-Do zobaczenia... nie wiem kiedy, uda nam się spotkać-
uśmiecha się i otwiera mi drzwi.
-W porządku. Rozumiem.- uśmiecham się i macham mu,
wychodząc przez bramę. Wracam do domu, wciąż myśląc o pracy. Już jestem
zdenerwowana, a boję się pomyśleć co będzie jutro…
****
Kolejny dzień, od rana był koszmarem. Z każdą minutą,
coraz bardziej bałam się stawić czoła swoje pracy i szefowi. Bałam się, że
spędzę w firmie moje ostatnie kilka minut i usłyszę „do widzenia”
Jednak tak się nie stało. Jestem w swoim gabinecie już
od ponad 2 godzin. Może jest to efekt tego, że jeszcze dzisiaj nie widziałam
się z szefem… może tego, że nie ma go od rana.. nie mam zielonego pojęcia. Ale
cieszę się, że jak na razie, mogę wykonywać swoją pracę, staranniej niż dotąd.
Kiedy słyszę pukanie, szybko odpowiadam, a do środka wchodzi Beth.
-Cześć kochana. Masz ochotę na pyszne pączki.- szepcze,
zanim zaczyna chichotać
-Nie chcę po raz kolejny podpaść- szepczę, a ona udaje
smutną minkę
-Za późno… mam dla ciebie jednego… nie chcę przytyć,
jako jedyna- mruga w moją stronę i kładzie na blat jednego, niewielkiego pączka
-W porządku…- przystaję w końcu, a Beth zajmuje miejsce
naprzeciwko mnie, popijając swoją kawę.
-Jest pyszny- mówię, kiedy gryzę pączka po raz drugi
-Wiem. Uwielbiam kawiarenkę naprzeciwko firmy. Mają
tam najlepsze słodkości w mieście.- śmieje się
-Jeśli chcesz, mogę cię tam kiedyś zabrać- proponuje,
a ja kiwam głową
-Nie wiesz, kiedy przyjedzie szef?- pytam, niby od
niechcenia
-Oh… myślę, że będzie tu za jakieś 40 minut… dzwonił i
mówił, że się spóźni.- wyjaśnia
-Zapewne wiesz, co się stało…- zaczynam
-Słyszałam co nieco… przykro mi.- smutnieje
-To moja wina.- wyjaśniam
-Niee… jesteś nowa. Nie można przywyknąć do pracy w
tak krótkim czasie.- wzrusza ramionami, na co wzdycham
-Może masz rację. Ale i tak czeka mnie z nim rozmowa
-Będzie dobrze- pociesza mnie i kładzie dłoń na mojej
-Mam nadzieję- uśmiecham się słabo, a ona klepie moją
dłoń i wstaje
-W takim razie, zabieram cię dzisiaj po pracy, na
zakupy. – uśmiecha się i klaszcze w dłonie
-Co?- pytam zaskoczona
-Wiesz… mój chłopak chce zabrać mnie na „rodzinną
kolację” i nie mam pojęcia co ubrać- chichocze, a ja zapominam o kłopotach
-Dobra. Uważam, że razem coś znajdziemy- prycham, a
ona kiwa głową i podchodzi do drzwi.
-W takim razie o 17:00 pod firmą- uśmiecha się i
wychodzi. Po krótkiej wizycie Beth, czuję się nieco lepiej. Jestem rozluźniona,
mam lepszy humor i nie denerwuję się tak, dopóki dziewczyna nie informuje mnie,
że szef chce ze mną rozmawiać. Wzdycham, pukam i czekam na jego odpowiedź, po
czym wchodzę do biura.
-Dzień dobry Lily- uśmiecha się i wskazuje na fotel
przed nim. Kiwam głową, po czym podchodzę bliżej i siadam
-Szefie, ja chciałam jeszcze raz…- zaczynam, ale mi
przerywa
-Nie ma o czym mówić- nie wiem czy jestem w szoku, czy
jestem bardziej przerażona
-Słucham?
-Nie ma o czym mówić.- powtarza
-Rozumiem, że jesteś nowa. Masz prawo na błędy… mam
nadzieję, że był to ostatni.- mówi, na co kiwam głową
-Oczywiście, że tak
-W weekend miałem wizytę… klienta… dość ważnego.. Koszty
w pełni się zwróciły. Więc nie ma sprawy.- uśmiecha się ciepło
-Klient? Ale nikogo nie było umówionego na weekend.-
zauważam
-Tak. Panu bardzo zależało na czasie… więc.. – zaczyna,
a ja przytakuję.
-Więc, wracaj do pracy. Bądź bardziej ostrożna i
rozważna. Wszystkiego pilnuj i kontroluj- uśmiecha się, a ja kiwam głową i
wstaję z miejsca
-Dziękuję panu za szansę. Obiecuję, że nie zawiodę tym
razem- uśmiecham się i wychodzę. Kiedy tylko znajduję się za drzwiami, od razu
dopada mnie Beth, pytając jak poszło. Cieszy się z decyzji szefa, po czym obie
wracamy do pracy. Jestem naprawdę w szoku. Szczerze nie spodziewałam się, że
zapomni o tak ogromnym błędzie jaki popełniłam, a tutaj pstryk… i nie ma o czym
mówić. Oh… szczerze mówiąc, chciałabym przytulić tego klienta i podziękować, że
wybawił mnie z kłopotu. Śmieję się sama ze swoich myśli, po czym wracam do
zajęć. Sprawdzam dokładnie każdą czynność, zanim przekażę informację szefowi.
Kilka razy kontroluję te same spotkania, aby niczego nie ominąć. Jestem
zadowolona, kiedy jadę na jedno z nich razem z szefem. Uważnie słucham rozmów i
zapisuję terminy oraz ważne dla zlecenia informacje.
-Dobrze się spisałaś- chwali mnie, kiedy wychodzimy z
restauracji, gdzie odbyło się spotkanie.
-Dziękuję szefie- uśmiecham się i oboje wracamy do
firmy. Wracam do dokumentów i jestem zadziwiona, kiedy do mojego gabinetu wpada
Beth
-Lily serio?!- jęczy, a jej ręce opadają wzdłuż ciała
-Co?
-Jest już 17:10…. Czekałam pod firmą i marzłam, a ty
wciąż pracujesz- mówi
-Oh..naprawdę? Już idziemy- uśmiecham się i wstaję,
zabierając notatnik do torebki. Szybko zabieram płaszcz i razem wychodzimy z
pracy.
-Ta?- Beth pyta, wystawiając przede mnie kolejną
sukienkę
-Niee- marszczę nos, a ona wywraca oczami
-Nie wiem, co mam wybrać- marudzi i wzdycha
-Nie martw się. Zaraz coś znajdziemy- uśmiecham się i
podchodzę do kolejnego przedziału. Od razu dostrzegam coś ładnego
-Beth spójrz!- wołam ją i macham jej przed oczami
niebieską, skromną sukienką
-Wow…- otwiera usta, a ja jestem dumna z siebie.
Dziewczyna od razu ją przymierza i decyduje się ją kupić. Namawia mnie na kilka
sukienek i spódniczek do pracy, więc ja również coś kupuję, po czym wychodzimy.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Sama bym sobie nie
poradziła- mówi podekscytowana, zaglądając do torebki ze swoją sukienką
-Nie ma za co. –uśmiecham się
-Teraz ja ci pomogę.- śmieje się
-Mi? Nie potrzebuję pomocy- chichoczę, a ona ciągnie
mnie w stronę sklepu z bielizną
-Żartujesz?- unoszę brwi, kiedy usiłuje wciągnąć mnie
przed wejście
-No weź… proszę, na pewno masz jakiegoś… chłopaka,
któremu chciałabyś zaimponować- rusza brwiami i bierze pierwszy wieszak,
poruszając nim w moją stronę, na co marszczę brwi. Wybrała okropną bieliznę.
Spogląda na nią i marszczy nos, szybko odwieszając ją na miejsce.
-Zły wybór- mówi i obie wybuchamy śmiechem. Kończy się
na tym, że wciska mi śliczną koronkową bieliznę, w różnych kolorach, po czym
kupuję dwa komplety i opuszczamy sklep w świetnych humorach.
-Wejdziemy do biblioteki?- pytam, kiwając w stronę
wejścia
-Oh.. jasne.- uśmiecha się, więc wchodzimy do środka.
Szukam jakieś ciekawej książki, po czym decyduję się na „Gwiazd naszych wina”
nigdy jej nie czytałam. Słyszałam, że jest świetna, a bibliotekarka jaki Beth,
zachęcały mnie do tego, więc przytaknęłam i wypożyczyłam jedną.
-Jak przeczytasz, obejrzyj film- mówi Beth
-Dzięki.. teraz będzie mnie korcić, żeby zrobić na
odwrót- wywracam oczami, a ona chichocze.
-Będę wracać… mój chłopak czeka- mówi, po czym
zamawiamy taksówki. Rozmawiamy zanim przyjadą, po czym rozstajemy się, wracając
do domu.
Kiedy wracam
zastaję w domu mamę.
-Cześć córciu- krzyczy z kuchni, więc ściągam buty i
dreptam na boso do sąsiedniego pomieszczenia.
-Cześć- uśmiecham się i nalewam sobie szklankę soku.
-Siadaj, nakładam już kolację- mówi, więc kiwam głową
i zasiadam do stołu.
-Jak w pracy?- pyta
-Całkiem dobrze- wzdycham, a ona stawia przede mną
talerz. Nie ma zielonego pojęcia, co działo się w pracy wcześniej….
-Wiesz… cieszę się, że ją znalazłaś- uśmiecha się,
zajmując miejsce obok mnie
-Przecież byłaś temu przeciwna- przypominam jej
-Tak… ale to dobrze, że masz zajęcie- wzdycha,
zajadając się swoją porcją
-Ja też się cieszę- spoglądam na nią, a resztę posiłku
spędzamy rozmawiając na luźne tematy. Dawno tak dobrze nam się nie rozmawiało.
-A jak z twoim chłopakiem?- pyta, zabierając talerze
-Mamo… nie mam chłopaka- zaprzeczam
-Oj córciu… - śmieje się, a ja kręcę głową
-Mówię poważnie mamo… nikogo nie ma-
-A ten… jak mu tam… Zayn? Tak?- pyta, a ja kiwam głową
-Zayn to mój przyjaciel. Właściwie nie znamy się
długo- wyjaśniam krótko
-Od przyjaźni się zaczyna. –drąży temat, a ja wywracam
oczami
-Nie.. ja wierzę w przyjaźń czysto damsko- męską-
unoszę dłoń, a ona kręci głową
-Ja też… ja też..-prycha z uśmiechem
-Ok… idę spać- wzdycham, a po chwili ziewam.
-Dobranoc. Kocham cie córciu- uśmiecha się, a ja
całuję ją w policzek, po czym wbiegam po schodach na górę. Biorę szybki
prysznic, myję zęby i przebieram się w moją ukochaną parę dresów, po czym
wyciągam nowo wypożyczoną książkę. Zbiegam jeszcze szybko na dół i przygotowuję
sobie ciepłą herbatę. Uwielbiam takie wieczory.. z książką, pod kocem i z
kubkiem gorącej herbaty. Kiedy woda się gotuje, zalewam torebkę herbaty, po
czym wracam na górę. Rozsiadam się wygodnie na łóżku i naciągam na siebie koc,
zaczynając czytać. Przyznam, że książka i losy bohaterów ciekawią mnie niemal
od początku. Jestem trochę zdezorientowana, kiedy słyszę pukanie… dziwne.. nie
przypominam sobie, żebym zamykała drzwi… wręcz przeciwnie, zostawiłam je
uchylone, a więc mama weszłaby bez pukania. Podnoszę głowę i nie wierzę własnym
oczom.
-Cześć- uśmiecha się, a mi odbiera głos
-H..hej- odzywam się cicho, a on zaczyna się śmiać
-Mogę wejść?- pyta unosząc brwi, a ja niemrawo kiwam
głową, zaciskając przy tym usta w wąską linię. Chłopak chichocze, po czym
podchodzi bliżej i przysiada na rogu łóżka.
-Co tutaj robisz?
Tak, wiem, wiem... część jest krótka... ale chciałam skończyć w tym momencie... wybaczcie :D
rozdział pojawił się zdecydowanie wcześniej niż zwykle co cieszy mnie bardzo... pisało się go lekko i szybko... bez żadnego problemu czy braku pomysłu :)
wiem że wcale nie ma w nim Zayna a w rozdziale nie dzieje się nic szczególnego... i za to was przepraszam...
mam nadzieję że mimo wszystko nie był aż taki zły...
myślę że kolejny rozdział pojawi się szybko... ale nic nie obiecuję...
nie zaszkodziłoby jednak gdyby pojawiło się tutaj duużo komentarzy.. bo to motywuje najbardziej i od razu chce się pisać :)
uf... mam nadzieję że przeczytałaś notkę haha
więc zostawiam cię z czasem na napisanie KOMENTARZA ;)
Mrs.Horan
Rozdział jest świetny i lekki . Zdecydowanie za szybko się go czyta hahahah i ohhhh no weź w takim momencie ale j tak lovelovelovelovelove ♡ -Wiktoria - @primasek1
OdpowiedzUsuńmoment na skończenie to lepszego nie mogłaś wybrać, nie? haha ;p rozdział super, lekki, przyjemny w sam raz na rozluźnienie ;p
OdpowiedzUsuńzakatrupie cie w takim momencie skończyć ? chcesz mnie zabic. :) rozdzial cudowny jak zwykle w sumie. szef to chuj no ale coz.
OdpowiedzUsuńI PYTANIE ZAYN PRZYSZEDŁ ALE CZY ONA MA NA SOBIE NOWA BIELIZNE ?
O matko! W takim momencie?! Naprawdę? Rozdział jak zawsze super. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńZayn? Czy to Zayn?! TO MUSI BYĆ ZAYN!!
OdpowiedzUsuńWow... Suuuper
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam
Jessica xx