-Wytrzymam tydzień. Ale ani
dnia dłużej- chichoczę, a Zayn spogląda na mnie rozbawiony
-Musisz mi obiecać, że ich
pozdrowisz. Ode mnie- unoszę brwi, a on głośno prycha. Ooo.. wrócił mój
uśmiechnięty Zayn.
-Sama możesz to zrobić-
mamrocze
-Co? Jak to?- pytam
-Jedź ze mną.
****
-Co?- pytam zaskoczona i
wstaję.
-Jedź ze mną- powtarza,
kiedy staję przed nim
-Jak to?
-Normalnie Lily. Co w tym
niezrozumiałego? Chcę zabrać cie do Bradford- wyjaśnia
-Ale Zayn.. ja.. ja nie
mogę- mamroczę
-Dlaczego?- unosi brwi
-Bo…- zaczynam, ale brak mi
argumentów.. praca.. tak praca. To idealna wymówka
-Mam pracę. Nie mogę wziąć
wolnego. Pracuję tam od niedawna- tłumaczę
-Jestem pewny, że Anderson
się zgodzi- mówi
-Nie mogę.- kręcę głową, na
co on prycha..
-Powinienem się
przyzwyczaić, że wiecznie mi odmawiasz- mówi, a ja chcę zaprzeczyć, ale ma
rację. Za każdym razem tak jest. Zawsze, kiedy chce mnie gdzieś zabrać
-To nie tak- znowu kręcę
głową i sięgam po jego rękę. Ściskam ją, a on spogląda mi w oczy
-W takim razie jak Lily. To
źle, że chcę, żeby cię poznali?- pyta
-Jesteśmy razem od niecałej
doby. Za szybko mi to proponujesz, nie sądzisz?- pytam z nadzieją, że odpuści
-Jadę tam za 3 tygodnie.
Nie teraz.-przypomina
-Wiem.. ja tylko.. to dla
mnie nowe- zaznaczam
-Dla mnie też. Dobrze o tym
wiesz- mówi i wstaje
-Tak, ale.. muszę mieć
czas- uśmiecham się słabo
-Nie jesteś zły, prawda?-
pytam. Chłopak wzdycha ciężko, ale w końcu kręci głową
-Więc się nie zgadzasz?-
dopytuje się
-Przepraszam- szepczę i
kręcę głową
-Umówmy się inaczej..-
zaczyna
-Nie odpowiadaj mi teraz.
Powiedzmy, że podejmiesz decyzję za 2 tygodnie, co? Kiedy wyjedzie twoja mama,
powiesz mi jak zdecydowałaś.- tłumaczy. Wzdycham, ale to faktycznie wydaje się
być dobry pomysł. Mam czas. Zastanowię się nad tym spokojnie, bez pośpiechu.
Zobaczę jak będzie nam się układać, może decyzja przyjdzie lżej niż teraz.
Uśmiecham się i kiwam głową na zgodę. Zayn śmieje się i wyciąga do mnie rękę
-Zgoda?- pyta
-Zgoda- ściskam jego dłoń i
lekko nią potrząsam, po czym sama chichoczę. Wzdycham, kiedy Zayn ciągnie mnie
w stronę domu. Wciąż trzyma mnie za rękę, co cieszy mnie jak dziecko
-Wiedz, że będę próbował
cię przekonać- mamrocze, po chwili ciszy
-Do wyjazdu?- pytam, a on
kiwa głową
-Chciałbym, żebyś poznała
moich rodziców. Mama byłaby szczęśliwa jak nigdy. Wciąż narzeka, że nie
przywiozłem żadnej godnej zaufania dziewczyny- wyjaśnia
-Godnej zaufania?- unoszę
brwi
-Wiesz.. dziewczyna, której
może oddać swojego syna- uśmiecha się do mnie, a mnie robi się cieplej na
sercu. On mówi poważnie. Śmiertelnie poważnie
-Co jeśli tam pojadę, a ona
stwierdzi, że nie jestem tą dziewczyną?- droczę się z nim
-Stwierdzi. Uwierz mi.
Kocham cię. Więc moja rodzina też by cię pokochała- przystaje, a ja uśmiecham
się szeroko i rzucam się mu na szyję. Przytulam go z całej siły
-Bo mnie udusisz- chichocze
i również mnie obejmuje
-Ja też cię kocham Zayn.
Bardzo- szepczę mu do ucha i ukradkiem całuję w szyję
-Nie chcę się ukrywać- mówi
nagle, kiedy spoglądam na niego, wciąż pozostając w uścisku
-Zayn..- zaczynam
-Chcę cię pocałować. Tutaj.
Teraz.
-Ja też- przytakuję i widzę,
że spogląda na mnie z nadzieją. Chcę tego. Ale tak cholernie boję się reakcji
wszystkich. Nie chcę być postrzegana jako dziewczyna czekająca na fortunę
Zayna.
-Lily- wyrywa mnie z
zamyśleń i delikatnie przysuwa się do mojej twarzy. Zanim zdąży zrobić kolejny
krok, odsuwam się.
-Nie. Nie Zayn. Nie tutaj,
proszę- spoglądam na niego przepraszająco, jednak on milczy. Przeczesuje swoje
włosy i szepcze
-Okej- odwraca się i idzie
dalej. Wzdycham i szybko dołączam do niego. Chwytam go za rękę i przytulam się
do niej
-Przepraszam- szepczę i
całuję go w ramię. Spogląda na mnie, jednak dalej milczy, a my w ciszy
powracamy pod mój dom
-Wejdziesz?- pytam
-Nie. Jestem trochę
zmęczony- wzdycha i puszcza moją rękę
-Moglibyśmy posiedzieć u
mnie.- proponuję, mając nadzieję, że się zgodzi. Może nawet zostać, spać u
mnie. Proszę niech się zgodzi..
-Naprawdę, pojadę już-
mamrocze, a ja jestem naprawdę zawiedziona
-Chciałabym, żebyś został-
nalegam
-Ja też, ale jutro mam
kilka rzeczy do zrobienia- mówi i zaciska zęby. Aha.. czyli koniec dyskusji,
zanim się wkurzy.
-Okej..wiem, że jesteś z..
-Nie jestem zły-przerywa mi
-Widzę- wzdycham, a on
podchodzi bliżej i obejmuje mnie za szyję, jedną ręką.
-Dobranoc Miki- szepcze mi
do ucha i całuje mnie w skroń. Zanim zdążę się nacieszyć jego bliskością,
odsuwa się. Nawet nie odwzajemniłam uścisku
-Dobranoc- szepczę, a on od
razu się odwraca i podchodzi do samochodu. Wsiada do środka i już po chwili,
widzę znikający za zakrętem samochód. Uśmiecham się słabo i wracam do domu
-Oh.. a gdzie Zayn?- pyta
mama
-Pojechał- informuję ją,
zostawiając buty w korytarzu
-Tak szybko? Miałam
zapakowane ciasto dla niego. Bardzo mu smakowało- uśmiecha się ciepło
-Jeśli chcesz to mu je
jutro dam. Pewnie będziemy się widzieć- wzdycham
-Dobrze. Zostawię je w
lodówce.- tłumaczy
-Okej- przytakuję i wchodzę
na schody
-Lily- woła za mną, więc
się odwracam
-To doby chłopak. Cieszę
się, że jesteście razem- mówi zadowolona, a ja zdobywam się na uśmiech.
-Dobranoc- mówię i wracam
do swojego pokoju. Świetnie.. Co się z nim dzieje? Dlaczego taki jest?
Wystarczy jedna drobna rzecz, a on już jest zły albo obrażony. Czasami jestem
tak bardzo zdezorientowana.. Ściągam sukienkę i podążam do łazienki. Biorę
prysznic i myję zęby, po czym wracam w piżamie do pokoju. Zabieram telefon z
komody i wchodzę pod kołdrę. Zamykam oczy i staram się zasnąć, jednak słyszę
dźwięk smsa. Szybko biorę telefon i widzę wiadomość od Zayna
„Kocham cię. Proszę
przemyśl ten wyjazd. Zayn”
„Przemyślę obiecuję. Też
cię kocham Zayn..nawet kiedy tak się zachowujesz.. Lily”
Wysyłam wiadomość i czekam,
jednak nie odpisuje, a prawie od razu dzwoni
-Halo- szepczę
-Jak się zachowałem?- pyta
od razu, jednak ja milczę
-Chodzi o to, że nie
zostałem?- pyta
-Nie.. nie chodzi o to.-
zaprzeczam i zdaję sobie sprawę, że jestem na niego trochę zła. Tak.. chodzi
właśnie o to
-Mam inne wrażenie. Jesteś
zła- mówi, cholera.. zna mnie zbyt dobrze
-To ty byłeś zły. Wszystko
przez to, że nie chcę, żeby o mnie gadali- wyrzucam z siebie
-Boisz się- dodaje
-Owszem. Przyznaję się do
tego. Boję się- podnoszę głos
-Nie ma powodu- mówi, a ja
wiem, że wzrusza ramionami
-Jest. Dobrze o tym wiesz.
Nie chcę o tym rozmawiać- kończę temat
-Chcę tylko, żeby wszyscy
widzieli jaką mam śliczną dziewczynę- zaczyna, a jego głos brzmi o wiele
delikatniej
-Chcesz się chwalić?- pytam,
dostosowując się do jego tonu
-Tobą zawsze- śmieje się, a
ja poprawiam się w łóżku
-Gdzie jesteś?- pytam
-W łóżku- informuje mnie
-Ja też
-U mnie jest wystarczająco
dużo miejsca. Chcesz dołączyć- mówi z humorem
-Może to nie byłoby takie
złe- przewracam się na bok i spoglądam na okno
-Zapraszam- śmieje się
-Nie skorzystam- prycham
-Ja też cię dzisiaj
zapraszałam- mówię, zanim zdaję sobie sprawę, że powiedziałam to na głos
-Chciałaś, żebym został..
został na noc?- pyta poważnie
-Ja..- zaczynam i cieszę
się, że go tu nie ma, bo nie spojrzałabym mu w oczy
-Gdybyś powiedziała
wprost.. może zmieniłbym zdanie- szepcze
-Przepraszam. Zakończenie
tego wieczoru mi się nie podoba- mówię w końcu
-Jeszcze się nie skończył-
odzywa się od razu
-Co?
-Otwórz mi drzwi. Będę za
10 minut- mówi i słyszę szelest
-Co? Zayn co robisz?- pytam
i natychmiast siadam
-Zakładam spodnie.- śmieje
się.
Cholera on mówi poważnie
-Żartujesz?
-Masz już 9 minut. Nie będę
stał pod drzwiami- chichocze i słyszę trzaśnięcie drzwi
-Cholera.. okej.. dobra. To
czekam- mówię i się rozłączam. Cholera. Cholera. Cholera. Zayn tutaj idzie..
jedzie.. cokolwiek. Wyskakuję z łóżka i zapalam lampę. Co teraz? Może się
przebiorę? Nie… to mój chłopak. Wzdycham i poprawiam poduszki. Okej..
Wychylam głowę przez szparę
w drzwiach i widzę, że światło w pokoju mamy wciąż się pali. Nie dobrze.
Wychodzę na korytarz i zbyt mocno trzaskam drzwiami. Nie minie minuta, a mama wygląda
ze swojego pokoju
-Oh.. LIiy to ty- mówi z
ulgą
-Tak. Idę napić się wody.
Śpij- uśmiecham się, a ona kiwa głową i zamyka drzwi. Ok..
nie mam pojęcia jak
dostaniemy się tutaj we dwoje. Schodzę po schodach do salonu i wyglądam przez
okno. Czekam jakieś 4 minuty i otwieram drzwi, wychodząc boso na schody przed
domem. Zrobiło się trochę chłodno. Przeskakuję z nogi na nogę i rozglądam się
wzdłuż ulicy. Jest. Ktoś idzie, jednak nie jestem pewna czy to on. Uśmiecham
się, kiedy mi macha. Odwzajemniam gest i chichoczę cicho, czekając aż znajdzie
się bliżej. To szalone. Cholera, mam zamiar przemycić chłopaka do pokoju
podczas gdy moja mama śpi 3 sypialnie dalej. Oh.. co ja gadam, ona jeszcze
nawet nie śpi. Uśmiecham się do chłopaka, kiedy wspina się po schodach
-Zimno wracaj do środka-
mówi od razu
-Zwariowałeś Zayn- śmieję
się cicho i pociągam za jego skórzaną kurtkę
-Zapraszałaś, więc jestem-
uśmiecha się i wzrusza ramionami
-Mama jeszcze nie śpi-
szepczę
-Damy radę.-
-Nigdy tego nie robiłem-
przyznaje spoglądając w okno mojej mamy. Światło wciąż się pali
-Ja też nie-nie mogę
przestać chichotać. Nie wiem czy to z nerwów czy z podekscytowania, ale podoba
mi się to
-Jesteś boso- mówi i szybko
przerzuca mnie sobie przez ramię. Powstrzymuję się od pisku i zakrywam sobie
usta ręką
-Puść mnie- szepczę, ale on
nie słucha i jak najciszej uchyla drzwi, po czym szybko wchodzi do domu.
Dopiero wtedy odstawia mnie na podłogę i pozwala mi zakluczyć drzwi. Czeka
cierpliwie i opiera się o ścianę obok
-Idziemy- szepczę i chwytam
jego rękę. Śmieje się cicho, więc uciszam go przykrywając jego usta dłonią
-Cii- chłopak, zabiera moją
rękę i całuje mnie w policzek, po czym oboje udajemy się na schody. Idę przed
nim i pokazuję mu, żeby był cicho, kiedy znajdujemy się na piętrze. Wciąż
trzymając jego rękę, szybko otwieram drzwi do pokoju i wciągam go za sobą. Zamykam
je po cichu i zakluczam. Zayn wreszcie
może się śmiać, więc chichocze i podąża w stronę łóżka. Siada na brzegu i
spogląda na mnie
-To było genialne- szepcze
-Ta.. nie rób tego więcej-
upominam go
-Czego?- pyta
-Nie śmiać się, nie
całować, czy nie przychodzić po kryjomu przed twoją matką- wymienia
-Nie zaskakuj mnie tak-
odpowiadam
-Podoba ci się to-
stwierdza. I ma rację. To było świetne. Podchodzę do niego i rozsiadam się w
łóżku, naciągając na siebie kołdrę.
-Gdzie mogę zostawić
rzeczy?- pyta
-Um… na fotelu- wskazuję na
mebel, a on kiwa głową i wstaje. Ukradkiem obserwuję jak pozbywa się odzieży.
Kurtka, buty, koszulka, spodnie… o cholera chyba mi gorąco.
-Wiem, że patrzysz- mówi i
w końcu odwraca się w moją stronę. Rumienię się, kiedy podchodzi bliżej.
-Zawsze śpię w bokserkach.
Nie przeszkadza ci to, prawda? -pyta niewinnie, a ja widzę w półmroku jego
lekki uśmieszek. Kąciki jego ust podrygują, jednak on wciąż jest poważny
- Nie- mamroczę i posuwam
się trochę, więc może spokojnie położyć się obok mnie. Kiedy tylko to robi,
kładę się obok niego i jest mi trochę.. niezręcznie. Wiem.. zdarzało nam się
spać już w jednym łóżku. Ale nie teraz..kiedy jesteśmy razem.. jako para
-Przyszedłeś pieszo?- pytam
w końcu
-Nie. Samochód zostawiłem
na kolejnej ulicy.- wyjaśnia
-Zdążysz rano do… pracy?-
pytam jak gdyby nigdy nic. Widzę jego uśmiech i uniesioną brew.
-Zdążę- odpowiada i odwraca
się w moją stronę.
-Jesteś skrępowana.
–stwierdza
-Nie. Zmęczona- kłamię.
Uśmiecha się, wiedząc, że to nie prawda i ponownie kładzie się na plecy. Czekam
chwilę, po czym przesuwam się i kładę głowę na jego piersi. Od razu oplata mnie
ramieniem i przykrywa się kołdrą.
-Jest ci wygodnie?- pytam
-Uhm.. a tobie?- pyta na co
lekko kiwam głową. całuje mnie we włosy i gasi lampkę, więc leżymy w zupełnej
ciemności. Uśmiecham się, po raz pierwszy czując jego skórę pod moim
policzkiem. To tak inne uczucie.. jest aksamitnie miękka i pachnie jak… jakiś
dobry żel pod prysznic. Poprawiam się i teraz dokładnie słyszę jego spokojne
bicie serca. Kładę dłoń na jego brzuchu i czuję jego rękę, wędrującą wzdłuż
mojego boku.
-Moje łóżko jest większe-
odzywa się
-Zdaję sobie z tego sprawę.
Moim zdaniem jest też wygodniejsze- chichoczę i również słyszę ten dźwięk,
gdzieś w jego klatce piersiowej
-Dobranoc- mówi po raz
kolejny tego wieczoru, więc unoszę głowę, żeby spojrzeć na jego twarz. Chłopak
ujmuje mój podbródek i składa pocałunek na moich ustach. Odwzajemniam go i przesuwam
swoją dłoń po jego brzuchu, aż do klatki piersiowej i wyżej, aby wpleść palce w
jego włosy. Zayn mruczy cicho w moje usta, co jeszcze bardziej mnie cieszy. Pociągam
za nie delikatnie i mówię tuż przy jego ustach
-Dobranoc Zayn- kładę głowę
i zamykam oczy. Chwilę potem zasypiam
~~Zayn~~
-Cholera- słyszę, więc
uchylam oczy. Uśmiecham się na widok Lily. Stoi na jednej nodze obok fotela i
trzyma się za kolano. Cholera ma na sobie tylko ręcznik?
-Co się stało?- pytam
cicho. Która jest w ogóle godzina?
-Obudziłam cię..-wzdycha
-Nie.. sam się obudziłem.-
-Uderzyłam się w kolano-
odpowiada na moje wcześniejsze pytanie
-Chodź tutaj gapo-
uśmiecham się, a ona kuśtyka do łóżka. Siada na brzegu obok mnie i się we mnie
wpatruje
-Która godzina?- pytam
-7:30- informuje mnie,
kiedy unoszę się na łokciu. Dotykam jej kolana i pochylam się, całując je
delikatnie. Lily lekko się wzdryga, a na jej nodze pojawia się gęsia skórka.
-Boli?- pytam
-Już nie- uśmiecha się i
pochyla nade mną. Podnoszę się, kiedy jej usta dotykają moich. Uwielbiam to.
Ten delikatny smak mięty i czegoś jeszcze.. sam nie wiem. Delikatnie przygryzam
jej wargę i pogłębiam pocałunek. Uśmiecha się, kiedy kończymy, a ja ponownie
opadam na poduszki
-Gdzie się wybierasz?-
pytam. Zauważam czyste ubrania położone przy końcu łóżka.
-Do pracy.- wzdycha
-No tak. Widzimy się
później? Miałaś pójść ze mną na spotkanie z chłopakami- przypominam jej, a ona
kiwa głową
-Wiem. Pamiętam- wzdycha i
wstaje zabierając ubrania.
-Możesz ubrać się tutaj-
żartuję, ale ona wytyka język i zamyka się w łazience. Wzdycham i rozkładam się
na jej całym, małym łóżku. Chyba przyzwyczaiłem się do luksusu. Nie żeby tutaj
nie było mi dobrze. Bo jest.. Uśmiecham się sam do siebie. Nie do wiary, że
tutaj przyszedłem. Poczułem się winny, kiedy powiedziała, że chciała mnie tego
wieczoru u siebie. Wyraźnie to zaznaczała, a ja to ignorowałem, będąc zły za to,
że chce się ukrywać. Chichoczę na samą myśl wczorajszego wieczoru… to jak
wyglądała, stojąc na schodach. W swojej piżamie i rozczochranych włosach..
cieszę się, że czuje się przy mnie swobodnie.. chociaż na tyle. Moje
przemyślenia przerywa dziewczyna wracająca do sypialni.
-Mama jest rano w domu.-
informuje mnie
-Zawsze możemy powiedzieć,
że wpadłem rano- siadam, a ona unosi brwi
-Ta. I wychodzisz z mojej
sypialni? Nie jest głupia- śmieje się, a ja zaraz za nią. Wstaję i widzę, że
dziewczyna mi się przygląda.
-Możesz wziąć prysznic.
Jeśli chcesz- wskazuje na łazienkę, więc zabieram swoje rzeczy i podążam do
sąsiedniego pomieszczenia.
-Ślicznie wyglądasz- mówię,
kiedy ją mijam i delikatnie całuję ją w policzek, po czym znikam za drzwiami.
~~Lily~~
Najlepszy poranek i wieczór
jaki przeżyłam. Kiedy rano się obudziłam, miałam wystarczająco dużo czasu, żeby
mu się przyjrzeć. Idealne rysy twarzy, karnacja, mięśnie. Był taki spokojny i
beztroski, kiedy pogrążony był we śnie. Zdążyłam też przyjrzeć się jego
tatuażom. Obejrzałam każdy.. no dobra. Prawie każdy. Jest ich zbyt dużo. Jednak
najbardziej podoba mi się ten na lewej dłoni, jaskółka na prawej i skrzyżowane
palce. Te analizowałem najdłużej. Słyszę jak drzwi się uchylają i spoglądam w
tamtą stronę. Zayn jest już gotowy.
-Możemy iść? -pytam. Kiwa
głową, więc zbieram swoje rzeczy i wrzucam je do torebki.
-Módlmy się, żeby mamy nie
było w kuchni- uśmiecham się
-Jesteś dorosła. To chyba
normalne- wzrusza ramionami
-Chodźmy- wzdycham i
podążam w stronę drzwi. Zatrzymuję się, kiedy chwyta mnie za rękę.
-I jak z twoim wczorajszym
zakończeniem wieczoru? Skończył się tak, jak chciałaś?- pyta, tuż przy moich
ustach
-Zdecydowanie- uśmiecham
się
-Później nie będzie okazji-
szepcze i złącza nasze usta w pocałunku. Wplatam dłoń w jego włosy i trwamy tak
do momentu, aż nie musimy odetchnąć. Razem, po cichu schodzimy do salonu i
oddycham z ulgą, kiedy nie widzę mamy w kuchni. Oboje tam podążamy, a ja robię
nam kawę.
-Dzień dobry córciu. Oh..
Zayn?- słyszymy, a ja spoglądam w stronę progu. Cholera. Mama.
Hej!
Witam was z kolejnym rozdziałem który naprawdę mi się podoba.. haha wiem że trochę mnie poniosło ale nie mogłam się oprzeć i sprawiłam że cudem Zayn znalazł się w jej łóżku ;D cóż mam nadzieję że rozdział wam się spodobał..
przyznam że jest to jeden z niewielu który naprawdę jest...ok... moim zdaniem oczywiście
cud że udało mi się taki napisać bo mam teraz małe problemy..
co do następnego rozdziału może mieć on opóźnienie gdyż w sobotę wyjeżdżam.. chyba że uda się to zrobić w tygodniu... jednak wolę was uprzedzić :)
cóż pozostawiam ostateczną ocenę rozdziału wam, do następnej
15 komentarzy=następny rozdział
Mrs.Horan
Ojejciu! Ona nie powinna się bać :( przecież najważniejsze jest to, że Zayn będzie blisko niej! A media i tak i tak się skapna, jak długo będą się tak ukrywać, bo przecież będą się spotykać i wgl… omom *---* chce next i usłyszeć wymowke na ta sytuację! :)
OdpowiedzUsuńOj czekam na next. Chyba uzależniłam się od twojego bloga :*
OdpowiedzUsuńJeju omg Świetny rozdzial tylko szkoda , ze Lily nie chce sie pokazywac :( Zakończenie najlepsze hahah <3 Do nexta :* - @primasek1-wiktoria
OdpowiedzUsuńUwielbiam... czekam na next:)
OdpowiedzUsuń❤❤❤
OdpowiedzUsuń@PrimEverdeen74
Super rozdział, jak każdy z resztą :) czekam na następny x @crazyy_cookiee
OdpowiedzUsuńsuper, nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńCudo! *·*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział zycze weny.
OdpowiedzUsuńDlaczego skończyłaś w takim momencie? Rozdział jak zwykle świetny. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy .!
OdpowiedzUsuńHej. Super opowiadanie a natklam sie na nie przez przypadek. Masz talent dziewczyno. Rozdzial cudowny i wgl... Czekam na kolejny. Kocham<3~WeRa
OdpowiedzUsuńJakie słodziaki ♥ ciesze sie ze jednak Zayn załapał o co chodzi i przyszedl do Lily :) ohh czekam na nastepny. Oby mama Lily mie była zbytnio zła ale wszystko zalezy od tego jaka wymówka sie pojawi ;)
OdpowiedzUsuńKocham ♥♥
OdpowiedzUsuńOo ja .!! Megasne .! Kiedy next? !.
OdpowiedzUsuńKiedy next? ♥
OdpowiedzUsuńKiedy wstawisz nastepny?
OdpowiedzUsuń