czwartek, 25 grudnia 2014

Happily cz.23 "Chyba cię kocham..."


Trudno. Jeśli nie przestaniemy tego robić, dojdzie do czegoś więcej. Ona zakocha się jeszcze bardziej, a niekoniecznie tego chcę. Obserwuję jak jej wyraz twarzy gwałtownie się zmienił. Była w szoku, a potem wściekła się jeszcze bardziej. Nie spodziewałem się tego, co zrobiła później…
                                                    ****
~~Lily~~
Kiedy słowa wyszły z jego ust, byłam w kompletnym szoku. Nagle zaczęło się we mnie budować wiele, sprzecznych uczuć. Strach.. ból..pragnienie..miłość.. złość… nienawiść..
Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam, że mówi absolutnie poważnie. Kiedy się odsunął nie zastanawiałam się ani chwili dłużej. Podniosłam rękę i natychmiast go uderzyłam. Twarz chłopaka odwróciła się, pod wpływem uderzenia i zauważyłam, jak jego szczęka zaciska się w efekcie złości. Ponownie na mnie spogląda, a ja nie powstrzymuje się przed płaczem
-Co to miało być?- syczy, a ja chcę stąd iść..natychmiast  
-Jak możesz?- krzyczę i chcę uderzyć go jeszcze raz, jednak chłopak zaciska dłoń na moim nadgarstku.
-Uspokój się Lily- mówi i odpycha moją rękę, wypuszczając ją ze swojej dłoni
-Zayn jak możesz? Dlaczego to robisz?- łkam, a on kręci głową
-Lily… -wzdycha i chce podejść, jednak go zatrzymuje
-Ok.. –mówi i zostaje na swoim miejscu
-Przecież pomiędzy nami nic nie ma. Zrozumiałem, że nie powinienem cię całować- wyjaśnia, co jest dla mnie absurdalne
-Dlaczego? Dlaczego tak pomyślałeś? Nie rozumiesz, że może ja nie chcę, żebyś przestawał?!- krzyczę mu prosto w twarz i szybko wycieram łzy
-Właśnie o to chodzi Lily- wzrusza ramionami
-Nie rozumiem cię. Jesteś nienormalny Zayn.- mówię, a on zamyka na chwilkę oczy, po czym ponownie je otwiera
-Wiesz co może się stać, jeśli to zabrnie za daleko. Ty odbierzesz to w inny sposób. Zobacz jak zachowujesz się teraz- wskazuje na mnie, a mnie odbiera oddech. Zaczynam odczuwać alkohol i kręcić mi się w głowie. Nie wiem jednak, czy jest to spowodowane przez drinki czy Zayna.
-Nie.. zobacz jak ty się zachowujesz Zayn..nie rozumiem… naprawdę cię nie rozumiem. Sprawiasz, że to wszystko staje się skomplikowane… zbliżamy się do siebie.. czuję się przy tobie.. - nie wiem jak mam wyplątać się z tego wszystkiego… to co powiedziałam, ta cała sytuacja zaszła za daleko i jest już chyba za późno, żeby zawrócić.
-Skończmy to Lily. Wracamy do środka- wzdycha i odwraca się, jednak zanim robi krok, szepczę
-Chyba cię kocham…- w głębi serca, mam nadzieję, że mnie nie usłyszał. Jednak mylę się, kiedy natychmiast się zatrzymuje
~~Zayn~~
Chcę wracać do środka, jednak kiedy ledwo słyszę słowa Lily, nie mogę. Sztywnieję i nie wiem co mam zrobić.
-Więc jednak… twoja matka..- zaczynam i odwracam się do niej przodem. Jest przerażona.
-Co?- pyta cicho
-Miała rację- wyjaśniam
-Słucham? Mówiła ci coś?- pyta i podchodzi bliżej mnie
-Nie.. nie ważne- nie chcę mieszać w to wszystko jej matki. Nie chcę być powodem ich kłótni.
-Ważne.. ale nie o to teraz chodzi. Słyszałeś? Słyszałeś co powiedziałam?- pyta i wpatruje się w moje oczy
-Tak- wzdycham
-Zayn naprawdę nie wiem jak.. jak to się stało, ani kiedy. Po prostu to stało się tak nagle i...
-Nie..- przerywam jej i ostatni raz na nią spoglądam, zanim odwracam się i podchodzę do drzwi. Nie chcę i nie mogę tego słuchać. Trzeba było dać spokój po tym, kiedy wtedy ją uratowałem.
-Zayn…- woła mnie, ale nie mogę tutaj zostać.
-Zayn, zaczekaj!- krzyczy, zanim wchodzę do domu.
~~Lily~~
Kiedy Zayn wchodzi do środka, tracę wszelką nadzieję. Odszedł. Wie co czuję, ale on tego nie odwzajemnia. Upadam na kolana i kompletnie się rozklejam. Nie tego się spodziewałam. Nie pomyślałam nawet, że tak to się skończy. Jestem mu obojętna, a myślałam zupełnie inaczej. Miałam nadzieję, że jestem dla niego ważna, chociaż w małym stopniu. Że nie potraktuje mnie, jak śmiecia.
-Zayn- szepczę i cicho łkam, do momentu aż nie czuję zimnych kropli na swoich ramionach. Zaczyna padać, więc podnoszę się na nogi i strzepuję ziemię ze swoich kolan. Muszę się wziąć w garść. Jeśli on tego nie chce. Trudno.. nie mogę płakać za czymś, czego nawet nie było. On mnie nie kocha, a ja wierzę w to, że z czasem przestanie mnie to boleć. Wchodzę do domu pełnego ludzi i od razu odnajduję Harrego
-Ooo cześć. Gdzie byłaś? Szukałem cię- uśmiecha się, jednak kiedy widzi mój wyraz twarzy, poważnieje
-Coś się stało?- pyta
-Wracam do domu- wyjaśniam
-Ale.. może chociaż zatańczymy? Wypijesz drinka?- pyta
-Nie. Wychodzę- uśmiecham się lekko, a mój wzrok podąża w stronę niewielkiego stolika. Zauważam Zayna. Siedzi przy nim sam i pije shota, po czym nalewa kolejnego. Kiedy wypija ostatni kieliszek, podnosi wzrok i wtedy spostrzega, że uważnie go obserwuję. Natychmiast spoglądam na Harrego
-Do zobaczenia –mówię cicho
-Zaczekaj- łapie mnie za ramię, więc ponownie na niego spoglądam
-Zawiozę cię- proponuję
-Jesteś pijany.- stwierdzam
-Nie. Naprawdę mogę to zrobić.- mówi i od razu, bierze swoją marynarkę
-Nie Harry- wzdycham
-Pozwól mi chociaż zadzwonić po taksówkę dla ciebie. Jest już późno. Nie powinnaś iść sama, nie uważasz?- unosi brwi, więc w zrezygnowaniu kiwam głową i razem zmierzamy do wyjścia. Harry otwiera mi drzwi i razem wychodzimy na podjazd, a potem poza posiadłość Zayna. Chłopak wyciąga telefon i dzwoni po taksówkę
-Będą za chwilkę- informuje mnie i opiera się o bramę
-Dziękuję- uśmiecham się lekko
-Jestem wstawiony. Nie pijany. Naprawdę mógłbym..- zaczyna
-Nie. W porządku, mogę wrócić taksówką Harry. – uśmiecham się
-Idziesz jutro do pracy?- pyta
-Nie. Dopiero w poniedziałek.- wzdycham
-Może.. jeśli masz jutro czas. Moglibyśmy gdzieś pójść. Kino?- pyta, unosząc brwi. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to, to aby odmówić. Mam tego wszystkiego dość. Chciałabym aby był tutaj Zayn. Ale po tym jak mnie potraktował.. zlekceważył
-Jasne- odpowiadam, zanim dokładnie się nad tym zastanawiam
-Poważnie?- pyta zdziwiony
-Tak. Dlaczego to takie dziwne?- pytam
-Nie wiem. Wydawało mi się, że ty i Zayn.. wiesz, zniknęliście w tym samym czasie- śmieje się
-Nie. Mnie i Zayna nic nie łączy- mówię i chcę płakać, kiedy wypowiadam to na głos
-Dobra. Więc jutro o 20:00? Może być?- pyta
-Pewnie- uśmiecham się sztucznie, po czym zapada między nami cisza.
-Harry wiem, że możesz wziąć mnie za wariatkę.. bo przecież poznałeś mnie dzisiaj- zaczynam, a on uważnie mi się przygląda
-Nie chcę żebyś myślał, że między nami mogłoby do czegoś… wiesz..- jąkam się, a  on prycha
-Wiem. Spokojnie, nie o to mi chodzi- śmieje się, a w jego policzkach po raz kolejny pojawiają się dołeczki. Przytakuję i cieszę się, że zauważam podjeżdżającą taksówkę. Kiedy samochód się zatrzymuje, Harry otwiera mi drzwi i salutuje, zanim wsiadam do środka.
-W takim razie.. do zobaczenia jutro, mała- mruga do mnie i zamyka drzwi. Czeka aż samochód ruszy, po czym wraca do domu Zayna.
Opieram się o siedzenie i głęboko wzdycham. Zanim się orientuję, po moich policzkach znowu spływają łzy. Muszę porozmawiać z mamą. Nie mam pojęcia co mu na opowiadała, ale jestem pewna, że to przez to Zayn milczał przez tak długi czas. Przed oczami widzę jego twarz. Taką obojętną i zrezygnowaną, kiedy powiedziałam mu co czuję..  
-Proszę pani- słyszę, więc otwieram oczy
-Tak?
-Jesteśmy na miejscu- uśmiecha się pocieszająco. Płacę mu i wysiadam, po czym wbiegam do domu. Cieszę się, że mama jeszcze nie śpi
-Mamo!- wpadam do salonu, a ona natychmiast na mnie spogląda
-Co powiedziałaś Zaynowi?!- krzyczę, stając przed nią.
-O czym ty mówisz?- pyta spokojnie i wstaje
-Powiedział mi, że coś mu powiedziałaś. Co to takiego!? Mów do cholery!- krzyczę
-Córciu. Nie poznaję cię- wzdycha
-Proszę cię..
-Podziękowałam mu za to, że jesteś przy nim taka rozpromieniona. Może wspomniałam coś o miłości… to nic takiego- wyjaśnia, machając ręką
-Nic ważnego- prycham
-Mogłabyś w końcu przestać, wtrącać się w moje życie?!- pytam
-Nie myślałam, że to aż tak ważny i wrażliwy temat.- wzrusza ramionami, a ja kręcę głową
-Świetnie. Dziękuję ci, że wszystko popsułaś!- krzyczę i wybiegam z domu. Podążam w mniej znanym mi kierunku. Nie wiem gdzie idę.. byle jak najdalej od tego wszystkiego…
~~Zayn~~
Budzi mnie uporczywy, dzwonek mojego telefonu. Kiedy tylko podnoszę głowę, wydaje się tak ciężka, że ponownie kładę ją na poduszkę. Wszyscy wyszli około 2 w nocy. Byłem tak nawalony, że zasnąłem w salonie. Alkohol to jedyny sposób, by odreagować na to co usłyszałem od Lily. Telefon dzwoni ponownie, więc zmuszam się do wstania i znalezienia go na stoliku. Zwalam klika butelek, po czym w końcu go odbieram.
-Halo?- pytam i dziwię się na dźwięk mojego głos
-Przepraszam czy rozmawiam z Zaynem?- słyszę kobiecy głos, więc szybko odpowiadam
-Tak. Kto mówi?- pytam
-Isabella Narrow.. mama Lily. Zayn proszę cię, powiedz mi czy jest u ciebie Lily?- pyta zmartwiona, a ja przeczesuję włosy dłonią, po czym odpowiadam
-Niestety nie. Coś się stało?- marszczę brwi i podchodzę do drzwi od tarasu.
-Lily nie wróciła do domu. Przyjechała od ciebie, ale potem się pokłóciłyśmy i wybiegła. Nie wróciła do teraz. Myślałam, że może będzie u ciebie- wyjaśnia, a jej głos się łamie. Spoglądam na zegarek, jest dopiero 4:45
-Może pojechała do Sam, albo do Lucy- proponuję
-Nie. Dzwoniłam. Nie ma jej tam, Zayn proszę cię… czy mógłbyś mi pomóc?- pyta
-W porządku. Niech pani zostanie w domu. Może tam wróci. Ja jej poszukam. –zaczynam
-Dziękuję ci Zayn. Nie wiem jak ci się odwdzięczę-
-Nie trzeba. Gdy ją znajdę odezwę się. Do usłyszenia- mówię i kończę połączenie. Jestem na nią wściekły. Co ona wyprawia? Jakim prawem odwala takie szopki? Wciąż jestem lekko pijany, mam kaca i boli mnie głowa. Ostatnią rzeczą jaką chcę, jest wychodzenie teraz z domu. Jednak martwię się o nią i nie chcę mieć jej na sumieniu. Wzdycham, po czym podążam na górę. Nie mam czasu na prysznic, więc przemywam twarz zimną wodą i zmieniam koszulkę, po czym wracam na dół, zabieram telefon i kurtkę, natychmiast wychodząc z domu. Jeśli złapie mnie teraz policja, będę miał problemy. Wsiadam do samochodu i wybieram numer Lily, jednak nie odbiera. Próbuję jeszcze kilka razy, ale albo odrzuca połączenia, albo nie odbiera lub wyłącza telefon. Denerwuję się jeszcze bardziej i rzucam telefon na siedzenie pasażera. Wtedy znalazłem ją na jednej z ciemnych uliczek. Może teraz, też ją tam znajdę. Jest to pierwsze miejsce w jakie jadę…

 Hej kochani!!
Witam się z wami dzisiaj ponownie... oto z nowym rozdziałem ;D mam nadzieję że wam się spodoba.. pisałam go dzisiaj i nie wiem czy jest ok... 
jest nieco dłuższy niż poprzednie dlatego że to prawdopodobnie OSTATNI rozdział w tym roku... niestety od soboty będę miała mało czasu na to aby napisać coś nowego... nie wiem czy mi się uda.. (wątpię w to) 
cóż stało się.. Lily w końcu przyznała co czuje.. jak myślicie co dalej? Harry zagości na dłużej? co zrobi Zayn? Czy w końcu coś poczuje?  Wolicie Zayna.. czy może rozkwitającą znajomość z Harrym? 

tak czy inaczej nowy post pojawi się w Sylwestra.. mam nadzieję że uda mi się znaleźć chodź trochę czasu aby złożyć wam życzenia noworoczne..ok.. mam nadzieję że przeczytaliście tą notkę ;D a... no i pamiętajcie o zasadzie... 
                                            10 komentarzy=nowy rozdział 
kocham was 
Mrs.Horan

Merry Christmas!!

Kochani chociaż życzeń nie złożyłam wam wczoraj nie wybaczyłabym sobie gdybym nie zrobiła tego dzisiaj..
więc..

Kochani życzę wam z całego serca..
Przede wszystkim zdrowia, szczęścia i miłości. 
Spełnienia waszych wszystkich, najskrytszych marzeń..aby udało wam się spotkać idoli.. pojechać na koncert lub co tylko sobie chcecie...
aby uśmiech gościł na waszych ustach... bo najważniejsze jest to żeby iść przez życie z uśmiechem na twarzy... 
abyście byli z siebie zadowoleni i odnosili satysfakcję z tego co robicie...
abyście ten wyjątkowy czas spędzili w gronie rodziny i najbliższych..
bo uważam że to jest najważniejsze...
abyście odnosili sukcesy w szkole i nie tylko..
abyście znaleźli swoją drugą połówkę... 
i cóż.. 
wszystkiego czego tylko chcecie...

Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i przede wszystkim
Wesołych Świąt Kochani!!

(teraz zasypię was kilkoma gifami) 


 i przysięgam że ostatni!!
  
i abyście mnie nie zostawili (to raczej życzenia dla mnie haha) 
ps. co do nowego rozdziału zasada została dotrzymana dlatego rozdział postaram się dodać jak najszybciej ;D jeśli ktoś jeszcze nie przeczytał poprzedniego rozdziału.. zapraszam.
kocham was :* 
Mrs.Horan 

niedziela, 21 grudnia 2014

Happily cz.22 "Ostatni pocałunek"



 Jednak w ostateczności decyduję się iść. Przede wszystkim dlatego, że będą tam moi przyjaciele. Poza tym, byłoby dziwne gdybym nie poszła…
Oh.. i nie oszukujmy się.. głównym powodem jest to, że będzie tam Zayn…
                                                         ****
Przez dłuższy czas zastanawiam się co mam ubrać. W końcu decyduję się na moją nowo zakupioną bieliznę, jednak najwięcej czasu zajmuje mi znalezienie czegoś odpowiedniego. W końcu decyduję się na prostą, beżową sukienkę. Zakładam na to kurtkę ze skóry i rozpuszczam włosy. Kończę makijaż, kiedy przychodzi wiadomość
„Młoda gotowa na imprezkę? Będziemy z Lucy za 5 minut!” –sms od Andrew. Mówił mi, że Zayn kontaktował się z nim jeszcze wczoraj. Zapewniał, że wszystko jest już zrobione, a u niego mamy być o 18:30. Szybko poprawiam makijaż i zbiegam do salonu
-Już wychodzisz?- pyta mnie mama, siedząca na kanapie. Ogląda jakiś film i siedzi pod kocem
-Tak. Anderew i Lucy zaraz tutaj będą.- informuję ją
-Masz klucze?- pyta
-Tak. Nie wiem, o której wrócę. Jest też możliwe, że przenocuję u Samanthy
-W porządku- uśmiecha się i przygląda uważnie, kiedy zakładam wysokie szpilki. Ugh.. jestem pewna, że będą bolały mnie nogi, jednak w tej chwili to najmniej ważne.
-Lecę- całuję ja w policzek i wychodzę, kiedy życzy mi miłej zabawy. Zdążam wyjść przed dom, zanim podjeżdża samochód. Natychmiast otwieram drzwi i wsiadam na tylnie siedzenie.
-Hej- Lucy prawie piszczy z zadowolenia, a ja lekko się uśmiecham
-Ślicznie wyglądasz-
-Dzięki ty też. To ta nowa bluzka?- pytam, starając się zdusić w sobie rosnące zdenerwowanie
-Tak
-O matko… nie macie innych tematów- Andrew wywraca oczami, a my zaczynamy się śmiać
-Więc zostajesz u Zayna?- Lucy spogląda na mnie, a ja nie mam pojęcia co odpowiedzieć
-Um.. nie wiem.- mamrocze, co przykuwa wzrok chłopaka
-Co? Pokłóciłaś się z chłopakiem? -dogryza mi
-Nie. On nawet nie jest moim chłopakiem palancie- pokazuję mu język, a on chichocze. Boże…. Jak ten człowiek czasami działa mi na nerwy…  resztę drogi jedziemy w ciszy. Pomijając moje wskazówki jak dojechać do jego domu. Wzdycham, kiedy wjeżdżamy na teren Zayna. Na podjeździe stoi już kilka samochodów. Z tego co widzę są drogie.. więc należą do chłopaków. Podążam za Lucy, a Andrew puka do drzwi. Słyszymy krzyk i kroki, a drzwi w końcu się otwierają. Nie otwiera ich Zayn, tylko Niall.
-Cześć! Wy pewnie jesteście Andrew i Samantha- wskazuje na parę
-Nie. To Lucy.- Andrew tłumaczy, kiedy chłopak wpuszcza nas do środka
-Oh. Sorki. Z Lily się już znamy- uśmiecha się do mnie i razem podążamy do salonu. Muzyka gra tutaj nieco głośniej. Zauważam włączoną grę i siedzących na kanapie chłopaków.
-Są- Niall mówi do nich, więc Lou i reszta wstaje. Brakuje tylko Malika.
-To jest Liam no i Harry- blondyn przedstawia nam resztę, a oni ściskają nam dłoń
-Lily znasz już Louisa, nie?- Horan pyta, a ja kiwam głową i witam się również z nim
-Gdzie Malik?- pyta Andrew
-Zaraz wróci. –Louis nas informuje i wychodzi do kuchni
-Miał być ktoś jeszcze?- pyta Harry
-Tak Samantha powinna być tutaj lada chwila- odzywam się w końcu, a on szeroko się do mnie uśmiecha.
-Przyjedzie jeszcze moja dziewczyna i kilku chłopaków- dodaje Liam na co kiwamy głowami, a Andrew wraz z Lucy podążają z nim do kanapy.
-Chcesz się napić?- Harry pyta, opierając się o ścianę obok mnie, na co kiwam głową.
-Chodź- uśmiecha się i podąża do kuchni, więc idę za nim. Stoję obok, kiedy szykuje nam szybkie drinki i podaje mi jednego.
-Więc jesteś TĄ przyjaciółką Zayna- zaczyna, popijając swój trunek
-Tak. Znamy się.- przyznaję
-Często o tobie wspomina- śmieje się, a ja marszczę brwi.. oh… serio?
-Naprawdę?- pytam, lecz on nie zdąża odpowiedzieć.
-Przyszła kolejna koleżanka- Liam zagląda do kuchni, więc wychodzimy z niej, a ja uśmiecham się do Samanthy
-O matko, heej- podchodzi do mnie i ściska o mało nie wylewając mojego drinka. Przedstawiamy jej wszystkich i zadziwia mnie fakt, że Zayna wciąż nie ma.
-Gdzie jest Zayn?- pytam Harrego, jeszcze raz
-Na górze. Liam wylał na niego połowę soku. Poszedł się przebrać- chichocze, na co ja wywracam oczami
-Pójdę do łazienki- informuję go i odstawiam swojego drinka. Od razu wchodzę po schodach i kieruję się na górę. Kiedy tylko jestem na szczycie, niemal wpadam na Zayna
-Cześć- odzywa się, nieco zaskoczony. Mimo tego, że jestem na niego zła, naprawdę cieszę się że go widzę.
-Hej- uśmiecham się delikatnie, a on uważnie na mnie spogląda, lustrując mnie od góry do dołu  
-Coś nie tak?- pyta
-Nie.. ja chciałam… tylko.. szłam do łazienki- wyjaśniam
-Jest też na dole- informuje
-Oh.. nie wiedziałam. Przepraszam-  odwracam się i szybko schodzę do salonu. Zayn cały czas idzie za mną i czuję się niezręcznie. Jest między nami jakiś dystans.. przestrzeń, której nie było jeszcze kilka dni temu. Pocałunki, miłe słówka.. a potem nic. Kompletnie nic. Bawi się mną jak chce i kiedy chce. Kiedy wracam do salonu, jest o jedną dziewczynę więcej. Zauważam, że tańczy z Liamem. Obok znajduje się Andrew z Lucy. Samantha rozmawia z Niallem przy drzwiach tarasu, a Harry właśnie wychodzi z kuchni. Nie jest sam. Jest z nim kilku chłopaków. Jak się później okazuje, są to ich przyjaciele. Kilku z nich jest w zespole. Gitarzysta, perkusista i kilku innych. Z czasem dołącza do nas jeszcze niejaka Lou, a ja dowiaduję się, że jest stylistką zespołu. Przez kolejną godzinę zrobił się niezły tłok. Połowa tańczy z drinkami na „parkiecie” a kilku chłopaków gra w fife. Przez ten cały czas, prawie nie zamieniłam słowa z Zaynem. Prawdę mówiąc, unikam go. Tańczyłam już dwa razy z Harrym i dobrze mi się z nim rozmawia. Jest miły, czarujący, zabawny i naprawdę przystojny. Po tym jak opowiada kolejny, nieudany żart, z którego i tak się śmieję, zostawiam go z resztą i mam zamiar wyjść po drinka, kiedy zauważam Zayna na zewnątrz.
~~Zayn~~
Wiem.. wiem, że od kilku dni kompletnie ją ignorowałem. Nie utrzymywałem żadnego kontaktu, zbywałem. Ale do kurwy.. dlaczego teraz, w najlepsze bawi się z Harrym. Tańczą, piją, rozmawiają, a mnie szlak trafia. Musiałem odetchnąć, zapalić. Chwyciłem paczkę papierosów i wyszedłem na zewnątrz, od razu podpalając kolejnego papierosa. Opieram się o stojącą w ogrodzie ławkę i spuszczam głowę. Wypiłem już kilka drinków, piw, a kolejny papieros, jeszcze bardziej zawróci mi w głowie. Podnoszę wzrok, kiedy słyszę otwieranie drzwi od tarasu. Czekam chwilkę, po czym słyszę
-Palisz?- odwracam głowę i dostrzegam Lily. Swoją drogą, wygląda dzisiaj ślicznie. Dlaczego musiała się zakochać? Dlaczego musiała zacząć coś czuć? Owszem nie powiedziała mi nic co może na to wskazywać. Ale jej matka tak twierdzi… a kto zna ją lepiej od jej własnej matki? No kto? Ona musi mieć rację.
-Tak- mówię i wypuszczam dym
-Nie wiedziałam- wzdycha i podchodzi bliżej. Widzę, że jest to dla niej trudne. Poruszanie się w szpilkach, po trawie, nie może być łatwe.
-Już wiesz. Dlaczego przyszłaś?- pytam, kiedy staje obok mnie i również opiera się o ławkę. Kolejny raz zaciągam się papierosem i spoglądam na nią
-Zauważyłam cię- mówi i wskazuje na drzwi
-Oh… szybko – prycham, a ona na mnie spogląda.
- Co masz na myśli?- marszczy brwi i, o cholera, chcę ją pocałować
-Dobrze się bawisz? Z Harrym?- pytam, a ona od razu staje przede mną
-Jak śmiesz?!- syczy, ale ja nic nie mówię
-TO ty się nie odzywałeś?! Wyszedłeś z mojego domu i już się nie zjawiłeś?! Teraz masz mi za złe, że dobrze się bawię?!- jest wściekła, a ja nie wiem czy to przez alkohol, ale jest dla mnie, jeszcze bardziej pociągająca
-To nie powód, żeby mnie ignorować- prostuję się
-Nie ignoruje! Ty to robisz! Gdybyś chciał zauważyłbyś, że…- zaczyna krzyczeć, ale w końcu przerywa
-Że co?- nalegam, żeby skończyła, ale tego nie robi, zamiast tego, po prostu mnie odpycha
-Jesteś nieznośny!- krzyczy
-Tak samo jak ty- prycham
-To ty nie wiesz czego chcesz!- wyrywa mi papierosa i rzuca go na trawę
-Co ty wyprawiasz!?- mam tego dość
-A ty? Przyjeżdżasz, całujesz, tulisz do snu, dzwonisz, troszczysz się, a potem masz kompletnie gdzieś?!- krzyczy i naprawdę cieszę się, że w domu gra muzyka. Inaczej reszta wszystko by usłyszała. Przyznaje, ma trochę racji. To wszystko nie może wyglądać dobrze. Nie po raz pierwszy, zerwałem kontakt. Mam dość tej kłótni. Przyciągam ją do siebie, a ona traci równowagę i szybko podpiera się o moją klatkę piersiową. Obejmuję ją w pasie i przysuwam jak najbliżej. Sprzeciwia się. Jest wściekła i nie chce ulec, ale w momencie, kiedy nasze usta się złączają przestaje się szarpać. Zaciska dłonie na materiale mojej koszulki i pozwala mi na pocałunek. Inny
niż poprzednie. Zdecydowanie bardziej namiętny i nachalny. Trwa do momentu, aż nie odsuwam się delikatnie, kiedy potrzebuję oddechu. Dotykam jej policzka i spoglądam w jej śliczne oczy. Spogląda na mnie i nie odsuwa się nawet na krok, wciąż ściskając moją koszulkę. Uśmiecham się, po czym poprawiam jej włosy 
-Podobało ci się?- pytam. Spogląda mi w oczy i cicho mówi
-Tak- jej oddech wciąż jest przyspieszony i praktycznie mogę wyczuć jej szybkie bicie serca. Mógłbym całować ją cały czas. Lubię to robić. Czuć ją blisko siebie…Pochylam się nieco i zatrzymuję kilka milimetrów od jej ust. Kiedy dziewczyna chce po raz kolejny złączyć je w pocałunku odsuwam się
-To dobrze.. bo był to nasz ostatni pocałunek Lily. Ostatni- szepczę, a jej oczy lekko się powiększają. Oddalam się do niej na normalną odległość i zdejmuję dłonie z jej ciała. Trudno. Jeśli nie przestaniemy tego robić, dojdzie do czegoś więcej. Ona zakocha się jeszcze bardziej, a niekoniecznie tego chcę. Obserwuję jak jej wyraz twarzy gwałtownie się zmienił. Była w szoku, a potem wściekła się jeszcze bardziej. Nie spodziewałem się tego, co zrobiła później…

hej kochani :D witam z nową częścią :D wiem że krótka :/ ale musiałam skończyć w tym momencie...
tada... tak oto kończą się niewinne pocałunki Zayna :) 
cóż to chyba na tyle ;) post z życzeniami pojawi się później więc... tutaj to na tyle ;)
oh.. jeśli możecie zróbcie mi prezent i każdy kto przeczyta niech skomentuje.. proszę ;) 
CZYTASZ= PROSZĘ SKOMENTUJ 
                                       10 KOM=KOLEJNY ROZDZIAŁ   
Mrs.Horan

niedziela, 14 grudnia 2014

Happily cz.21 "Kocham Zayna Malika..."



                              Rozdział dedykuję Wiktorii @primasek1 
                                                z okazji urodzin <3
Podnoszę głowę i nie wierzę własnym oczom. 
-Cześć- uśmiecha się, a mi odbiera głos
-H..hej- odzywam się cicho, a on zaczyna się śmiać
-Mogę wejść?- pyta unosząc brwi, a ja niemrawo kiwam głową, zaciskając przy tym usta w wąską linię. Chłopak chichocze, po czym podchodzi bliżej i przysiada na rogu łóżka.
-Co tutaj robisz?
                                                  ****
-Jak wszedłeś?- zadaje mu kolejne pytanie
-Twoja mama mnie wpuściła- odpowiada z uśmiechem
-Tak po prostu?- unoszę brwi
-Tak. Powiedziałem, że nazywam się Zayn i że przyszedłem do przyjaciółki. Właściwie wpuściła mnie bez słowa. Myślałem, że będzie ciężej- śmieje się, a ja szturcham go w ramię
-Mówiłaś jej o mnie- stwierdza
-Co? Nie. Skąd ci to przyszło do głowy?- kłamię
-Nie poszłoby tak łatwo. –wyjaśnia.
-Dobra. Powiedziałam, że jesteś przyjacielem, kiedy przywiozłeś mnie tutaj ostatnio- tłumaczę, a on kiwa głową
-Więc co cię do mnie sprowadza?- pytam ponownie
-Postanowiłem, że sprawdzę co u ciebie- uśmiecha się, a ja wzdycham
~~Zayn~~
Przez kolejne 20 minut Lily opowiada mi o swoim dniu w pracy. Wystarczy zacząć temat, a ona doskonale go rozwinie. Opowiada o spotkaniu z szefem, wyjściem na ważne spotkanie i Beth. Uśmiecham się i udaje zaskoczonego, kiedy opowiada o tajemniczym kliencie, który wyciągnął ją z opresji. Jestem zadowolony, że dziewczyna się już nie martwi, wiedziałem że tak będzie, jednak miałem małe obawy. Nic się nie wydało. Anderson dotrzymał słowa i nic nie wygadał. Miejmy nadzieję, że tak zostanie, sprawa nie wyjdzie na jaw, a Lily będzie szczęśliwa i dumna z siebie, kiedy będzie osiągać kolejne sukcesy w pracy.
-Boże.. nie masz pojęcia jak się cieszę… ugh… ciekawe kim był ten klient- zastanawia się
-Pewnie jakiś bogaty biznesmen… albo coś- wzruszam ramionami, a ona kiwa głową
-Pewnie tak. Ale i tak chciałabym go przytulić i podziękować- śmieje się i na mnie spogląda.
Oh… szkoda, że nie wiesz, że to ja. Myślę i spoglądam na książkę, którą wciąż trzyma w ręce
-Czytasz?- unoszę brwi, a ona spuszcza wzrok na przedmiot i uśmiecha się do mnie
-Tak. W drodze powrotnej z zakupów weszłam z Beth do biblioteki- wyjaśnia
-Co to jest? Romans? Dramat? Kryminał? Czy science-fiction?- Lily wywraca oczami i podaje mi ją
-Historia miłości- wyjaśnia
-Czyli romans. Serio?- śmieję się i czytam opis na okładce
-To piękne. Ciekawe. Jak przeczytam to ci ją dam- proponuje, a ja unoszę brwi
-Nie dzięki- prycham
-Dlaczego?- pyta
-Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałem książkę- śmieję się
-No to czas najwyższy- mówi i zabiera egzemplarz, by odłożyć go na szafkę obok łóżka
-Opowiesz mi jak przeczytasz- proponuję
-To nie to samo.-marszczy nos i wygląda teraz naprawdę uroczo.
-Jest prawie 20:30. Naprawdę chciało ci się jechać tylko po to, żeby sprawdzić jak minął mi dzień?- pyta, naciągając na siebie koc
~~Lily~~
Jestem zaskoczona, ale zadowolona, że Zayn przyjechał tutaj w tak błahej sprawie.
-Mogłeś zadzwonić
-Oh.. ranisz. Nie chcesz mnie tutaj?- unosi brwi, wskazując na siebie
-Dobra… to idę- wzdycha, po czym wstaje i kieruje się do drzwi
-Nie. Nie Zayn!- wołam, praktycznie podnosząc się z miejsca, a on natychmiast się odwraca. Uśmiecha się i wiem, że zrobił to specjalnie. Wybieram jedną ze swoich poduszek i rzucam nią w niego. W ostatniej chwili ją łapie i odrzuca w moją stronę, wracając na swoje miejsce
-Więc jednak mnie tutaj chcesz- stwierdza, a ja lekko się peszę
-Dopiero przyszedłeś..- zaczynam, a on zaczyna cicho chichotać widząc, że wprowadza mnie w zakłopotanie
-Wracając do twojego pytania.. Wolałem sprawdzić wszystko osobiście.. zamiast dzwonić- wyjaśnia i spogląda mi w oczy
-W porządku- uśmiecham się i nie mogę odwrócić wzroku, do momentu aż ktoś nie puka. Wzdrygam się, a chłopak spogląda w stronę wejścia.
-Proszę- mówię i drzwi lekko się uchylają
-Um… nie chcę wam przeszkadzać, ale… przyniosłam wam kawę- moja mama uśmiecha się i wchodzi dalej, podając kubek mnie i Zaynowi. Chłopak dziękuje, a ja mam ochotę zapaść się pod ziemię… bo moja mama uważnie obserwuje chłopaka, po czym spogląda na mnie, puszcza mi oczko i uśmiecha się zanim mówi
-Będę u siebie, więc… Dobranoc- mówi do Zayna, a on odpowiada, po czym drzwi po raz kolejny się zamykają
-Ugh..- jęczę, po czym odstawiam kubek na szafkę, tuż obok mojej zimnej już herbaty
-Twoja mama jest bardzo miła.- zauważa i uśmiecha się w moją stronę
-Błagam cię. Przyszła nas sprawdzić- zaczynam
-Myślała, że przyszedłem po to, żeby…- wskazuje na nas, a ja staję się naprawdę czerwona. Zayn śmieje się, ale nie mówi nic więcej.
-Może nie dosłownie…- zaczynam, a on kiwa głową i bierze mały łyczek gorącej kawy
-Naprawdę chcesz zrobić tą imprezę w piątek?- pytam zmieniając temat
-Myślę, że mogę- odpowiada  
-Ty nie chcesz? Myślałem, że też się zgadzasz.- spogląda na mnie
-Nie. W porządku. Chcę –zapewniam go i wychodzę spod koca, siadając obok niego. Chwytam swój kubek i piję, omal nie parząc sobie języka
-Rozmawiałem już z chłopakami. Przyjdą- informuje mnie. Oh.. czyli ich poznam
-Ja muszę spytać jeszcze Samanthę. Ale ona uwielbia imprezować, więc z pewnością się zgodzi.- przyznaje
-Ale wiesz.. nie trzeba jakiejś wielkiej imprezy..- zaczynam, a on mi przerywa
-Jasne. Kilka gier, trochę alkoholu i muzyka. Obiecuję- unosi rękę, a ja zaczynam się śmiać
-Ślicznie wyglądasz- komplementuje, a ja spoglądam na siebie.
-Przestań. Widzisz mnie w najgorszej wersji- znowu marszczę nos, a on dotyka go palcem i zaczyna się śmiać. Jego twarz znajduje się naprawdę o wiele bliżej niż chwilkę temu
-To jaka jest twoja najlepsza wersja?- pyta, spoglądając mi w oczy
-Każda. Tylko nie ta- szepczę
-Mnie właśnie ta podoba się najbardziej- uśmiecha się
-Kłamiesz- zarzucam mu z uśmiechem, a on spogląda na moje usta. Nie odpowiada. W zamian robi coś innego. Przyciąga moją twarz do swojej i delikatnie złącza nasze usta. Znowu czuję to dziwne uczucie, ale jest ono przyjemne.. Ponieważ oboje trzymamy kubki, swoją wolną ręką dotykam jego policzka. Chłopak delikatnie mnie do siebie przysuwa, jednak przerywa pocałunek. Kiedy orientuję się, że cały czas  wstrzymuję oddech, wypuszczam powietrze, a Zayn delikatnie się uśmiecha
-Nigdy nie kłamię- wzdycha, a ja prycham, spoglądając na swoje dłonie. Jestem nieco zawstydzona i chłopak ma tego świadomość. Mulat odstawia swój kubek na szafkę za mną i to samo robi z moim kubkiem. Podnosi palcami mój podbródek, a ja w końcu spoglądam mu w oczy. Uśmiecha się szeroko i gładzi dłonią mój policzek. Myślę, że znowu mnie pocałuje, lecz kiedy zaczyna się zbliżać, po raz kolejny się uśmiecha i wstaje. Jestem zdezorientowana i zawiedziona, że tego nie zrobił. Oddala się i opiera o biurko
-Ładnie tu- śmieje się i spogląda na mnie. Nie wiem co w tej chwili mną kieruje, ale podnoszę się z łóżka i podchodzę do niego
-Dzięki- cieszę się, kiedy kładzie dłoń na moich plecach i przysuwa mnie do siebie tak, że stykamy się praktycznie całym ciałem.
-Jesteś zmęczona?- pyta nagle
-Trochę- przyznaję i kładę dłonie na jego ramionach
-Pójdę już. Będziesz mogła się położyć- zaczyna
-Nie musisz. Znaczy.. –jąkam się, a on spogląda w stronę drzwi
-Jeśli chcesz to zostanę, trochę. Kiedy zaśniesz wyjdę- proponuje, a ja się uśmiecham. Mógłby zostać na całą noc. Nie mam nic przeciwko, jednak jestem pewna, że tak się nie stanie.
-Jeśli możesz- szepczę, a on kiwa głową na zgodę. Odwraca mnie i prowadzi w stronę łóżka. Wskazuje na nie i czeka, aż wejdę pod kołdrę. Układam się wygodnie, a on siada obok.
-Jeśli chcesz… możesz..- zaczynam i odsuwam się na brzeg łóżka. Chłopak rozumie o co mi chodzi i kładzie się na drugiej poduszce. Uśmiecham się, kiedy wyciąga rękę i wskazuje, abym położyła na niej głowę, więc szybko to robię. Zayn przyciąga mnie do siebie, a ja delikatnie okrywam go kołdrą.
-Cieszę się, że wpadłeś- szepczę, a on się uśmiecha
-Ja też.
-Śpij już Miki- nazywa mnie tak po raz kolejny, więc wbijam mu palec w brzuch na co zaczyna się śmiać
-Dobra już dobra.- chichocze, więc ponownie kładę głowę na jego ramieniu
-Dobranoc- szepczę, a on całuje mnie w głowę. Zasypiam dość szybko, wciąż czując zapach jego perfum.
~~Zayn~~
Nie muszę czekać długo, kiedy Lily zasypia. Zacieśniam nieco uścisk na jej drobnym ciele i bardziej okrywam ją kołdrą. Obiecałem, że wyjdę jak zaśnie… nie jest to łatwe, kiedy praktycznie na mnie leży. Uspokajam się nieco i przyznaje, że sam przysypiam czekając, aż zupełnie pogrąży się we śnie. Kiedy spoglądam na zegarek dochodzi 11:30 więc decyduję, że czas już wracać do domu. Delikatnie zdejmuję jej dłoń z mojej klatki piersiowej, a głowę ostrożnie zsuwam na miękką poduszkę. Podnoszę się z łóżka i natychmiast okrywam jej ciało, aby nie poczuła pustki obok siebie. Wygląda naprawdę uroczo. Ma lekko uchylone usta, a jej włosy opadają na poduszkę w ogół niej. Prawda jest taka, że przyjechałem tutaj, bo chciałem ją zobaczyć, posłuchać tego co ma do opowiedzenia i spędzić miło wieczór. Wzdycham, po czym pochylam się i całuję ją w czoło. Wychodzę z pokoju i ostrożnie schodzę po schodach na parter. Chcę wyjść, kiedy słyszę szept
-Zayn- odwracam się i zauważam mamę Lily w salonie
-Oh.. nie śpi pani?- pytam
-Nie. Nie mogę zasnąć- przyznaje, unosząc szklankę wody, którą trzymała w rękach
-Właśnie wychodzę- mówię równie cicho
-Myślałam, że zostajesz na noc- mówi, a ja przeczesuje włosy palcami. Ta sytuacja jest trochę niezręczna. Przynajmniej dla mnie
-Nie. Posiedziałem z Lily dopóki nie zasnęła- tłumaczę. Nie chcę, aby pomyślała sobie coś innego. Nic nas nie łączy.. z wyjątkiem kilku pocałunków. Nie wykorzystuję jej w żaden sposób.
-Rozumiem. W takim razie miłej nocy Zayn- uśmiecha się, więc kiwam głową i kieruję się w stronę wyjścia
-Oh.. i Zayn- woła mnie i podchodzi nieco bliżej
-Dziękuję. Dzięki tobie moja córka trochę odżyła- mówi, a ja staję jak wryty
-Słucham?- szepczę
-Wcześniej nie była zakochana…zauroczona w nikim dobrym.- wyjaśnia, machając przy tym dłonią, a ja natychmiast chcę stąd wyjść.
-Dobrze.. nie zatrzymuję cię już- matka Lily odzywa się w końcu, widząc moje zdezorientowanie
-Dobranoc- odpowiadam i natychmiast wychodzę na zewnątrz. Jak najszybciej wychodzę z posesji i wsiadam w swój samochód. Po raz ostatni spoglądam w jej okno, po czym odjeżdżam…
~~Lily~~
Kiedy budzę się rano, mam nadzieję, że Zayn jednak został. Jednak, kiedy otwieram oczy, przeżywam małe rozczarowanie. Nigdzie go nie ma. Tak jak obiecał- wyszedł. Wzdycham, po czym siadam na łóżku. Jestem naprawdę zawiedziona. Przeżywam każdą jego wizytę, cieszę się z jego obecności, nie chcę, żeby wychodził, chcę więcej czasu z nim, chcę żeby się otworzył.. powiedział w końcu, co o tym wszystkim myśli. Kiedy był tutaj wczoraj.. kiedy miałam szansę, po raz kolejny przy nim zasnąć, zrozumiałam, że nie jesteśmy przyjaciółmi.. on nie jest dla mnie tylko przyjacielem. Prawda jest taka, że jestem w nim zakochana. Kocham Zayna Malika … do cholery… ja. go. kocham. Wzdycham, po czym wstaję z łóżka. Nie wiem w co się wplątałam, ani kiedy to się stało.. ale wiem, że coś czuję. Na litość boską, przyjaciele się nie całują, nie umawiają na randki, nie czują tego, co ja czuję do niego, kiedy jest gdzieś blisko. Przygryzam wargę i zaczynam krążyć po pokoju. Wiem, że z jego strony nie mam na co liczyć, dla niego to nic nie znaczy. Jestem tego pewna i mam nadzieję, że mi przejdzie
-Lily- słyszę wołanie z dołu, więc otwieram drzwi i krzyczę
-Tak mamo?!
-Śniadanie.- mówi, więc wzdycham i schodzę do salonu, a potem kieruję się do kuchni.
-Cześć skarbie- uśmiecha się i całuje mnie w czoło, po czym podaje mi kubek gorącej herbaty
-Cześć. Widzę, że masz dobry dzień- zaczynam, siadając przy stole. Mama uśmiecha się i podaje mi talerz z kanapkami
-Oh cieszę się z wczorajszej wizyty Zayna- porusza brwiami, a ja odwracam wzrok
-Coś się stało?- pyta
-Nie.- zaprzeczam
-Rozmawiałam z nim zanim wyszedł- wyjaśnia, więc od razu na nią spoglądam
-O której?- pytam
-Gdzieś przed północą- wzrusza ramionami
-Mówił coś?-
-Nie. Tylko tyle, że zasnęłaś- opowiada i zaczyna jeść kanapki
-Rozumiem- uśmiecham się i zaczynam jeść swoje śniadanie. Szybko kończę i żegnam się z mamą, ponieważ ona wychodzi już do pracy. Wracam do pokoju, biorę prysznic i szykuję się do wyjścia, po czym ja również udaję się do firmy. Dzisiejszy dzień był równie udany jak wczorajszy. Z wyjątkiem tego, że co chwilkę sprawdzam czy Zayn nie dzwonił lub czy nie napisał chociaż smsa.

 Przez resztę tygodnia, nie zmienia się zbyt wiele. W pracy idzie mi dobrze. Wydaje się, że wszyscy zapomnieli o mojej wpadce, a szef wciąż jest miły i spokojny. Czasami sam stara mi się coś tłumaczyć, za co bardzo mu dziękuję. Co do Zayna, nie widzieliśmy się od momentu jego wizyty u mnie. Zadzwonił tylko raz, mówiąc że ma teraz mnóstwo pracy. Wyjaśnił wszystko, po czym zakończył rozmowę. Przez cały czas zachowywał się nieco dziwnie, a ja nie wiem o co chodzi. Sytuacja z unikaniem mnie, powtarza się ponownie.. zrobił tak już raz… zrobił i kolejny.. Kiedy przychodzi piątek, przez cały czas zastanawiam się czy pójście na spotkanie z przyjaciółmi w domu Zayna ma sens. Jednak w ostateczności decyduję się iść. Przede wszystkim dlatego, że będą tam moi przyjaciele. Poza tym, byłoby dziwne gdybym nie poszła…
Oh.. i nie oszukujmy się.. głównym powodem jest to, że będzie tam Zayn…





Hej kochani <3 
Witam was z kolejnym rozdziałem <3 
rozdział zadedykowany został wyjątkowej osobie <3 
kochana chociaż pojawiły się już życzenia na TT składam je tutaj tobie raz jeszcze.. 
dużo zdrowia, szczęścia, uśmiechu, spełnienia marzeń, dużo miłości ;) radości... oh.. nie wiem czego jeszcze.. żebyś miała wszystko czego sobie zażyczysz... 
<3 

co do rozdziału mam nadzieję że nie był taki zły... i że chodź trochę wam się spodobał... 
cóż.. zanim wyjdziecie z  bloga pamiętajcie o komentarzu... potrzebuje waszego zdania.. bo żeby coś napisać właśnie tego potrzebuję najbardziej... wsparcia :) 
więc skomentuj :) Do zobaczenia no i miłego popołudnia wam życzę kochani <3 
Mrs.Horan

Obserwatorzy