czwartek, 25 grudnia 2014

Happily cz.23 "Chyba cię kocham..."


Trudno. Jeśli nie przestaniemy tego robić, dojdzie do czegoś więcej. Ona zakocha się jeszcze bardziej, a niekoniecznie tego chcę. Obserwuję jak jej wyraz twarzy gwałtownie się zmienił. Była w szoku, a potem wściekła się jeszcze bardziej. Nie spodziewałem się tego, co zrobiła później…
                                                    ****
~~Lily~~
Kiedy słowa wyszły z jego ust, byłam w kompletnym szoku. Nagle zaczęło się we mnie budować wiele, sprzecznych uczuć. Strach.. ból..pragnienie..miłość.. złość… nienawiść..
Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam, że mówi absolutnie poważnie. Kiedy się odsunął nie zastanawiałam się ani chwili dłużej. Podniosłam rękę i natychmiast go uderzyłam. Twarz chłopaka odwróciła się, pod wpływem uderzenia i zauważyłam, jak jego szczęka zaciska się w efekcie złości. Ponownie na mnie spogląda, a ja nie powstrzymuje się przed płaczem
-Co to miało być?- syczy, a ja chcę stąd iść..natychmiast  
-Jak możesz?- krzyczę i chcę uderzyć go jeszcze raz, jednak chłopak zaciska dłoń na moim nadgarstku.
-Uspokój się Lily- mówi i odpycha moją rękę, wypuszczając ją ze swojej dłoni
-Zayn jak możesz? Dlaczego to robisz?- łkam, a on kręci głową
-Lily… -wzdycha i chce podejść, jednak go zatrzymuje
-Ok.. –mówi i zostaje na swoim miejscu
-Przecież pomiędzy nami nic nie ma. Zrozumiałem, że nie powinienem cię całować- wyjaśnia, co jest dla mnie absurdalne
-Dlaczego? Dlaczego tak pomyślałeś? Nie rozumiesz, że może ja nie chcę, żebyś przestawał?!- krzyczę mu prosto w twarz i szybko wycieram łzy
-Właśnie o to chodzi Lily- wzrusza ramionami
-Nie rozumiem cię. Jesteś nienormalny Zayn.- mówię, a on zamyka na chwilkę oczy, po czym ponownie je otwiera
-Wiesz co może się stać, jeśli to zabrnie za daleko. Ty odbierzesz to w inny sposób. Zobacz jak zachowujesz się teraz- wskazuje na mnie, a mnie odbiera oddech. Zaczynam odczuwać alkohol i kręcić mi się w głowie. Nie wiem jednak, czy jest to spowodowane przez drinki czy Zayna.
-Nie.. zobacz jak ty się zachowujesz Zayn..nie rozumiem… naprawdę cię nie rozumiem. Sprawiasz, że to wszystko staje się skomplikowane… zbliżamy się do siebie.. czuję się przy tobie.. - nie wiem jak mam wyplątać się z tego wszystkiego… to co powiedziałam, ta cała sytuacja zaszła za daleko i jest już chyba za późno, żeby zawrócić.
-Skończmy to Lily. Wracamy do środka- wzdycha i odwraca się, jednak zanim robi krok, szepczę
-Chyba cię kocham…- w głębi serca, mam nadzieję, że mnie nie usłyszał. Jednak mylę się, kiedy natychmiast się zatrzymuje
~~Zayn~~
Chcę wracać do środka, jednak kiedy ledwo słyszę słowa Lily, nie mogę. Sztywnieję i nie wiem co mam zrobić.
-Więc jednak… twoja matka..- zaczynam i odwracam się do niej przodem. Jest przerażona.
-Co?- pyta cicho
-Miała rację- wyjaśniam
-Słucham? Mówiła ci coś?- pyta i podchodzi bliżej mnie
-Nie.. nie ważne- nie chcę mieszać w to wszystko jej matki. Nie chcę być powodem ich kłótni.
-Ważne.. ale nie o to teraz chodzi. Słyszałeś? Słyszałeś co powiedziałam?- pyta i wpatruje się w moje oczy
-Tak- wzdycham
-Zayn naprawdę nie wiem jak.. jak to się stało, ani kiedy. Po prostu to stało się tak nagle i...
-Nie..- przerywam jej i ostatni raz na nią spoglądam, zanim odwracam się i podchodzę do drzwi. Nie chcę i nie mogę tego słuchać. Trzeba było dać spokój po tym, kiedy wtedy ją uratowałem.
-Zayn…- woła mnie, ale nie mogę tutaj zostać.
-Zayn, zaczekaj!- krzyczy, zanim wchodzę do domu.
~~Lily~~
Kiedy Zayn wchodzi do środka, tracę wszelką nadzieję. Odszedł. Wie co czuję, ale on tego nie odwzajemnia. Upadam na kolana i kompletnie się rozklejam. Nie tego się spodziewałam. Nie pomyślałam nawet, że tak to się skończy. Jestem mu obojętna, a myślałam zupełnie inaczej. Miałam nadzieję, że jestem dla niego ważna, chociaż w małym stopniu. Że nie potraktuje mnie, jak śmiecia.
-Zayn- szepczę i cicho łkam, do momentu aż nie czuję zimnych kropli na swoich ramionach. Zaczyna padać, więc podnoszę się na nogi i strzepuję ziemię ze swoich kolan. Muszę się wziąć w garść. Jeśli on tego nie chce. Trudno.. nie mogę płakać za czymś, czego nawet nie było. On mnie nie kocha, a ja wierzę w to, że z czasem przestanie mnie to boleć. Wchodzę do domu pełnego ludzi i od razu odnajduję Harrego
-Ooo cześć. Gdzie byłaś? Szukałem cię- uśmiecha się, jednak kiedy widzi mój wyraz twarzy, poważnieje
-Coś się stało?- pyta
-Wracam do domu- wyjaśniam
-Ale.. może chociaż zatańczymy? Wypijesz drinka?- pyta
-Nie. Wychodzę- uśmiecham się lekko, a mój wzrok podąża w stronę niewielkiego stolika. Zauważam Zayna. Siedzi przy nim sam i pije shota, po czym nalewa kolejnego. Kiedy wypija ostatni kieliszek, podnosi wzrok i wtedy spostrzega, że uważnie go obserwuję. Natychmiast spoglądam na Harrego
-Do zobaczenia –mówię cicho
-Zaczekaj- łapie mnie za ramię, więc ponownie na niego spoglądam
-Zawiozę cię- proponuję
-Jesteś pijany.- stwierdzam
-Nie. Naprawdę mogę to zrobić.- mówi i od razu, bierze swoją marynarkę
-Nie Harry- wzdycham
-Pozwól mi chociaż zadzwonić po taksówkę dla ciebie. Jest już późno. Nie powinnaś iść sama, nie uważasz?- unosi brwi, więc w zrezygnowaniu kiwam głową i razem zmierzamy do wyjścia. Harry otwiera mi drzwi i razem wychodzimy na podjazd, a potem poza posiadłość Zayna. Chłopak wyciąga telefon i dzwoni po taksówkę
-Będą za chwilkę- informuje mnie i opiera się o bramę
-Dziękuję- uśmiecham się lekko
-Jestem wstawiony. Nie pijany. Naprawdę mógłbym..- zaczyna
-Nie. W porządku, mogę wrócić taksówką Harry. – uśmiecham się
-Idziesz jutro do pracy?- pyta
-Nie. Dopiero w poniedziałek.- wzdycham
-Może.. jeśli masz jutro czas. Moglibyśmy gdzieś pójść. Kino?- pyta, unosząc brwi. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to, to aby odmówić. Mam tego wszystkiego dość. Chciałabym aby był tutaj Zayn. Ale po tym jak mnie potraktował.. zlekceważył
-Jasne- odpowiadam, zanim dokładnie się nad tym zastanawiam
-Poważnie?- pyta zdziwiony
-Tak. Dlaczego to takie dziwne?- pytam
-Nie wiem. Wydawało mi się, że ty i Zayn.. wiesz, zniknęliście w tym samym czasie- śmieje się
-Nie. Mnie i Zayna nic nie łączy- mówię i chcę płakać, kiedy wypowiadam to na głos
-Dobra. Więc jutro o 20:00? Może być?- pyta
-Pewnie- uśmiecham się sztucznie, po czym zapada między nami cisza.
-Harry wiem, że możesz wziąć mnie za wariatkę.. bo przecież poznałeś mnie dzisiaj- zaczynam, a on uważnie mi się przygląda
-Nie chcę żebyś myślał, że między nami mogłoby do czegoś… wiesz..- jąkam się, a  on prycha
-Wiem. Spokojnie, nie o to mi chodzi- śmieje się, a w jego policzkach po raz kolejny pojawiają się dołeczki. Przytakuję i cieszę się, że zauważam podjeżdżającą taksówkę. Kiedy samochód się zatrzymuje, Harry otwiera mi drzwi i salutuje, zanim wsiadam do środka.
-W takim razie.. do zobaczenia jutro, mała- mruga do mnie i zamyka drzwi. Czeka aż samochód ruszy, po czym wraca do domu Zayna.
Opieram się o siedzenie i głęboko wzdycham. Zanim się orientuję, po moich policzkach znowu spływają łzy. Muszę porozmawiać z mamą. Nie mam pojęcia co mu na opowiadała, ale jestem pewna, że to przez to Zayn milczał przez tak długi czas. Przed oczami widzę jego twarz. Taką obojętną i zrezygnowaną, kiedy powiedziałam mu co czuję..  
-Proszę pani- słyszę, więc otwieram oczy
-Tak?
-Jesteśmy na miejscu- uśmiecha się pocieszająco. Płacę mu i wysiadam, po czym wbiegam do domu. Cieszę się, że mama jeszcze nie śpi
-Mamo!- wpadam do salonu, a ona natychmiast na mnie spogląda
-Co powiedziałaś Zaynowi?!- krzyczę, stając przed nią.
-O czym ty mówisz?- pyta spokojnie i wstaje
-Powiedział mi, że coś mu powiedziałaś. Co to takiego!? Mów do cholery!- krzyczę
-Córciu. Nie poznaję cię- wzdycha
-Proszę cię..
-Podziękowałam mu za to, że jesteś przy nim taka rozpromieniona. Może wspomniałam coś o miłości… to nic takiego- wyjaśnia, machając ręką
-Nic ważnego- prycham
-Mogłabyś w końcu przestać, wtrącać się w moje życie?!- pytam
-Nie myślałam, że to aż tak ważny i wrażliwy temat.- wzrusza ramionami, a ja kręcę głową
-Świetnie. Dziękuję ci, że wszystko popsułaś!- krzyczę i wybiegam z domu. Podążam w mniej znanym mi kierunku. Nie wiem gdzie idę.. byle jak najdalej od tego wszystkiego…
~~Zayn~~
Budzi mnie uporczywy, dzwonek mojego telefonu. Kiedy tylko podnoszę głowę, wydaje się tak ciężka, że ponownie kładę ją na poduszkę. Wszyscy wyszli około 2 w nocy. Byłem tak nawalony, że zasnąłem w salonie. Alkohol to jedyny sposób, by odreagować na to co usłyszałem od Lily. Telefon dzwoni ponownie, więc zmuszam się do wstania i znalezienia go na stoliku. Zwalam klika butelek, po czym w końcu go odbieram.
-Halo?- pytam i dziwię się na dźwięk mojego głos
-Przepraszam czy rozmawiam z Zaynem?- słyszę kobiecy głos, więc szybko odpowiadam
-Tak. Kto mówi?- pytam
-Isabella Narrow.. mama Lily. Zayn proszę cię, powiedz mi czy jest u ciebie Lily?- pyta zmartwiona, a ja przeczesuję włosy dłonią, po czym odpowiadam
-Niestety nie. Coś się stało?- marszczę brwi i podchodzę do drzwi od tarasu.
-Lily nie wróciła do domu. Przyjechała od ciebie, ale potem się pokłóciłyśmy i wybiegła. Nie wróciła do teraz. Myślałam, że może będzie u ciebie- wyjaśnia, a jej głos się łamie. Spoglądam na zegarek, jest dopiero 4:45
-Może pojechała do Sam, albo do Lucy- proponuję
-Nie. Dzwoniłam. Nie ma jej tam, Zayn proszę cię… czy mógłbyś mi pomóc?- pyta
-W porządku. Niech pani zostanie w domu. Może tam wróci. Ja jej poszukam. –zaczynam
-Dziękuję ci Zayn. Nie wiem jak ci się odwdzięczę-
-Nie trzeba. Gdy ją znajdę odezwę się. Do usłyszenia- mówię i kończę połączenie. Jestem na nią wściekły. Co ona wyprawia? Jakim prawem odwala takie szopki? Wciąż jestem lekko pijany, mam kaca i boli mnie głowa. Ostatnią rzeczą jaką chcę, jest wychodzenie teraz z domu. Jednak martwię się o nią i nie chcę mieć jej na sumieniu. Wzdycham, po czym podążam na górę. Nie mam czasu na prysznic, więc przemywam twarz zimną wodą i zmieniam koszulkę, po czym wracam na dół, zabieram telefon i kurtkę, natychmiast wychodząc z domu. Jeśli złapie mnie teraz policja, będę miał problemy. Wsiadam do samochodu i wybieram numer Lily, jednak nie odbiera. Próbuję jeszcze kilka razy, ale albo odrzuca połączenia, albo nie odbiera lub wyłącza telefon. Denerwuję się jeszcze bardziej i rzucam telefon na siedzenie pasażera. Wtedy znalazłem ją na jednej z ciemnych uliczek. Może teraz, też ją tam znajdę. Jest to pierwsze miejsce w jakie jadę…

 Hej kochani!!
Witam się z wami dzisiaj ponownie... oto z nowym rozdziałem ;D mam nadzieję że wam się spodoba.. pisałam go dzisiaj i nie wiem czy jest ok... 
jest nieco dłuższy niż poprzednie dlatego że to prawdopodobnie OSTATNI rozdział w tym roku... niestety od soboty będę miała mało czasu na to aby napisać coś nowego... nie wiem czy mi się uda.. (wątpię w to) 
cóż stało się.. Lily w końcu przyznała co czuje.. jak myślicie co dalej? Harry zagości na dłużej? co zrobi Zayn? Czy w końcu coś poczuje?  Wolicie Zayna.. czy może rozkwitającą znajomość z Harrym? 

tak czy inaczej nowy post pojawi się w Sylwestra.. mam nadzieję że uda mi się znaleźć chodź trochę czasu aby złożyć wam życzenia noworoczne..ok.. mam nadzieję że przeczytaliście tą notkę ;D a... no i pamiętajcie o zasadzie... 
                                            10 komentarzy=nowy rozdział 
kocham was 
Mrs.Horan

4 komentarze:

  1. On ją musi kochać, poprostu musi bo z Harrym to nie, nie leży mi to, niech zakocha się w Lily ugh kocham ciebie i twoje opowiadania dziewczyno! ❤️��

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa zajebiste...
    to było takie wow co teraz bd już nie mogę się doczekać
    życzę weny i pozdrawiam<3
    Jessica ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. no, no to ciekawie to rozegrałaś! chyba nie tego sie spodziewalam :) strasznie nie moge się doczekać tego co jeszcze zaplanowałaś :) do następnego, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam to! Dlaczego? Zayn dlaczego?! Lily! Biedna... Ona musi być z Zaynem! Musi!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy