niedziela, 28 września 2014

Happily cz.12 "Wciąż się boisz?"



                            ~~Lily~~
Po wyjściu Zayna, wzięłam długą i ciepłą kąpiel. Spędziłam w wannie naprawdę dużo czasu, dopóki woda nie zaczęła stygnąć. Później przebrałam się w luźną koszulkę i dresy, w których mogę dzisiaj spać. Wysuszyłam włosy i wróciłam do sypialni. Przez taką pogodę na dworze zrobiło się ciemno, znacznie szybciej niż zwykle. Nie byłam z tego zadowolona. Było ponuro, a ja siedziałam sama w domu.. westchnęłam i zeszłam na parter, kierując się do kuchni. Zrobiłam sobie kilka kanapek i usiadłam przy wysepce, zaczynając jeść moją kolację.

Kiedy jadłam ostatnią kanapkę w kuchni zgasło światło. Co do cholery…
Boję się ciemności, więc natychmiast wyjęłam latarkę z szuflady i podbiegłam do włącznika… nic.. nie ma prądu.. świetnie, gorzej być nie może..
Zagrzmiało…
A jednak może być gorzej…
Odłożyłam swój talerz do zmywarki, po czym wbiegłam na górę. Nic nie poradzę na to, że cholernie boję się burzy. Znalazłam kilka świeczek, po czym zabrałam je do salonu i zapaliłam, stawiając na kilku szafkach, stoliku do kawy i na komodzie. Usiadłam na kanapie i przykryłam się kocem. Co teraz? Będę tak siedzieć w nadziei, że burza ustąpi albo, że mama wróci wcześniej, czego najmniej się spodziewałam. Wzdrygnęłam się, kiedy zaczęło się błyskać, a grzmoty po raz kolejny przerwały ciszę. Oparłam głowę o poduszkę i leżałam do momentu, aż nie usłyszałam czegoś dziwnego.
Ktoś pukał do drzwi.
Wzdrygnęłam się, po czym wstałam. Jak najciszej, zbliżając się do drzwi.
Kto to może być?
Może nie powinnam otwierać?
-Otwórz, to ja- usłyszałam stłumiony głos, więc natychmiast podbiegłam do drzwi, otwierając je
-Zayn?- wyszeptałam zaskoczona
-Hej..- uśmiechnął się, chowając dłonie do kieszeni dżinsów
-Wejdź- odsunęłam się i wpuściłam go do środka, zamykając za nim drzwi na klucz
-Coś się stało?- pytam, spoglądając na niego. Tym razem jest suchy. Jedynie jego włosy są lekko mokre od deszczu. Zapewne zmókł, kiedy biegł do drzwi od samochodu. Chłopak miał właśnie coś powiedzieć, kiedy kolejny raz zagrzmiało. Tym razem mocniej.. na tyle mocno, że podskoczyłam ze strachu
-Tak myślałem, że się boisz- zaśmiał się
-Dlatego przyjechałem. Mówiłaś, że nie ma twojej mamy, więc..- zaczyna
-Dobrze, że jesteś. Cholernie boję się burzy- przyznaje, a on uśmiecha się i ściąga swoją kurtkę, wieszając ją na jednym z wieszaków.
-Napijesz się czegoś?- pytam, prowadząc go do salonu
-Nie dzięki. Nie mam na nic ochoty- westchnął, kopiąc w stolik do kawy
-Sorry- zaśmiał się
-W porządku.- prychnęłam, a on usiadł na kanapie obok mnie
-Fatalna pogoda- westchnęłam, próbując przerwać niezręczną ciszę, którą wypełniał tylko stukot deszczu na zewnątrz
- Tak. Naprawdę źle się prowadzi w taką pogodę- przyznał
-Nie musiałeś przyjeżdżać. Jakoś bym sobie poradziła- kiedy kończę, na zewnątrz ponownie zaczyna grzmieć, więc lekko się wzdrygam
-Właśnie widzę- uśmiecha się lekko.
-Co chcesz robić?- pytam
-Nie wiem.. pogadajmy. Tak po prostu- wzrusza ramionami
-Tak po prostu? Chcesz mi powiedzieć, że jechałeś tutaj po to, żeby tak po prostu pogadać?- unoszę brwi i przykrywam się kocem
-Tak.. właściwie tak- spogląda na mnie, a ja w półmroku widzę jedynie zarys jego twarzy
-Ok..
-Boisz się też ciemności?- pyta
-Dlaczego pytasz?
-Wszędzie stoją świeczki- uśmiecha się
-Ta.. boję się ciemności- przyznaję
-W takim razie, co robiłaś w nocy na ulicy.. wtedy?- zapytał z uśmiechem
-To co innego- wzruszam ramionami
-Ty nie boisz się niczego?- pytam
-Na pewno nie burzy ani ciemności- stwierdza
-No tak… Zayn?-
-Tak?- spogląda na mnie, więc mówię dalej
-Cieszę się, że przyjechałeś. Nie mam pojęcia, kiedy wróci mama, a Samantha raczej nie wpadnie- wyjaśniam mu
-Nie ma za co. I tak nie mam co robić.- odpowiada
-A jakaś dziewczyna?- pytam
-Nie ma żadnej dziewczyny.- prycha
-Sorki.- wzdycham
-Przestań. A co z twoim byłym? Nie utrzymujecie kontaktu?- pyta
-Nie. Nie chce utrzymywać z nim kontaktu. To kompletny cham.- tłumaczę
-Dlaczego zerwał?- dopytuje się
-Już ci mówiłam. Stwierdził, że nie chce się już „przyjaźnić” –przypominam mu
-Tak, ale dlaczego?- drąży temat
-Nie wiem.. Tak po prostu. Nie wiem.. może dlatego, że nie traktowałam tego poważnie.. wiesz, raczej go nie kochałam.. tak myślę..Tak naprawdę to był chyba tylko przyjaciel, a on wiedział, że nie ma na co liczyć- wzruszam ramionami
-Więc dlaczego uważasz, że to cham. I tak go nie kochałaś?- pyta, a ja rozsiadam się wygodniej, opierając o poduszki obok niego
-Zranił mnie. Mimo wszystko myślałam, że mogę na niego liczyć. Był dla mnie ważny.- motam się
-Kochałaś go- stwierdza
-Nie.. nie wiem..Tak czy inaczej, to się skończyło, a on zerwał kontakt. Więc nie ma co rozmyślać- wzdycham
-Skoro tak twierdzisz- patrzy na mnie, a na jego usta znowu wpływa mały uśmiech
Cholera! Zaczęło grzmieć tak mocno, że ponownie podkuliłam się na kanapie.
-Nienawidzę tego- marudzę
-Nie ma się czego bać. Chodź- wstaje i wyciąga do mnie dłoń
-Co? Gdzie?- pytam
-Zaufaj mi. Obiecuję, że to nic strasznego- uśmiecha się, więc chwytam jego dłoń i wstaję z kanapy, nie zrzucając z ramion cieplutkiego koca
-Masz tu taras?- pyta
-Tak.. tylne wyjście w kuchni- tłumaczę wskazując na sąsiednie pomieszczenie. Zayn ciągnie mnie w tamtym kierunku, a ja nie mam pojęcia co chce zrobić.
-Ty chyba nie chcesz wyjść na zewnątrz?- pytam przerażona, kiedy chce otworzyć drzwi. Zamiast odpowiedzieć otwiera je i zabiera mnie na zewnątrz. Taras jest zadaszony, więc nie mokniemy, kiedy stajemy na zimnych deskach.
-Jestem boso- informuję go
-Stań na moich butach
-Co? Nie. Nie ma mowy jestem za ciężka- śmieję się
-Nie jesteś. No dalej- podchodzimy do schodków, a on staje za mną, więc ostrożnie wchodzę na jego buty.
-Ok. a teraz spójrz- obejmuje mnie w pasie, żebym nie spadła i wskazuje palcem na niebo
-Dostanę zawału, kiedy zagrzmi. Zdajesz sobie z tego sprawę- śmieję się, lekko zdezorientowana przez to, że jest tak blisko mnie. Właściwie czuję jego oddech na mojej szyi. Błysnęło się, a Zayn zaczął odliczać
-5,4,3,2,1- kiedy skończył, ja pisnęłam, a on zaczął się cicho śmiać, kiedy niebo przeszył grzmot
-Wracajmy- jęknęłam, ale on ani drgnął
-Nie ma się czego bać. Lily to nic strasznego. Spójrz na niebo i nie zamykaj oczu, kiedy się błyska- powiedział mi na ucho. Tak też zrobiłam.

-Wow..- zaśmiałam się, kiedy błyskawica po raz kolejny przeszyła niebo
-To w sumie nie takie straszne- stwierdziłam, a Zayn mi przytaknął
-Wciąż się boisz?- zapytał
-Tak.. ale mniej- stwierdziłam
-Chcę się odwrócić- informuję go, a on mnie puszcza. Szybko odwracam się do niego i chwytam jego ramiona, bo wciąż stoję na jego stopach
-Dziękuję- uśmiecham się i całuję go w policzek
-Wracajmy. Jestem ciężka- przypominam i szybko wracam do środka, a on za mną.
-Dlaczego tak panicznie boisz się burzy?- pyta, opierając się o blat w kuchni, a ja siadam na wysepce naprzeciwko niego.
-Nie wiem. Zawsze mnie to przerażało. Wiesz ten hałas- tłumacze mu
-Chcesz się napić?- pytam ponownie
-Może wody- wzdycha
-Jasne- zeskakuję na podłogę i podchodzę do lodówki
                         ~~Zayn~~
Kiedy Lily nalewa nam wody, nagle zapala się światło.
-O no i mamy prąd- uśmiecham się, a ona podaje mi szklankę
-W końcu- wzdycha, a ja szybko jej się przyglądam. Po ciemku nie wiele widziałem. Ma na sobie szare dresy i luźną bluzkę. Włosy ma związane w kucyka, a na jej twarzy nie ma makijażu. Teraz nie rozumiem, po co w ogóle go nakłada. Wygląda tak równie dobrze.
-Chyba mogę już wracać do domu. –stwierdzam
-Już?- pyta
-Tak. Nie boisz się już tak burzy, no i wróciło światło, więc..- tłumaczę
-Myślałam, że zostaniesz trochę dłużej- wyznaje
-Ok. jeśli chcesz. –wzdycham i spoglądam na zegarek. Dochodzi już 21:30. Kiedy dopijamy naszą wodę, wracamy na kanapę i rozmawiamy jeszcze chwilkę. Lily wygodnie układa się na kanapie, a ja słucham jak opowiada mi o swoich przyjaciołach. Kończy na Samancie, kiedy zasypia. Siedzę przy niej jeszcze chwilkę, po czym dokładniej okrywam ją kocem. Gaszę wszystkie świece, które wciąż się paliły i wychodzę z jej domu…
                              ~~Lily~~
Budzą mnie ciche kroki w salonie, więc powoli otwieram oczy
-Lily? Dlaczego śpisz tutaj?- mama pochyla się nade mną, a ja od razu zrywam się na równe nogi. Zayn… gdzie on jest?
-Która godzina?- pytam zaspana
-Prawie północ. Idź do swojego pokoju. Tutaj jest niewygodnie.- całuje mnie w czoło i drepcze do kuchni, zapewne zostawić zakupy jakie zrobiła po drodze. Wzdycham, po czym wbiegam po schodach na górę i szybko wchodzę pod kołdrę. Cholera.. dlaczego zasnęłam przy Zaynie… pewnie kiedy tylko zasnęłam, wrócił do swojego domu. Fajnie nam się rozmawiało, ale oczywiście ja musiałam zasnąć. Poprawiam nieco kołdrę i wzdycham. Burza najwyraźniej już się skończyła. Nie błyska się i nie grzmi, tylko drobny deszczyk odbija się od okien. Uśmiecham się i spokojnie zasypiam..


Budzi mnie dzwonek mojego telefonu, więc niechętnie wyciągam dłoń spod kołdry i sięgam po telefon.
-Halo-odzywam się, nie patrząc nawet kto dzwoni
-Obudziłem cię?- pyta, a ja już wiem, że to Zayn
-Nie… obudziłam się wcześniej- kłamię
-Zasnęłaś wczoraj, więc nie chciałem cię budzić. –zaczyna
-Wyszedłeś zaraz po tym?- pytam
-Tak. Poczekałem jeszcze chwilkę i wróciłem do domu.- wyjaśnia
-W porządku. Tak czy inaczej dziękuję ci za wczoraj.- odpowiadam i szybko siadam na łóżku
-Nie ma za co. Sama przyjemność
-A ty dlaczego już nie śpisz?- pytam, zerkając na zegarek
-Jest 9:30. Właśnie jadę na spotkanie z chłopakami- wyjaśnia
-Prowadzisz i rozmawiasz przez telefon? Chcesz się rozbić?- pytam
-Jestem dobrym kierowcą
-Tak.. każdy tak mówi- prycham
-Ok. w takim razie umów się ze mną dzisiaj. Zrobisz dobry uczynek. Zakończymy rozmowę i się nie rozbiję- odpowiada
-Ok.. gdzie i kiedy? Nie chcę cię mieć na sumieniu
-Przyjadę po ciebie wieczorem. Wcześniej nie mogę. Możemy pójść do kina czy coś- proponuje
-„Czy coś”- śmieję się
-Dobra.. w takim razie o 18:00 u mnie tak?- pytam
-Mi pasuje. Więc do zobaczenia?
-Do zobaczenia Zayn
-A i Lily?- słyszę, chcąc odłożyć telefon, więc przykładam go ponownie do ucha
-Tak?-
-Nie musisz się stroić. We wczorajszych dresach wyglądasz równie ładnie- śmieje się, a ja zamykam oczy ze wstydu
-Do zobaczenia Zayn- mówię ponownie i odrzucam telefon na poduszkę. Zapomniałam, że kiedy wrócił tutaj wczoraj, byłam bez makijażu i w dresach w dodatku z potarganymi włosami… musiałam wyglądać okropnie.. przyłożyłam dłonie do twarzy i zaczęłam się śmiać z ostatniego komentarza Zayna…

-Lily! Śniadanie!- usłyszałam z dołu, więc wstałam i podreptałam na parter
-Dzień dobry- uśmiechnęłam się
-Dzień dobry skarbie. Jak tam dzień?- zapytała, nalewając mi soku
-Świetnie. W jak najlepszym porządku- szczerzę się
-Widzę, że masz naprawdę świetny humor
-Tak mamo. Jest super
-Co się takiego stało?- pyta, a ja zaczynam jeść swoją jajecznicę
-Nic.
-Chłopak? Jestem pewna, że to chłopak. Jesteś inna. Bardziej pogodna, nie tylko dzisiaj- stwierdza
-Może..- mówię tylko i zajmuję się swoim śniadaniem.
-Dzisiaj mam dzień wolny.- informuje mnie, kiedy zabiera talerze
-To świetnie, odpoczniesz- zawieszam jej rękę na ramię i całuje w policzek
-Wiesz.. nie mam pojęcia, kim jest ten chłopak, ani co zrobił.. ale jeśli masz taki dobry humor, to już go lubię- śmieje się
-Oj mamo.. dlaczego od razu zakładasz, że to chłopak?- pytam
-Widzę kiedy, ktoś jest zakochany- odpowiada, a ja mało co zakrztusiłabym się jabłkiem, które zaczęłam jeść
-Słucham? Mamo ja go nie kocham. Dopiero go poznałam- tłumaczę
-Skoro tak..- wzdycha, ale nie wydaje się być zbytnio przekonana
-Idę się ubrać- wychodzę z kuchni i wracam na górę. Kończę jabłko i wchodzę do łazienki. Biorę prysznic, myję zęby, ubieram się i robię lekki makijaż, po czym wracam do pokoju. Od razu spoglądam na swój telefon i widzę wiadomość od Samanthy
*Sam*
Kochana znalazłam pracę dla ciebie! Przyjdź do kawiarenki jak najszybciej xx. 




ok.. obiecałam że dzisiaj wstawię więc jest :D trochę późno ale co tam...
wiem że trochę krótka.. i beznadziejna... 
cóż... teraz w końcu coś zacznie się rozkręcać.. przynajmniej mam taką nadzieję... 
kochani proszę o komentarze.... 
wiecie że to dla mnie ważne.. BARDZO 
dacie radę dobić do 10 komentarzy?? 
byłoby świetnie... 
więc.. KOMENTUJCIE błagam... 
Jeśli skomentowałaś to... do następnej :*
Mrs.Horan

6 komentarzy:

  1. Jeju przyszedł do niej *-* chyba zaczynają się przywiazywac . Jestem ciekawa następnego rozdziału -Wiktoria - @primasek1

    OdpowiedzUsuń
  2. mam przeczucie, że z tą pracą nie będzie czysty przypadek ;p rozdział w porządku i już czekam na następny :) do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale słooodko *,*, ale teraz Lily ma prace i bd mieć mniej czasu dla Zayna? ;/ Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmm boskie :D KC
    Jessica <3 XoXo

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy