piątek, 5 grudnia 2014

Happily cz.20 "Co tutaj robisz?"



-Do zobaczenia... nie wiem kiedy, uda nam się spotkać- uśmiecha się i otwiera mi drzwi. 
-W porządku. Rozumiem.- uśmiecham się i macham mu, wychodząc przez bramę. Wracam do domu, wciąż myśląc o pracy. Już jestem zdenerwowana, a boję się pomyśleć co będzie jutro…
                                                         ****

Kolejny dzień, od rana był koszmarem. Z każdą minutą, coraz bardziej bałam się stawić czoła swoje pracy i szefowi. Bałam się, że spędzę w firmie moje ostatnie kilka minut i usłyszę „do widzenia”
Jednak tak się nie stało. Jestem w swoim gabinecie już od ponad 2 godzin. Może jest to efekt tego, że jeszcze dzisiaj nie widziałam się z szefem… może tego, że nie ma go od rana.. nie mam zielonego pojęcia. Ale cieszę się, że jak na razie, mogę wykonywać swoją pracę, staranniej niż dotąd. Kiedy słyszę pukanie, szybko odpowiadam, a do środka wchodzi Beth.
-Cześć kochana. Masz ochotę na pyszne pączki.- szepcze, zanim zaczyna chichotać
-Nie chcę po raz kolejny podpaść- szepczę, a ona udaje smutną minkę
-Za późno… mam dla ciebie jednego… nie chcę przytyć, jako jedyna- mruga w moją stronę i kładzie na blat jednego, niewielkiego pączka
-W porządku…- przystaję w końcu, a Beth zajmuje miejsce naprzeciwko mnie, popijając swoją kawę.
-Jest pyszny- mówię, kiedy gryzę pączka po raz drugi
-Wiem. Uwielbiam kawiarenkę naprzeciwko firmy. Mają tam najlepsze słodkości w mieście.- śmieje się
-Jeśli chcesz, mogę cię tam kiedyś zabrać- proponuje, a ja kiwam głową
-Nie wiesz, kiedy przyjedzie szef?- pytam, niby od niechcenia
-Oh… myślę, że będzie tu za jakieś 40 minut… dzwonił i mówił, że się spóźni.- wyjaśnia
-Zapewne wiesz, co się stało…- zaczynam
-Słyszałam co nieco… przykro mi.- smutnieje
-To moja wina.- wyjaśniam
-Niee… jesteś nowa. Nie można przywyknąć do pracy w tak krótkim czasie.- wzrusza ramionami, na co wzdycham
-Może masz rację. Ale i tak czeka mnie z nim rozmowa
-Będzie dobrze- pociesza mnie i kładzie dłoń na mojej
-Mam nadzieję- uśmiecham się słabo, a ona klepie moją dłoń i wstaje
-W takim razie, zabieram cię dzisiaj po pracy, na zakupy. – uśmiecha się i klaszcze w dłonie
-Co?- pytam zaskoczona
-Wiesz… mój chłopak chce zabrać mnie na „rodzinną kolację” i nie mam pojęcia co ubrać- chichocze, a ja zapominam o kłopotach
-Dobra. Uważam, że razem coś znajdziemy- prycham, a ona kiwa głową i podchodzi do drzwi.
-W takim razie o 17:00 pod firmą- uśmiecha się i wychodzi. Po krótkiej wizycie Beth, czuję się nieco lepiej. Jestem rozluźniona, mam lepszy humor i nie denerwuję się tak, dopóki dziewczyna nie informuje mnie, że szef chce ze mną rozmawiać. Wzdycham, pukam i czekam na jego odpowiedź, po czym wchodzę do biura.
-Dzień dobry Lily- uśmiecha się i wskazuje na fotel przed nim. Kiwam głową, po czym podchodzę bliżej i siadam
-Szefie, ja chciałam jeszcze raz…- zaczynam, ale mi przerywa
-Nie ma o czym mówić- nie wiem czy jestem w szoku, czy jestem bardziej przerażona
-Słucham?
-Nie ma o czym mówić.- powtarza
-Rozumiem, że jesteś nowa. Masz prawo na błędy… mam nadzieję, że był to ostatni.- mówi, na co kiwam głową
-Oczywiście, że tak
-W weekend miałem wizytę… klienta… dość ważnego.. Koszty w pełni się zwróciły. Więc nie ma sprawy.- uśmiecha się ciepło
-Klient? Ale nikogo nie było umówionego na weekend.- zauważam
-Tak. Panu bardzo zależało na czasie… więc.. – zaczyna, a ja przytakuję.
-Więc, wracaj do pracy. Bądź bardziej ostrożna i rozważna. Wszystkiego pilnuj i kontroluj- uśmiecha się, a ja kiwam głową i wstaję z miejsca
-Dziękuję panu za szansę. Obiecuję, że nie zawiodę tym razem- uśmiecham się i wychodzę. Kiedy tylko znajduję się za drzwiami, od razu dopada mnie Beth, pytając jak poszło. Cieszy się z decyzji szefa, po czym obie wracamy do pracy. Jestem naprawdę w szoku. Szczerze nie spodziewałam się, że zapomni o tak ogromnym błędzie jaki popełniłam, a tutaj pstryk… i nie ma o czym mówić. Oh… szczerze mówiąc, chciałabym przytulić tego klienta i podziękować, że wybawił mnie z kłopotu. Śmieję się sama ze swoich myśli, po czym wracam do zajęć. Sprawdzam dokładnie każdą czynność, zanim przekażę informację szefowi. Kilka razy kontroluję te same spotkania, aby niczego nie ominąć. Jestem zadowolona, kiedy jadę na jedno z nich razem z szefem. Uważnie słucham rozmów i zapisuję terminy oraz ważne dla zlecenia informacje.
-Dobrze się spisałaś- chwali mnie, kiedy wychodzimy z restauracji, gdzie odbyło się spotkanie.
-Dziękuję szefie- uśmiecham się i oboje wracamy do firmy. Wracam do dokumentów i jestem zadziwiona, kiedy do mojego gabinetu wpada Beth
-Lily serio?!- jęczy, a jej ręce opadają wzdłuż ciała
-Co?
-Jest już 17:10…. Czekałam pod firmą i marzłam, a ty wciąż pracujesz- mówi
-Oh..naprawdę? Już idziemy- uśmiecham się i wstaję, zabierając notatnik do torebki. Szybko zabieram płaszcz i razem wychodzimy z pracy.

-Ta?- Beth pyta, wystawiając przede mnie kolejną sukienkę
-Niee- marszczę nos, a ona wywraca oczami
-Nie wiem, co mam wybrać- marudzi i wzdycha
-Nie martw się. Zaraz coś znajdziemy- uśmiecham się i podchodzę do kolejnego przedziału. Od razu dostrzegam coś ładnego
-Beth spójrz!- wołam ją i macham jej przed oczami niebieską, skromną sukienką
-Wow…- otwiera usta, a ja jestem dumna z siebie. Dziewczyna od razu ją przymierza i decyduje się ją kupić. Namawia mnie na kilka sukienek i spódniczek do pracy, więc ja również coś kupuję, po czym wychodzimy.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Sama bym sobie nie poradziła- mówi podekscytowana, zaglądając do torebki ze swoją sukienką
-Nie ma za co. –uśmiecham się
-Teraz ja ci pomogę.- śmieje się
-Mi? Nie potrzebuję pomocy- chichoczę, a ona ciągnie mnie w stronę sklepu z bielizną
-Żartujesz?- unoszę brwi, kiedy usiłuje wciągnąć mnie przed wejście
-No weź… proszę, na pewno masz jakiegoś… chłopaka, któremu chciałabyś zaimponować- rusza brwiami i bierze pierwszy wieszak, poruszając nim w moją stronę, na co marszczę brwi. Wybrała okropną bieliznę. Spogląda na nią i marszczy nos, szybko odwieszając ją na miejsce.

-Zły wybór- mówi i obie wybuchamy śmiechem. Kończy się na tym, że wciska mi śliczną koronkową bieliznę, w różnych kolorach, po czym kupuję dwa komplety i opuszczamy sklep w świetnych humorach.
-Wejdziemy do biblioteki?- pytam, kiwając w stronę wejścia
-Oh.. jasne.- uśmiecha się, więc wchodzimy do środka. Szukam jakieś ciekawej książki, po czym decyduję się na „Gwiazd naszych wina” nigdy jej nie czytałam. Słyszałam, że jest świetna, a bibliotekarka jaki Beth, zachęcały mnie do tego, więc przytaknęłam i wypożyczyłam jedną.
-Jak przeczytasz, obejrzyj film- mówi Beth
-Dzięki.. teraz będzie mnie korcić, żeby zrobić na odwrót- wywracam oczami, a ona chichocze.
-Będę wracać… mój chłopak czeka- mówi, po czym zamawiamy taksówki. Rozmawiamy zanim przyjadą, po czym rozstajemy się, wracając do domu.

 Kiedy wracam zastaję w domu mamę.
-Cześć córciu- krzyczy z kuchni, więc ściągam buty i dreptam na boso do sąsiedniego pomieszczenia.
-Cześć- uśmiecham się i nalewam sobie szklankę soku.
-Siadaj, nakładam już kolację- mówi, więc kiwam głową i zasiadam do stołu.
-Jak w pracy?- pyta
-Całkiem dobrze- wzdycham, a ona stawia przede mną talerz. Nie ma zielonego pojęcia, co działo się w pracy wcześniej….
-Wiesz… cieszę się, że ją znalazłaś- uśmiecha się, zajmując miejsce obok mnie
-Przecież byłaś temu przeciwna- przypominam jej
-Tak… ale to dobrze, że masz zajęcie- wzdycha, zajadając się swoją porcją
-Ja też się cieszę- spoglądam na nią, a resztę posiłku spędzamy rozmawiając na luźne tematy. Dawno tak dobrze nam się nie rozmawiało.
-A jak z twoim chłopakiem?- pyta, zabierając talerze
-Mamo… nie mam chłopaka- zaprzeczam
-Oj córciu… - śmieje się, a ja kręcę głową
-Mówię poważnie mamo… nikogo nie ma-
-A ten… jak mu tam… Zayn? Tak?- pyta, a ja kiwam głową
-Zayn to mój przyjaciel. Właściwie nie znamy się długo- wyjaśniam krótko
-Od przyjaźni się zaczyna. –drąży temat, a ja wywracam oczami
-Nie.. ja wierzę w przyjaźń czysto damsko- męską- unoszę dłoń, a ona kręci głową
-Ja też… ja też..-prycha z uśmiechem  
-Ok… idę spać- wzdycham, a po chwili ziewam.
-Dobranoc. Kocham cie córciu- uśmiecha się, a ja całuję ją w policzek, po czym wbiegam po schodach na górę. Biorę szybki prysznic, myję zęby i przebieram się w moją ukochaną parę dresów, po czym wyciągam nowo wypożyczoną książkę. Zbiegam jeszcze szybko na dół i przygotowuję sobie ciepłą herbatę. Uwielbiam takie wieczory.. z książką, pod kocem i z kubkiem gorącej herbaty. Kiedy woda się gotuje, zalewam torebkę herbaty, po czym wracam na górę. Rozsiadam się wygodnie na łóżku i naciągam na siebie koc, zaczynając czytać. Przyznam, że książka i losy bohaterów ciekawią mnie niemal od początku. Jestem trochę zdezorientowana, kiedy słyszę pukanie… dziwne.. nie przypominam sobie, żebym zamykała drzwi… wręcz przeciwnie, zostawiłam je uchylone, a więc mama weszłaby bez pukania. Podnoszę głowę i nie wierzę własnym oczom.
-Cześć- uśmiecha się, a mi odbiera głos
-H..hej- odzywam się cicho, a on zaczyna się śmiać
-Mogę wejść?- pyta unosząc brwi, a ja niemrawo kiwam głową, zaciskając przy tym usta w wąską linię. Chłopak chichocze, po czym podchodzi bliżej i przysiada na rogu łóżka.
-Co tutaj robisz?



Tak, wiem, wiem... część jest krótka... ale chciałam skończyć w tym momencie... wybaczcie :D 
rozdział pojawił się zdecydowanie wcześniej niż zwykle co cieszy mnie bardzo... pisało się go lekko i szybko... bez żadnego problemu czy braku pomysłu :) 
wiem że wcale nie ma w nim Zayna a w rozdziale nie dzieje się nic szczególnego... i za to was przepraszam... 
mam nadzieję że mimo wszystko nie był aż taki zły... 
myślę że kolejny rozdział pojawi się szybko... ale nic nie obiecuję... 
nie zaszkodziłoby jednak gdyby pojawiło się tutaj duużo komentarzy.. bo to motywuje najbardziej i od razu chce się pisać :) 
uf... mam nadzieję że przeczytałaś notkę haha 
więc zostawiam cię z czasem na napisanie KOMENTARZA ;) 
Mrs.Horan 

6 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny i lekki . Zdecydowanie za szybko się go czyta hahahah i ohhhh no weź w takim momencie ale j tak lovelovelovelovelove ♡ -Wiktoria - @primasek1

    OdpowiedzUsuń
  2. moment na skończenie to lepszego nie mogłaś wybrać, nie? haha ;p rozdział super, lekki, przyjemny w sam raz na rozluźnienie ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. zakatrupie cie w takim momencie skończyć ? chcesz mnie zabic. :) rozdzial cudowny jak zwykle w sumie. szef to chuj no ale coz.
    I PYTANIE ZAYN PRZYSZEDŁ ALE CZY ONA MA NA SOBIE NOWA BIELIZNE ?

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko! W takim momencie?! Naprawdę? Rozdział jak zawsze super. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zayn? Czy to Zayn?! TO MUSI BYĆ ZAYN!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow... Suuuper
    Życzę weny i pozdrawiam
    Jessica xx

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy