak nie odpisuje, a prawie od razu dzwoni
-Halo- szepczę
-Jak się zachowałem?- pyta od razu, jednak ja milczę
-Chodzi o to, że nie zostałem?- pyta
-Nie.. nie chodzi o to.- zaprzeczam i zdaję sobie sprawę, że jestem na niego trochę zła. Tak.. chodzi właśnie o to
-Mam inne wrażenie. Jesteś zła- mówi, cholera.. zna mnie zbyt dobrze
-To ty byłeś zły. Wszystko przez to, że nie chcę, żeby o mnie gadali- wyrzucam z siebie
-Boisz się- dodaje
-Owszem. Przyznaję się do tego. Boję się- podnoszę głos
-Nie ma powodu- mówi, a ja wiem, że wzrusza ramionami
-Jest. Dobrze o tym wiesz. Nie chcę o tym rozmawiać- kończę temat
-Chcę tylko, żeby wszyscy widzieli jaką mam śliczną dziewczynę- zaczyna, a jego głos brzmi o wiele delikatniej
-Chcesz się chwalić?- pytam, dostosowując się do jego tonu
-Tobą zawsze- śmieje się, a ja poprawiam się w łóżku
-Gdzie jesteś?- pytam
-W łóżku- informuje mnie
-Ja też
-U mnie jest wystarczająco dużo miejsca. Chcesz dołączyć- mówi z humorem
-Może to nie byłoby takie złe- przewracam się na bok i spoglądam na okno
-Zapraszam- śmieje się
-Nie skorzystam- prycham
-Ja też cię dzisiaj zapraszałam- mówię, zanim zdaję sobie sprawę, że powiedziałam to na głos
-Chciałaś, żebym został.. został na noc?- pyta poważnie
-Ja..- zaczynam i cieszę się, że go tu nie ma, bo nie spojrzałabym mu w oczy
-Gdybyś powiedziała wprost.. może zmieniłbym zdanie- szepcze
-Przepraszam. Zakończenie tego wieczoru mi się nie podoba- mówię w końcu
-Jeszcze się nie skończył- odzywa się od razu
-Co?
-Otwórz mi drzwi. Będę za 10 minut- mówi i słyszę szelest
-Co? Zayn co robisz?- pytam i natychmiast siadam
-Zakładam spodnie.- śmieje się.
Cholera on mówi poważnie
-Żartujesz?
-Masz już 9 minut. Nie będę stał pod drzwiami- chichocze i słyszę trzaśnięcie drzwi
-Cholera.. okej.. dobra. To czekam- mówię i się rozłączam. Cholera. Cholera. Cholera. Zayn tutaj idzie.. jedzie.. cokolwiek. Wyskakuję z łóżka i zapalam lampę. Co teraz? Może się przebiorę? Nie… to mój chłopak. Wzdycham i poprawiam poduszki. Okej..
Wychylam głowę przez szparę w drzwiach i widzę, że światło w pokoju mamy wciąż się pali. Nie dobrze. Wychodzę na korytarz i zbyt mocno trzaskam drzwiami. Nie minie minuta, a mama wygląda ze swojego pokoju
-Oh.. LIiy to ty- mówi z ulgą
-Tak. Idę napić się wody. Śpij- uśmiecham się, a ona kiwa głową i zamyka drzwi. Ok..
nie mam pojęcia jak dostaniemy się tutaj we dwoje. Schodzę po schodach do salonu i wyglądam przez okno. Czekam jakieś 4 minuty i otwieram drzwi, wychodząc boso na schody przed domem. Zrobiło się trochę chłodno. Przeskakuję z nogi na nogę i rozglądam się wzdłuż ulicy. Jest. Ktoś idzie, jednak nie jestem pewna czy to on. Uśmiecham się, kiedy mi macha. Odwzajemniam gest i chichoczę cicho, czekając aż znajdzie się bliżej. To szalone. Cholera, mam zamiar przemycić chłopaka do pokoju podczas gdy moja mama śpi 3 sypialnie dalej. Oh.. co ja gadam, ona jeszcze nawet nie śpi. Uśmiecham się do chłopaka, kiedy wspina się po schodach
-Zimno wracaj do środka- mówi od razu
-Zwariowałeś Zayn- śmieję się cicho i pociągam za jego skórzaną kurtkę
-Zapraszałaś, więc jestem- uśmiecha się i wzrusza ramionami
-Mama jeszcze nie śpi- szepczę
-Damy radę.-
-Nigdy tego nie robiłem- przyznaje spoglądając w okno mojej mamy. Światło wciąż się pali
-Ja też nie-nie mogę przestać chichotać. Nie wiem czy to z nerwów czy z podekscytowania, ale podoba mi się to
-Jesteś boso- mówi i szybko przerzuca mnie sobie przez ramię. Powstrzymuję się od pisku i zakrywam sobie usta ręką
-Puść mnie- szepczę, ale on nie słucha i jak najciszej uchyla drzwi, po czym szybko wchodzi do domu. Dopiero wtedy odstawia mnie na podłogę i pozwala mi zakluczyć drzwi. Czeka cierpliwie i opiera się o ścianę obok
-Idziemy- szepczę i chwytam jego rękę. Śmieje się cicho, więc uciszam go przykrywając jego usta dłonią
-Cii- chłopak, zabiera moją rękę i całuje mnie w policzek, po czym oboje udajemy się na schody. Idę przed nim i pokazuję mu, żeby był cicho, kiedy znajdujemy się na piętrze. Wciąż trzymając jego rękę, szybko otwieram drzwi do pokoju i wciągam go za sobą. Zamykam je po cichu i zakluczam. Zayn  wreszcie może się śmiać, więc chichocze i podąża w stronę łóżka. Siada na brzegu i spogląda na mnie
-To było genialne- szepcze
-Ta.. nie rób tego więcej- upominam go
-Czego?- pyta
-Nie śmiać się, nie całować, czy nie przychodzić po kryjomu przed twoją matką- wymienia
-Nie zaskakuj mnie tak- odpowiadam
-Podoba ci się to- stwierdza. I ma rację. To było świetne. Podchodzę do niego i rozsiadam się w łóżku, naciągając na siebie kołdrę.
-Gdzie mogę zostawić rzeczy?- pyta
-Um… na fotelu- wskazuję na mebel, a on kiwa głową i wstaje. Ukradkiem obserwuję jak pozbywa się odzieży. Kurtka, buty, koszulka, spodnie… o cholera chyba mi gorąco.
-Wiem, że patrzysz- mówi i w końcu odwraca się w moją stronę. Rumienię się, kiedy podchodzi bliżej.
-Zawsze śpię w bokserkach. Nie przeszkadza ci to, prawda? -pyta niewinnie, a ja widzę w półmroku jego lekki uśmieszek. Kąciki jego ust podrygują, jednak on wciąż jest poważny
- Nie- mamroczę i posuwam się trochę, więc może spokojnie położyć się obok mnie. Kiedy tylko to robi, kładę się obok niego i jest mi trochę.. niezręcznie. Wiem.. zdarzało nam się spać już w jednym łóżku. Ale nie teraz..kiedy jesteśmy razem.. jako para
-Przyszedłeś pieszo?- pytam w końcu
-Nie. Samochód zostawiłem na kolejnej ulicy.- wyjaśnia
-Zdążysz rano do… pracy?- pytam jak gdyby nigdy nic. Widzę jego uśmiech i uniesioną brew.
-Zdążę- odpowiada i odwraca się w moją stronę.
-Jesteś skrępowana. –stwierdza
-Nie. Zmęczona- kłamię. Uśmiecha się, wiedząc, że to nie prawda i ponownie kładzie się na plecy. Czekam chwilę, po czym przesuwam się i kładę głowę na jego piersi. Od razu oplata mnie ramieniem i przykrywa się kołdrą.
-Jest ci wygodnie?- pytam
-Uhm.. a tobie?- pyta na co lekko kiwam głową. całuje mnie we włosy i gasi lampkę, więc leżymy w zupełnej ciemności. Uśmiecham się, po raz pierwszy czując jego skórę pod moim policzkiem. To tak inne uczucie.. jest aksamitnie miękka i pachnie jak… jakiś dobry żel pod prysznic. Poprawiam się i teraz dokładnie słyszę jego spokojne bicie serca. Kładę dłoń na jego brzuchu i czuję jego rękę, wędrującą wzdłuż mojego boku.
-Moje łóżko jest większe- odzywa się
-Zdaję sobie z tego sprawę. Moim zdaniem jest też wygodniejsze- chichoczę i również słyszę ten dźwięk, gdzieś w jego klatce piersiowej
-Dobranoc- mówi po raz kolejny tego wieczoru, więc unoszę głowę, żeby spojrzeć na jego twarz. Chłopak ujmuje mój podbródek i składa pocałunek na moich ustach. Odwzajemniam go i przesuwam swoją dłoń po jego brzuchu, aż do klatki piersiowej i wyżej, aby wpleść palce w jego włosy. Zayn mruczy cicho w moje usta, co jeszcze bardziej mnie cieszy. Pociągam za nie delikatnie i mówię tuż przy jego ustach
-Dobranoc Zayn- kładę głowę i zamykam oczy. Chwilę potem zasypiam
~~Zayn~~
-Cholera- słyszę, więc uchylam oczy. Uśmiecham się na widok Lily. Stoi na jednej nodze obok fotela i trzyma się za kolano. Cholera ma na sobie tylko ręcznik?
-Co się stało?- pytam cicho. Która jest w ogóle godzina?
-Obudziłam cię..-wzdycha
-Nie.. sam się obudziłem.-
-Uderzyłam się w kolano- odpowiada na moje wcześniejsze pytanie
-Chodź tutaj gapo- uśmiecham się, a ona kuśtyka do łóżka. Siada na brzegu obok mnie i się we mnie wpatruje
-Która godzina?- pytam
-7:30- informuje mnie, kiedy unoszę się na łokciu. Dotykam jej kolana i pochylam się, całując je delikatnie. Lily lekko się wzdryga, a na jej nodze pojawia się gęsia skórka.
-Boli?- pytam
-Już nie- uśmiecha się i pochyla nade mną. Podnoszę się, kiedy jej usta dotykają moich. Uwielbiam to. Ten delikatny smak mięty i czegoś jeszcze.. sam nie wiem. Delikatnie przygryzam jej wargę i pogłębiam pocałunek. Uśmiecha się, kiedy kończymy, a ja ponownie opadam na poduszki
-Gdzie się wybierasz?- pytam. Zauważam czyste ubrania położone przy końcu łóżka.
-Do pracy.- wzdycha
-No tak. Widzimy się później? Miałaś pójść ze mną na spotkanie z chłopakami- przypominam jej, a ona kiwa głową
-Wiem. Pamiętam- wzdycha i wstaje zabierając ubrania.
-Możesz ubrać się tutaj- żartuję, ale ona wytyka język i zamyka się w łazience. Wzdycham i rozkładam się na jej całym, małym łóżku. Chyba przyzwyczaiłem się do luksusu. Nie żeby tutaj nie było mi dobrze. Bo jest.. Uśmiecham się sam do siebie. Nie do wiary, że tutaj przyszedłem. Poczułem się winny, kiedy powiedziała, że chciała mnie tego wieczoru u siebie. Wyraźnie to zaznaczała, a ja to ignorowałem, będąc zły za to, że chce się ukrywać. Chichoczę na samą myśl wczorajszego wieczoru… to jak wyglądała, stojąc na schodach. W swojej piżamie i rozczochranych włosach.. cieszę się, że czuje się przy mnie swobodnie.. chociaż na tyle. Moje przemyślenia przerywa dziewczyna wracająca do sypialni.
-Mama jest rano w domu.- informuje mnie
-Zawsze możemy powiedzieć, że wpadłem rano- siadam, a ona unosi brwi
-Ta. I wychodzisz z mojej sypialni? Nie jest głupia- śmieje się, a ja zaraz za nią. Wstaję i widzę, że dziewczyna mi się przygląda.
-Możesz wziąć prysznic. Jeśli chcesz- wskazuje na łazienkę, więc zabieram swoje rzeczy i podążam do sąsiedniego pomieszczenia.
-Ślicznie wyglądasz- mówię, kiedy ją mijam i delikatnie całuję ją w policzek, po czym znikam za drzwiami.
~~Lily~~
Najlepszy poranek i wieczór jaki przeżyłam. Kiedy rano się obudziłam, miałam wystarczająco dużo czasu, żeby mu się przyjrzeć. Idealne rysy twarzy, karnacja, mięśnie. Był taki spokojny i beztroski, kiedy pogrążony był we śnie. Zdążyłam też przyjrzeć się jego tatuażom. Obejrzałam każdy.. no dobra. Prawie każdy. Jest ich zbyt dużo. Jednak najbardziej podoba mi się ten na lewej dłoni, jaskółka na prawej i skrzyżowane palce. Te analizowałem najdłużej. Słyszę jak drzwi się uchylają i spoglądam w tamtą stronę. Zayn jest już gotowy.
-Możemy iść? -pytam. Kiwa głową, więc zbieram swoje rzeczy i wrzucam je do torebki.   
-Módlmy się, żeby mamy nie było w kuchni- uśmiecham się
-Jesteś dorosła. To chyba normalne- wzrusza ramionami
-Chodźmy- wzdycham i podążam w stronę drzwi. Zatrzymuję się, kiedy chwyta mnie za rękę.
-I jak z twoim wczorajszym zakończeniem wieczoru? Skończył się tak, jak chciałaś?- pyta, tuż przy moich ustach
-Zdecydowanie- uśmiecham się
-Później nie będzie okazji- szepcze i złącza nasze usta w pocałunku. Wplatam dłoń w jego włosy i trwamy tak do momentu, aż nie musimy odetchnąć. Razem, po cichu schodzimy do salonu i oddycham z ulgą, kiedy nie widzę mamy w kuchni. Oboje tam podążamy, a ja robię nam kawę.
-Dzień dobry córciu. Oh.. Zayn?- słyszymy, a ja spoglądam w stronę progu. Cholera. Mama. 


Hej! 
Witam was z kolejnym rozdziałem który naprawdę mi się podoba.. haha wiem że trochę mnie poniosło ale nie mogłam się oprzeć i sprawiłam że cudem Zayn znalazł się w jej łóżku ;D cóż mam nadzieję że rozdział wam się spodobał.. 
przyznam że jest to jeden z niewielu który naprawdę jest...ok... moim zdaniem oczywiście 
cud że udało mi się taki napisać bo mam teraz małe problemy.. 
co do następnego rozdziału może mieć on opóźnienie gdyż w sobotę wyjeżdżam.. chyba że uda się to zrobić w tygodniu... jednak wolę was uprzedzić :) 
cóż pozostawiam ostateczną ocenę rozdziału wam, do następnej 
                                             15 komentarzy=następny rozdział 
Mrs.Horan  

Obserwatorzy