Trudno. Jeśli nie przestaniemy tego robić, dojdzie do czegoś więcej. Ona zakocha się jeszcze bardziej, a niekoniecznie tego chcę. Obserwuję jak jej wyraz twarzy gwałtownie się zmienił. Była w szoku, a potem wściekła się jeszcze bardziej. Nie spodziewałem się tego, co zrobiła później…
****
~~Lily~~
Kiedy słowa wyszły z jego ust, byłam w
kompletnym szoku. Nagle zaczęło się we mnie budować wiele, sprzecznych uczuć.
Strach.. ból..pragnienie..miłość.. złość… nienawiść..
Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam, że
mówi absolutnie poważnie. Kiedy się odsunął nie zastanawiałam się ani chwili
dłużej. Podniosłam rękę i natychmiast go uderzyłam. Twarz chłopaka odwróciła
się, pod wpływem uderzenia i zauważyłam, jak jego szczęka zaciska się w efekcie
złości. Ponownie na mnie spogląda, a ja nie powstrzymuje się przed płaczem
-Co to miało być?- syczy, a ja chcę
stąd iść..natychmiast
-Jak możesz?- krzyczę i chcę uderzyć
go jeszcze raz, jednak chłopak zaciska dłoń na moim nadgarstku.
-Uspokój się Lily- mówi i odpycha moją
rękę, wypuszczając ją ze swojej dłoni
-Zayn jak możesz? Dlaczego to robisz?-
łkam, a on kręci głową
-Lily… -wzdycha i chce podejść, jednak
go zatrzymuje
-Ok.. –mówi i zostaje na swoim miejscu
-Przecież pomiędzy nami nic nie ma.
Zrozumiałem, że nie powinienem cię całować- wyjaśnia, co jest dla mnie
absurdalne
-Dlaczego? Dlaczego tak pomyślałeś?
Nie rozumiesz, że może ja nie chcę, żebyś przestawał?!- krzyczę mu prosto w
twarz i szybko wycieram łzy
-Właśnie o to chodzi Lily- wzrusza
ramionami
-Nie rozumiem cię. Jesteś nienormalny
Zayn.- mówię, a on zamyka na chwilkę oczy, po czym ponownie je otwiera
-Wiesz co może się stać, jeśli to
zabrnie za daleko. Ty odbierzesz to w inny sposób. Zobacz jak zachowujesz się
teraz- wskazuje na mnie, a mnie odbiera oddech. Zaczynam odczuwać alkohol i
kręcić mi się w głowie. Nie wiem jednak, czy jest to spowodowane przez drinki
czy Zayna.
-Nie.. zobacz jak ty się zachowujesz
Zayn..nie rozumiem… naprawdę cię nie rozumiem. Sprawiasz, że to wszystko staje się
skomplikowane… zbliżamy się do siebie.. czuję się przy tobie.. - nie wiem jak
mam wyplątać się z tego wszystkiego… to co powiedziałam, ta cała sytuacja
zaszła za daleko i jest już chyba za późno, żeby zawrócić.
-Skończmy to Lily. Wracamy do środka-
wzdycha i odwraca się, jednak zanim robi krok, szepczę
-Chyba cię kocham…- w głębi serca, mam
nadzieję, że mnie nie usłyszał. Jednak mylę się, kiedy natychmiast się
zatrzymuje
~~Zayn~~
Chcę wracać do środka, jednak kiedy ledwo
słyszę słowa Lily, nie mogę. Sztywnieję i nie wiem co mam zrobić.
-Więc jednak… twoja matka..- zaczynam
i odwracam się do niej przodem. Jest przerażona.
-Co?- pyta cicho
-Miała rację- wyjaśniam
-Słucham? Mówiła ci coś?- pyta i
podchodzi bliżej mnie
-Nie.. nie ważne- nie chcę mieszać w
to wszystko jej matki. Nie chcę być powodem ich kłótni.
-Ważne.. ale nie o to teraz chodzi.
Słyszałeś? Słyszałeś co powiedziałam?- pyta i wpatruje się w moje oczy
-Tak- wzdycham
-Zayn naprawdę nie wiem jak.. jak to
się stało, ani kiedy. Po prostu to stało się tak nagle i...
-Nie..- przerywam jej i ostatni raz na
nią spoglądam, zanim odwracam się i podchodzę do drzwi. Nie chcę i nie mogę
tego słuchać. Trzeba było dać spokój po tym, kiedy wtedy ją uratowałem.
-Zayn…- woła mnie, ale nie mogę tutaj
zostać.
-Zayn, zaczekaj!- krzyczy, zanim
wchodzę do domu.
~~Lily~~
Kiedy Zayn wchodzi do środka, tracę
wszelką nadzieję. Odszedł. Wie co czuję, ale on tego nie odwzajemnia. Upadam na
kolana i kompletnie się rozklejam. Nie tego się spodziewałam. Nie pomyślałam
nawet, że tak to się skończy. Jestem mu obojętna, a myślałam zupełnie inaczej.
Miałam nadzieję, że jestem dla niego ważna, chociaż w małym stopniu. Że nie
potraktuje mnie, jak śmiecia.
-Zayn- szepczę i cicho łkam, do momentu
aż nie czuję zimnych kropli na swoich ramionach. Zaczyna padać, więc podnoszę
się na nogi i strzepuję ziemię ze swoich kolan. Muszę się wziąć w garść. Jeśli
on tego nie chce. Trudno.. nie mogę płakać za czymś, czego nawet nie było. On
mnie nie kocha, a ja wierzę w to, że z czasem przestanie mnie to boleć. Wchodzę
do domu pełnego ludzi i od razu odnajduję Harrego
-Ooo cześć. Gdzie byłaś? Szukałem cię-
uśmiecha się, jednak kiedy widzi mój wyraz twarzy, poważnieje
-Coś się stało?- pyta
-Wracam do domu- wyjaśniam
-Ale.. może chociaż zatańczymy?
Wypijesz drinka?- pyta
-Nie. Wychodzę- uśmiecham się lekko, a
mój wzrok podąża w stronę niewielkiego stolika. Zauważam Zayna. Siedzi przy nim
sam i pije shota, po czym nalewa kolejnego. Kiedy wypija ostatni kieliszek,
podnosi wzrok i wtedy spostrzega, że uważnie go obserwuję. Natychmiast
spoglądam na Harrego
-Do zobaczenia –mówię cicho
-Zaczekaj- łapie mnie za ramię, więc
ponownie na niego spoglądam
-Zawiozę cię- proponuję
-Jesteś pijany.- stwierdzam
-Nie. Naprawdę mogę to zrobić.- mówi i
od razu, bierze swoją marynarkę
-Nie Harry- wzdycham
-Pozwól mi chociaż zadzwonić po taksówkę
dla ciebie. Jest już późno. Nie powinnaś iść sama, nie uważasz?- unosi brwi,
więc w zrezygnowaniu kiwam głową i razem zmierzamy do wyjścia. Harry otwiera mi
drzwi i razem wychodzimy na podjazd, a potem poza posiadłość Zayna. Chłopak
wyciąga telefon i dzwoni po taksówkę
-Będą za chwilkę- informuje mnie i
opiera się o bramę
-Dziękuję- uśmiecham się lekko
-Jestem wstawiony. Nie pijany.
Naprawdę mógłbym..- zaczyna
-Nie. W porządku, mogę wrócić taksówką
Harry. – uśmiecham się
-Idziesz jutro do pracy?- pyta
-Nie. Dopiero w poniedziałek.-
wzdycham
-Może.. jeśli masz jutro czas.
Moglibyśmy gdzieś pójść. Kino?- pyta, unosząc brwi. Pierwsze co przychodzi mi
na myśl to, to aby odmówić. Mam tego wszystkiego dość. Chciałabym aby był tutaj
Zayn. Ale po tym jak mnie potraktował.. zlekceważył
-Jasne- odpowiadam, zanim dokładnie
się nad tym zastanawiam
-Poważnie?- pyta zdziwiony
-Tak. Dlaczego to takie dziwne?- pytam
-Nie wiem. Wydawało mi się, że ty i
Zayn.. wiesz, zniknęliście w tym samym czasie- śmieje się
-Nie. Mnie i Zayna nic nie łączy-
mówię i chcę płakać, kiedy wypowiadam to na głos
-Dobra. Więc jutro o 20:00? Może być?-
pyta
-Pewnie- uśmiecham się sztucznie, po
czym zapada między nami cisza.
-Harry wiem, że możesz wziąć mnie za
wariatkę.. bo przecież poznałeś mnie dzisiaj- zaczynam, a on uważnie mi się
przygląda
-Nie chcę żebyś myślał, że między nami
mogłoby do czegoś… wiesz..- jąkam się, a
on prycha
-Wiem. Spokojnie, nie o to mi chodzi-
śmieje się, a w jego policzkach po raz kolejny pojawiają się dołeczki. Przytakuję
i cieszę się, że zauważam podjeżdżającą taksówkę. Kiedy samochód się zatrzymuje,
Harry otwiera mi drzwi i salutuje, zanim wsiadam do środka.
-W takim razie.. do zobaczenia jutro,
mała- mruga do mnie i zamyka drzwi. Czeka aż samochód ruszy, po czym wraca do
domu Zayna.
Opieram się o siedzenie i głęboko
wzdycham. Zanim się orientuję, po moich policzkach znowu spływają łzy. Muszę
porozmawiać z mamą. Nie mam pojęcia co mu na opowiadała, ale jestem pewna, że
to przez to Zayn milczał przez tak długi czas. Przed oczami widzę jego twarz.
Taką obojętną i zrezygnowaną, kiedy powiedziałam mu co czuję..
-Proszę pani- słyszę, więc otwieram
oczy
-Tak?
-Jesteśmy na miejscu- uśmiecha się
pocieszająco. Płacę mu i wysiadam, po czym wbiegam do domu. Cieszę się, że mama
jeszcze nie śpi
-Mamo!- wpadam do salonu, a ona
natychmiast na mnie spogląda
-Co powiedziałaś Zaynowi?!- krzyczę,
stając przed nią.
-O czym ty mówisz?- pyta spokojnie i
wstaje
-Powiedział mi, że coś mu
powiedziałaś. Co to takiego!? Mów do cholery!- krzyczę
-Córciu. Nie poznaję cię- wzdycha
-Proszę cię..
-Podziękowałam mu za to, że jesteś
przy nim taka rozpromieniona. Może wspomniałam coś o miłości… to nic takiego-
wyjaśnia, machając ręką
-Nic ważnego- prycham
-Mogłabyś w końcu przestać, wtrącać
się w moje życie?!- pytam
-Nie myślałam, że to aż tak ważny i
wrażliwy temat.- wzrusza ramionami, a ja kręcę głową
-Świetnie. Dziękuję ci, że wszystko
popsułaś!- krzyczę i wybiegam z domu. Podążam w mniej znanym mi kierunku. Nie
wiem gdzie idę.. byle jak najdalej od tego wszystkiego…
~~Zayn~~
Budzi mnie uporczywy, dzwonek mojego
telefonu. Kiedy tylko podnoszę głowę, wydaje się tak ciężka, że ponownie kładę
ją na poduszkę. Wszyscy wyszli około 2 w nocy. Byłem tak nawalony, że zasnąłem
w salonie. Alkohol to jedyny sposób, by odreagować na to co usłyszałem od Lily.
Telefon dzwoni ponownie, więc zmuszam się do wstania i znalezienia go na
stoliku. Zwalam klika butelek, po czym w końcu go odbieram.
-Halo?- pytam i dziwię się na dźwięk
mojego głos
-Przepraszam czy rozmawiam z Zaynem?-
słyszę kobiecy głos, więc szybko odpowiadam
-Tak. Kto mówi?- pytam
-Isabella Narrow.. mama Lily. Zayn
proszę cię, powiedz mi czy jest u ciebie Lily?- pyta zmartwiona, a ja
przeczesuję włosy dłonią, po czym odpowiadam
-Niestety nie. Coś się stało?-
marszczę brwi i podchodzę do drzwi od tarasu.
-Lily nie wróciła do domu. Przyjechała
od ciebie, ale potem się pokłóciłyśmy i wybiegła. Nie wróciła do teraz.
Myślałam, że może będzie u ciebie- wyjaśnia, a jej głos się łamie. Spoglądam na
zegarek, jest dopiero 4:45
-Może pojechała do Sam, albo do Lucy-
proponuję
-Nie. Dzwoniłam. Nie ma jej tam, Zayn
proszę cię… czy mógłbyś mi pomóc?- pyta
-W porządku. Niech pani zostanie w
domu. Może tam wróci. Ja jej poszukam. –zaczynam
-Dziękuję ci Zayn. Nie wiem jak ci się
odwdzięczę-
-Nie trzeba. Gdy ją znajdę odezwę się.
Do usłyszenia- mówię i kończę połączenie. Jestem na nią wściekły. Co ona
wyprawia? Jakim prawem odwala takie szopki? Wciąż jestem lekko pijany, mam kaca
i boli mnie głowa. Ostatnią rzeczą jaką chcę, jest wychodzenie teraz z domu. Jednak
martwię się o nią i nie chcę mieć jej na sumieniu. Wzdycham, po czym podążam na
górę. Nie mam czasu na prysznic, więc przemywam twarz zimną wodą i zmieniam
koszulkę, po czym wracam na dół, zabieram telefon i kurtkę, natychmiast wychodząc z domu. Jeśli
złapie mnie teraz policja, będę miał problemy. Wsiadam do samochodu i wybieram
numer Lily, jednak nie odbiera. Próbuję jeszcze kilka razy, ale albo odrzuca
połączenia, albo nie odbiera lub wyłącza telefon. Denerwuję się jeszcze
bardziej i rzucam telefon na siedzenie pasażera. Wtedy znalazłem ją na jednej z
ciemnych uliczek. Może teraz, też ją tam znajdę. Jest to pierwsze miejsce w
jakie jadę…
Hej kochani!!
Witam się z wami dzisiaj ponownie... oto z nowym rozdziałem ;D mam nadzieję że wam się spodoba.. pisałam go dzisiaj i nie wiem czy jest ok...
jest nieco dłuższy niż poprzednie dlatego że to prawdopodobnie OSTATNI rozdział w tym roku... niestety od soboty będę miała mało czasu na to aby napisać coś nowego... nie wiem czy mi się uda.. (wątpię w to)
cóż stało się.. Lily w końcu przyznała co czuje.. jak myślicie co dalej? Harry zagości na dłużej? co zrobi Zayn? Czy w końcu coś poczuje? Wolicie Zayna.. czy może rozkwitającą znajomość z Harrym?
tak czy inaczej nowy post pojawi się w Sylwestra.. mam nadzieję że uda mi się znaleźć chodź trochę czasu aby złożyć wam życzenia noworoczne..ok.. mam nadzieję że przeczytaliście tą notkę ;D a... no i pamiętajcie o zasadzie...
10 komentarzy=nowy rozdział
kocham was
Mrs.Horan
On ją musi kochać, poprostu musi bo z Harrym to nie, nie leży mi to, niech zakocha się w Lily ugh kocham ciebie i twoje opowiadania dziewczyno! ❤️��
OdpowiedzUsuńAaaa zajebiste...
OdpowiedzUsuńto było takie wow co teraz bd już nie mogę się doczekać
życzę weny i pozdrawiam<3
Jessica ^^
no, no to ciekawie to rozegrałaś! chyba nie tego sie spodziewalam :) strasznie nie moge się doczekać tego co jeszcze zaplanowałaś :) do następnego, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to! Dlaczego? Zayn dlaczego?! Lily! Biedna... Ona musi być z Zaynem! Musi!
OdpowiedzUsuń