Odpalam jednego i zaciągam się dymem, obracając
opakowanie w dłoni. Ponownie je otwieram. Wypaliłem dzisiaj już ponad połowę.
Wyliczam każdego, zastanawiając się nad jednym..
Kocham ją… nie kocham… kocham, nie kocham… wyliczanka
trwa, dopóki nie docieram do ostatniego papierosa. Kocham ją..nie kocham…
kocham…
KOCHAM..
****
Spoglądam na leżący na
stoliku telefon i natychmiast go podnoszę, wybierając numer Lily…
Musimy porozmawiać. TERAZ.
Jeśli teraz jej tego nie powiem, później będzie jeszcze ciężej. Chciałbym się z
nią spotkać, zobaczyć, przytulić i pocałować, mówiąc słowa, na które czeka.
Dzwonię, jednak ona nie odbiera… próbuję po raz kolejny.. dalej nic. Jeszcze
raz. Kolejny… nic z tego. Dziewczyna, wciąż ignoruje moje telefony.
~~Lily~~
Dojeżdżam na lotnisko,
kiedy dzwoni do mnie Zayn. Próbuje kilkanaście razy, jednak ja nie mogę
odebrać. Widzę czekającego na mnie szefa i naprawdę myślę, że nic się nie
stanie, jak porozmawiamy później.
-Gotowa?- pyta, na co kiwam
głową. Nie lecimy sami. Jest też Troy, który jest prawnikiem i Anthony, doradca
Andersona. Podążamy do jednego, zupełnie innego pomieszczenia.
-Zaczekamy tutaj chwilkę-
informuje mnie Troy
-W porządku- uśmiecham się
do niego i kładę swoją torbę na wolnym krześle. Niecierpliwie spoglądam na
telefon, widząc po raz kolejny, że dzwoni Zayn
-Możesz odebrać. Lot będzie
długi, a może to coś ważnego- Troy mówi z uśmiechem i oddala się, żeby mi nie
przeszkadzać. Spoglądam na nich i w końcu odbieram połączenie.
-Halo- odzywam się jako
pierwsza
-Cześć. Lily.. w końcu
odebrałaś. Zaczynałem się martwić- mówi od razu. Poprzez ton jego głosu, mogę
stwierdzić, że jest spięty. Zmartwiony
-Nie. Po prostu nie mogłam
odebrać- tłumaczę
-W porządku. Lily muszę ci
coś powiedzieć. To ważne..
-Zayn nie mogę rozmawiać-
przerywam mu
-To naprawdę ważne- upiera
się
-Zayn naprawdę nie mogę
teraz rozmawiać- wzdycham i spoglądam na szefa. Uważnie na mnie spogląda i
wskazuje, że już czas iść
-Dobrze. Gdzie jesteś?
Przyjadę i porozmawiamy. Albo po prostu poczekam. Jesteś w firmie?- dopytuje
się
-Nie- zaprzeczam
-Więc gdzie? Lily naprawdę
muszę się z tobą spotkać- mówi, prawie błagając
-Zayn wyjeżdżam. Nie będzie
mnie przez najbliższe 3 może 4 dni- informuję go
-Lily- Troy podchodzi
bliżej i zabiera swoją walizkę, podążając w stronę wyjścia.
-Dokąd wyjeżdżasz?
Dlaczego?- pyta nagle
-Muszę kończyć. Naprawdę.
Odezwę się.- mówię szybko, po czym się rozłączam i od razu wyłączam komórkę.
Zabieram swoją torbę, po czym podążam za resztą. Po niecałych 20 minutach
jesteśmy na pokładzie, prywatnego samolotu Pana Andersona. Stewardessa miło się
do nas uśmiecha i pomaga, kiedy drzwi zostają zamknięte. Pilot wita nas
serdecznie i informuje jak długo powinien trwać lot i tak dalej. Rozsiadam się
wygodnie i wyciągam swój notatnik. Mam czas, żeby spokojnie sobie wszystko
uporządkować. Rozpisuję sobie dokładnie wszystkie spotkania, a kiedy kończę,
kładę głowę na oparciu i wpatruję się w okno. W jednej chwili powraca do mnie
myśl o Zaynie. Dlaczego tak nagle chce się spotkać? Dlaczego tak nalegał na
spokojną rozmowę telefoniczną? Chciał znowu ustalać jakieś zasady? Reguły,
które później i tak łamie? Naprawdę nie wiem, co mam o tym myśleć. Jestem lekko
zdezorientowana. Naprawdę chcę wiedzieć, o co mu chodzi. Chciałabym zadzwonić i
porozmawiać, jednak przez najbliższe kilka godzin nie będzie to możliwe.
Wzdycham, po czym zamykam oczy i pozwalam sobie na relaks. Odpędzam od siebie
wszystkie myśli.. cóż przynajmniej próbuję.
-Śpisz?- słyszę obok siebie,
więc uchylam oczy
-Nie. Rozmyślam- uśmiecham
się i spoglądam na Troya
-Byłaś już w Sydney?- pyta
zadowolony
-Nie. Lecę tam po raz
pierwszy. A ty?
-Jasne. Często latam, żeby
odwiedzić firmę Pana Andersona- wyjaśnia
-Jak tam jest?-
-Niedługo sama się
przekonasz. Jednak mamy tylko 3 dni i wiele pracy, więc wątpię, żeby był czas
na jakiekolwiek zwiedzanie- odzywa się
- Ale obiecuję, że jeśli
znajdę chodź chwilkę wolnego czasu i ty też, to z chęcią trochę cię oprowadzę.
Co ty na to?- pyta
-Jasne. Świetnie, bardzo ci
dziękuję- uśmiecham się do niego. Rozmawiamy naprawdę długo. Przez ten czas,
naprawdę dużo się o nim dowiaduję. Jest miły i zabawny. Rozśmiesza mnie do tego
stopnia, że zaczyna boleć mnie brzuch. Uśmiecha się do mnie, kiedy widzi, że
zaczynam ziewać.
-Oh.. chyba ktoś się
zmęczył- chichocze
-Tak. Chyba trochę-
wzdycham
-Zdrzemnij się. Ja chyba
też to zrobię. Przed nami jeszcze kilka godzin lotu- mówi, po czym przesiada
się na swoje miejsce, a ja mam znowu chwilkę dla siebie. Zamykam oczy i prawie
od razu zasypiam.
~~Zayn~~
Denerwuję się krótką
rozmową z Lily. Zbyła mnie, w dodatku informując o wyjeździe. Gdzie? Z kim? Kiedy
wróci? Dlaczego? W mojej głowię krążą pytania, na które na razie nie otrzymam
odpowiedzi. Im więcej czasu spędzam na rozmyślaniu, tym szybciej dochodzę do
wniosku, że być może się pospieszyłem. Chciałem wyznać jej miłość pod wpływem
chwili. Tak naprawdę nie zastanawiając się nad tą decyzją. Chociaż z drugiej
strony. Tutaj nie ma się nad czym zastanawiać. Pojawia się coś, co ukrywałem
przez naprawdę długi czas. Dręcząc tym i siebie i ją. Odtrącania, przyciągania,
pocałunki. Zdaję sobie sprawę z tego, jak to mogło wyglądać. Wiadome jest to,
że nie potrafię radzić sobie z takimi uczuciami. Od zawsze miałem problem z
przyznaniem tego przed samym sobą, a co dopiero przed dziewczyną, lub
kimkolwiek innym. Teraz jest gdzieś daleko. W innym mieście, kto wie.. może
nawet kraju. Nie wiem co mam o tym sądzić. Czuję się zupełnie obco… dziwnie. Z
dala od niej. Wiedząc, że nie należy do mnie, że wszystko może się zdarzyć. Że
każdy może być mądrzejszy ode mnie. Nie wie co mam jej do powiedzenia, więc
może starać się zapomnieć. Zapomnieć o mnie. Jednak czy Lily jest do tego
zdolna? Czy potrafi zranić, osobę którą kocha? Mam nadzieję, że nie. Że te 3
dni miną szybko, a kiedy wróci, po prosu porozmawiamy. Spokojnie usiądziemy i
pozwoli mi wszystko wytłumaczyć. Wyjaśnić. Nie widziałem jej przez tak krótki
czas, a już zaczynam tęsknić. To głupie. Cholernie głupie, ale naprawdę mi jej
brakuje. Jej śmiech, oczy, dłonie, włosy. Ciepło, które czuję, kiedy ją
obejmuje, które czuję gdy mogę ją pocałować. Wyjątkowy zapach jej perfum..
zwariowałem. Do cholery zwariowałem, na punkcie Lily Narrow.
~~Lily~~
Budzi mnie miły głos
stewardessy, informującej mnie o tym, iż podchodzimy do lądowania. Uśmiecham
się do niej i dziękuję, po czym nieco się poprawiam. Cieszę się, kiedy w końcu
mogę wyjść z samolotu. Podróż jest naprawdę wykańczająca. Zabieramy swoje bagaże,
po czym udajemy się do taksówek i podążamy do jednego z hoteli, o którym
oczywiście nie mam pojęcia. Korzystając z okazji, przez całą drogę, spoglądam
przez okno, aby chodź trochę przyjrzeć się miastu.
-Widzimy się za 2 godziny.-
szef informuje mnie, kiedy rozchodzimy się w hotelu, na co kiwam głową i
spokojnie podążam do swojego pokoju. Pierwsze piętro, pokój nr 45. Znajduję
odpowiednie drzwi i szybko je otwieram, wchodząc do środka. Odstawiam torbę tuż
przy łóżku, a sama się na nie rzucam. Jestem wykończona. Telefon! Przypominam
sobie i szybko wyjmuję go z kieszeni natychmiast włączając. Czekam chwilkę, po
czym zauważam wiadomości od Zayna.
„Gdzie pojechałaś?”
„Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej?”
„Wyjechałaś z mojej winy?”
„Ile do cholery mam czekać, na jakąś odpowiedź?”
„Zaczynasz mnie irytować… Lily naprawdę musimy
porozmawiać”
czytam ostatnią wiadomość,
po czym ciężko wzdycham. Wybieram jego numer i czekam, aż odbierze.
-Halo? Lily w końcu- słyszę
już po chwili. Jego głos jest zachrypnięty
-Cześć. Dopiero włączyłam
telefon. Przepraszam, że dzwonię dopiero teraz- wyjaśniam.
-Nie szkodzi. Ważne, że
dzwonisz- mówi, po czym ziewa
-Spałeś?- pytam. O kurcze..
strefy czasowe
-Przepraszam. Zupełnie
zapomniałam o strefach- jęczę
-Nie ważne. Gdzie jesteś
Lily? Wyjechałaś na drugi koniec świata?- pyta
-Jestem w Australii.
Sydney. Szef ma tutaj spotkanie- wyjaśniam
-Dlaczego nie powiedziałaś
wcześniej?- pyta, a jego głos nieco się zmienia
-Nie chciałam odzywać się
pierwsza. Ty miałeś to zrobić. Pamiętasz?- pytam
-Uhm- przytakuje
-Chciałeś rozmawiać. Co
takiego chciałeś powiedzieć?- pytam
-Ja..- zaczyna i założę się,
że teraz przeczesuje włosy ręką
-Coś się stało? –dopytuję
się
-Nie. Znaczy tak. Ale to
chyba nie jest… rozmowa na telefon- mówi
-To coś ważnego?-
-Bardzo- stwierdza
-Odnoszę wrażenie, że
jesteś zły- mamroczę
-Co? Nie, nie jestem Lily.
Naprawdę.- zaprzecza
-W porządku- wzdycham z
ulgą
-Chciałbym, żebyś wróciła-
mówi cicho
-Co?
-Tęsknię za tobą- wyjaśnia,
a ja zamieram. Tęskni. Mój boże.. nie ma pojęcia ile to dla mnie znaczy.
-Ja za tobą też- szepczę,
po czym rozmawiamy jeszcze chwilę. Słyszę coraz częstsze ziewanie chłopaka i
uśmiecham się, kiedy za każdym razem zaprzecza, mówiąc że wcale nie jest
zmęczony. W końcu kończymy rozmowę. Jeśli mam iść na spotkanie służbowe z
szefem, muszę wziąć prysznic i doprowadzić się do porządku, więc to właśnie
robię. Kiedy wracam do pokoju otwieram walizkę i szukam w niej czystych ubrań.
Szybko się ubieram i związuję włosy w niemal idealnego koka. Ostatni raz
spoglądam w swój notatnik, po czym wychodzę z pokoju i podążam na parter, gdzie
mam spotkać się z szefem.
~~Zayn~~
Przez kolejne 2 dni jestem
strasznie zabiegany. Dziś był kolejny występ i tłum fanek, czekających przed
studiem był ogromny. Kiedy wracam do domu dochodzi już prawie 23. Zastanawiam
się chwilkę, po czym wybieram numer Lily. Przez te dni, rozmawiamy naprawdę
dużo. Można by rzec, że częściej niż wtedy, kiedy jest obok. Nie wyobrażam
sobie dnia bez tego, a myśl, że już jutro wraca, cieszy mnie do tego stopnia,
że właściwie o niczym innym już nie myślę. Jednak jest też druga strona… kiedy
wróci, będę musiał jej to wszystko powiedzieć. Wyznać co czuję, a to naprawdę
nie będzie łatwe. Denerwuję się na samą myśl o tym, a co dopiero wtedy, kiedy
dojdzie do tego momentu i będę musiał to zrobić? Nie mam pojęcia jak to będzie.
Boję się, że powie mi, że już za późno. Wyśmieje mnie i odejdzie. Zlekceważy,
postępując tak samo, jak ja to zrobiłem. Czekam chwilę, aż w końcu dziewczyna
odbiera
-Cześć- mówi od razu
-Hej.- uśmiecham się
-Jak ci minął dzień?- pyta
-Ja powinienem o to spytać-
-Właśnie wstałam. Czeka
mnie męczący i ostatni dzień w Sydney. Wybieram się do firmy Andersona. Jest
gorzej niż myślałam.- wzdycha i słyszę cichy szelest.
-Zwiedziłaś Sydney?- pytam
-Nie. Nie miałam takiej
okazji. Ale wylatujemy o 15:00, więc może Troy zdąży mi coś pokazać- odpowiada
-Troy? Kim jest Troy?-
pytam. Kto to do cholery jest? Zaciskam zęby i czekam na odpowiedź
-Prawnik Andersona.
Zaproponował mi to w wolnej chwili- wyjaśnia
-Powiedz mu, że nie musi.
Byłem tam kilka razy. Mogę sam cię tam zabrać i wszystko pokazać.- mamroczę, a
ona cicho chichocze
-Zaynie Maliku czy jest pan
zazdrosny?- pyta zadowolona
-Nie. Po prostu… w ogóle
dlaczego ci to proponuje? To dziwne- mówię, już nieco rozdrażniony
-Uhmm…. A cię to bardzo
irytuje- śmieje się
-Nie. Mam to gdzieś- mówię
i po chwili tego żałuję, kiedy jej śmiech cichnie.
-Oh..- mówi i zapada między
nami cisza
-Źle mnie zrozumiałaś-
bronię się
-Miałem na myśli, że mam
gdzieś tego kolesia.. znaczy- plączę się sam w swoich słowach
-W porządku. Nie ważne-
mówi, jednak słyszę w jej głosie niewielki smutek
-Zayn ja… muszę kończyć. Potrzebuję
prysznica i wychodzę do pracy- mówi nagle
-Już? Oh.. dobra.. ok.. W
takim razie do usłyszenia później?- pytam z nadzieją
-Dam ci znać, tuż przed
wylotem z Sydney- informuje
-W porządku będę czekać. Do
usłyszenia
-Pa- mówi i szybko kończy
połączenie. Debil. Kompletny idiota. Rozmowa toczyła się dobrze, a tu proszę… i
wszystko spieprzyłem. Wzdycham, po czym rzucam telefon na łóżko i wchodzę do
łazienki. Potrzebuję gorącej i relaksującej kąpieli.
~~Lily~~
Ugh.. jestem strasznie zła?
Nie.. raczej smutna. Przez te dni, kiedy kontaktowałam się z Zaynem, było
naprawdę dobrze. Rozmawialiśmy, nawet przez godzinę.. przez cały czas się
śmiejąc, a dziś? O co mu chodzi. Znowu
był zazdrosny, ale za wszelką cenę nie chce się do tego przyznać. Z jednej
strony się cieszę, bo to oznacza ,że jednak nie jestem mu całkiem obojętna ,a z
drugiej.. zachowuje się tak dziwnie. Wzdycham, po czym wysiadam z windy i
wychodzę przed hotel, gdzie czeka już szef.
-Jedźmy.- mówi i wsiada do
samochodu. Jego kierowca pomaga mi wejść do auta, po czym rusza w stronę swoich
drzwi. Przemierzamy ulice Sydney, by po chwili dojechać do firmy. Jest
mniejsza. Zdecydowanie mniejsza od tej w Anglii. Nie ukrywam, że jest tu
zdecydowanie, przyjemniej. Atmosfera jest zupełnie inna, niż w Londynie. Z tego
co wiem, interes wisi na włosku. Architekci z jego firmy, nie otrzymują zbyt
wiele zleceń, przez co utrzymywanie firmy staje się coraz trudniejsze.
Wchodzimy do środka, a od recepcji ruszamy wprost do Sali konferencyjnej gdzie
ma się odbyć spotkanie, ze zastępcą Andersona i tutejszym zarządem.
-Usiądź obok mnie i notuj
jak najwięcej ważnych informacji.- kiwam głową i siadam obok szefa, przy
wielkim szklanym stole. Rozmowa toczy się dość długo. Cały zarząd wydaje się
być bezradny i proponuje zamknięcie oddziału w Sydney, jednak szef nie chce się
na to zgodzić. Wciąż proponuje nowe spotkania i kilku kontrahentów. W końcu
rozmowy dobiegają końca. Staje na tym, że firma spróbuje funkcjonować dalej, a
jeśli nie, Anderson przyjedzie tutaj na miesiąc lub dwa ,aby spróbować postawić
firmę na nogi samemu. Kiedy wychodzimy ze spotkania, dochodzi godzina 13:20.
Wracamy do hotelu, a ja zaczynam się pakować. Chowam kilka rzeczy, które
wczoraj zostawiłam na krześle i zabieram kosmetyczkę z łazienki. Słyszę pukanie
do drzwi, więc natychmiast otwieram. W moich drzwiach staje Troy.
-Gotowa?- pyta
-Już prawie. Wejdź-
wpuszczam go do środka i zamykam za nim drzwi
-Nie udało nam się zwiedzić
miasta.- mówi, zostawiając walizkę przy wejściu i siadając na krześle
-Szkoda- uśmiecham się do
niego sztucznie i podążam do swojej torby. Nie mogę nic poradzić na to, że
jestem rozdrażniona. Wszystko to spowodowane jest poranną rozmową z Zaynem
-Może kiedyś uda nam się to
zrobić- uśmiecha się
-Byłoby fajnie
-Mam nadzieję- mówi cicho i
przygryza wargę. Nachylam się i zapinam swoją torbę, a kiedy się prostuje,
niemal wpadam na chłopaka
-Przepraszam- mówię i się
odsuwam
-Nie ma sprawy. Mogę ją
wziąć.- mówi i wskazuje na bagaż
-Oh. Nie trzeba- wyjaśniam,
ale on dalej się upiera, więc w końcu rezygnuję i mu ją podaję. Chłopak wiesza
ją sobie na ramię i staje przy drzwiach, chwytając swoją walizkę.
-Możemy iść?- pyta, a ja
jeszcze raz rozglądam się po pokoju. Zabieram telefon i torebkę, po czym kiwam
głową na zgodę. Troy otwiera mi drzwi i przepuszcza w progu, po czym czeka cierpliwie,
aż zamknę drzwi i podążamy korytarzem w stronę windy.
-Znam tutaj kilka świetnych
barów. Jeśli przyjedziemy tutaj następnym razem, chętnie cię do nich zabiorę.-
mówi, kiedy zjeżdżamy na parter. Ugh.. do tej pory miałam go za fajnego
chłopaka, jednak teraz zaczyna mi się narzucać i staje się nieco nachalny.
Flirtuje ze mną, a ja naprawdę nie mam na to ochoty
-Myślę, że mój chłopak mnie
tu zabierze. Mówił, że z chęcią sam oprowadzi mnie po mieście- mówię, mając na
myśli poranne słowa Zayna. Wiem, że nie mogę pozwolić sobie na nazywanie go
moim chłopakiem, ale w tej sytuacji, jest to konieczne.
-Chłopaka?- pyta, a mina mu
rzednie
-Tak.
-Nie wiedziałem, że go
masz- mówi poważniej, a jego uśmieszek znika. Od razu lepiej.
-Mam. Od niedawna- wzdycham
i ukradkiem mu się przyglądam, kiedy wysiadamy z windy i wychodzimy przed hotel,
gdzie czekają na nas taksówki. Troy oddaje nasze bagaże i zajmuje miejsce w
samochodzie, nie czekając na mnie. Oh.. więc plan się powiódł. Uśmiecham się
pod nosem i zajmuję miejsce obok niego, a potem ruszamy w stronę lotniska.Zapowiada
się na to, że nie długo zacznie padać. Niebo jest nieco ciemniejsze, a w oddali
widać ciemne chmury. Wzdycham, kiedy taksówka zatrzymuje się pod wielkim
budynkiem i każdy z nas wysiada. Bagaże zostają nam zabrane, a my udajemy się
do miejsca ,w którym znowu czekamy na nasz lot. Wykorzystuję wolną chwilkę i
dzwonię do Zayna, tak jak obiecałam. Marszczę brwi, kiedy nie odbiera za
pierwszym razem. Próbuję jeszcze raz i tym razem mi się udaje
-Halo?- pyta cicho. O
cholera.. znowu śpi. Tam jest środek nocy
-Znowu cię obudziłam- mówię
cicho
-Nic nie szkodzi. Tylko
tobie pozwalam na budzenie mnie w środku nocy i nie mam ci tego za złe-
mamrocze, a ja wyobrażam go sobie w łóżku, z rozczochranymi włosami. Leżącego na
brzuchy z zamkniętymi oczami i telefonem przy uchu
-Więc.. dzwonię, żeby
powiedzieć, że jestem już na Lotnisku- informuję go
-Wracasz do mnie- mamrocze,
a ja lekko się uśmiecham. Wydaje mi się, że nasze humory są nieco lepsze
-Wracam do domu Zayn-
poprawiam go
- O której będziesz w
Londynie?- pyta
-Myślę, że gdzieś o 8:30.-
wyjaśniam
-W porządku- mówi
zadowolony
-Co?
-Jak się obudzę, będziesz
już w tym samym mieście co ja. Musimy porozmawiać- mówi poważniej
-Przecież rozmawiamy-
unoszę brwi
-Nie chodzi o taką rozmowę
Lily.. czekałem na to odkąd wyjechałaś. To naprawdę ważne.- wyjaśnia
-Rozumiem- mamroczę i
spuszczam wzrok, na swoje stopy
-To.. coś złego?- pytam
niepewnie
-Nie. Myślę, że w pewnym
stopniu to wszystko rozwiąże. Albo jeszcze bardziej się skomplikuje. Sam nie
wiem.- wzdycha i wiem, że jest już rozbudzony. Chrypka minęła.
-Sprawiasz, że się
denerwuję- mówię szczerze
-Nie.. po prostu.. nie
rozmyślaj o tym, ok? Wszystkiego dowiesz się, kiedy się spotkamy- mówi
-Ciężko będzie o tym nie
myśleć- wzdycham
-Spróbuj
-Nie wiem, czego mam się
spodziewać- wzruszam ramionami
-Proszę nie myśl o tym.
Tęsknię i cholernie cieszę się, że cię zobaczę- mówi, chcąc zmienić temat
-Ja też. Zayn muszę
kończyć. Przechodzimy do samolotu- informuję go
-Ok. w takim razie do
zobaczenia. I miłego lotu- mówi
-Dobranoc- kończę
połączenie i podążam za resztą. Tym razem, przypada mi miejsce obok mojego
szefa. Startujemy, a ja oddycham z ulgą, kiedy lot się wyrównuje
-Boisz się latać? –pyta
-Nie, proszę pana-
uśmiecham się do niego
-A pan?
-Na początku tak- chichocze
i po raz pierwszy, widzę go takiego. Nie rozmawiającego o pracy, zadowolonego,
uśmiechniętego. To coś innego niż ten Anderson w firmie. Inny człowiek
-Teraz, dla mnie to coś
normalnego. Podobało ci się w Sydney?- pyta
-Oczywiście. Szkoda, że
pobyt tam trwał tylko 3 dni. Z chęcią spędziłabym tam jeszcze trochę czasu i
zwiedziła okolicę- mówię, a on się uśmiecha
-Koniecznie odwiedź kiedyś
tamtejszą operę. Jest cudowna- informuje, a ja kiwam głową
-Bywałem tam z żoną, kiedy
częściej jeździłem do Australii- dodaje. Żona.. on ma żonę?! Ukradkiem spoglądam
na jego dłoń i faktycznie zauważam na niej złotą obrączkę. Dziwne.. odkąd
pracuję, nie widziałam, żeby go odwiedzała
-W takim razie muszę tam
zajrzeć- mówię mu, a on ciepło się uśmiecha
-Co u Zayna?- pyta mnie w
końcu
-U Zayna?- marszczę brwi..
skąd on wie, że ja znam Malika? Przecież mu o tym nigdy nie mówiłam.
-W..w porządku- jąkam się
-Widziałem się z nim
ostatnio. Wspominał, że się znacie- mówi, u marszczy brwi, najwidoczniej sobie
coś przypominając.
-Oh.. nie mówił mi, że pana
spotkał- mówię cicho
-To było dawno-wyjaśnia
-Rozumiem.
-Nie będziesz miała nic
przeciwko, jeśli trochę popracuję?- pyta z uśmiechem
-Oczywiście, że nie szefie-
wzruszam ramionami. Obserwuję go jak wyciąga laptopa i uważnie przegląda swoje
projekty. Wzdycham i spoglądam przez okno. Wyjmuję książkę, którą wrzuciłam
jeszcze przed wyjazdem do swojej torebki i zaczynam ją czytać. Wciągam się
zupełnie i pozwalam Andersonowi spokojnie pracować. Po co najmniej dwóch
godzinach czytania, czuję że moje oczy zaczynają już mieć tego dość. Zamykam książkę
i proszę stewardessę o szklankę wody. Czekam chwilkę, a ona zaraz mi ją
przynosi. Biorę łyk zimnej cieszy i kładę głowę na oparciu. Jestem trochę
zmęczona. Wypijam wszystko po czym oddaję szklankę i spoglądam na szefa. Przez
te kilka godzin, przesiadł się w inne miejsce, aby mieć więcej miejsca i uważnie
coś rozpisuje na czystej kartce papieru. Rozmyślam o tym, kiedy Zayn mógł
spotkać Andersona, oraz o tym, co takiego ważnego chłopak chce mi powiedzieć.
Mówi, że to wszystko będzie prostsze.. co miał na myśli? Chce skończyć znajomość?
Gdyby tak było, nie dzwonił by codziennie.. nie mówił, że tęskni. Prawda? Przymykam
oczy i po długim rozmyślaniu zasypiam.
Kiedy się budzę, zauważam,
że stewardessa budzi, siedzącego nieopodal szefa. Mówi coś do niego, po czym
podchodzi do Troya i go również delikatnie szturcha
-Co się dzieje?- pytam,
kiedy zbliża się do mnie
-Podchodzimy do lądowania-
informuje mnie, po czym znika z pola mojego widzenia. Poprawiam się na miejscu
i poprawiam swoje włosy. Po dłuższej chwili, czujemy lekkie szarpnięcie, a
samolot zaczyna szybko toczyć się po płycie lotniska w Londynie. Uśmiecham się i
w końcu wstaję. Wychodzimy z samolotu, a nasze bagaże zostają nam przekazane,
po czym powolnym krokiem podążamy przez lotnisko.
~~Zayn~~
Stoję wśród tłumu i czekam
cierpliwie na lot. Stąpam z nogi na nogę, mając nadzieję, że jak najmniej osób
mnie tutaj rozpozna. Wzdycham z ulgą, kiedy w końcu dostrzegam Andersona.
Podąża z jakimiś ludźmi, a tuż za nim idzie ona.
-Lily!- krzyczę, a ona
rozgląda się dookoła siebie. Uśmiecha się, kiedy mnie dostrzega. Rozmawia
krótko z szefem, po czym odchodzi od nich i podąża w moją stronę. Wychodzę jej
naprzeciw, a kiedy jest na wyciągnięcie ręki, przyciągam ją do siebie i zamykam
w uścisku.
-Zayn co tutaj robisz?-
pyta
~~Lily~~
Jestem w kompletnym szoku.
Nie spodziewałam się tego ,że go tutaj ujrzę. Myślałam, że raczej spotkamy się
wieczorem.. albo po prostu do niego pojadę. Uśmiecham się, tuląc w jego
ramionach
-Musiałem po ciebie
przyjechać- mówi i całuje mnie w szyje.
-Cieszę się, że cię widzę-
mówię cicho
-Jest powód, dla którego
wstałem tak wcześnie rano, żeby się tutaj zjawić- mówi, po czym w końcu na mnie
spogląda, przenosząc dłonie na moje policzki. Spogląda mi w oczy i szybko się
do mnie przysuwa, złączając nasze usta w słodkim pocałunku...
Hej kochani ;)
jej tak bardzo przepraszam was za to opóźnienie... przez kilka poprzednich dni chodzę kompletnie rozbita w dodatku nie miałam czasu żeby spokojnie usiąść i napisać rozdział...
jestem rozkojarzona dlatego zdaję sobie sprawę z tego że rozdział kompletnie nie wyszedł...
wiem że mogły pojawić się powtórzenia... albo inne błędy..przepraszam
dziękuję za wszystkie komentarze i cóż... do następnej ;)
13 komentarzy= nowy rozdział
Mrs.Horan
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMega *.* czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńcudowny :) Zayn w końcu powie co czuje <3 czekam na następny rozdział :) @loovvveeee1D
OdpowiedzUsuńUwielbiam uwielbiam uwielbiam
OdpowiedzUsuńWcale nie jest zły dziewczyno ;)
OdpowiedzUsuńGenialnie :P a to zakończenie wisienka na torcie ;)
Pozdrawiam I czekam na nexta :)
Serio w takim momencie?! Dawaj dalej kochana! ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńUwielbiam... czekam na next:)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział skarbie! Oby tak dalej! Chcę aby Zayn i Lily byli razem. ♥
OdpowiedzUsuńJest okropnie genialny! Fantastyczny. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial czekam na nastepny .
OdpowiedzUsuńnie moge się doczekać, aż w końcu jej to powie :)
OdpowiedzUsuńNiech jej to już powie ile można, się nie cierpliwie xd Ohh Troy się trochę przeliczyl chyba xd czekam na kolejny Aneta
OdpowiedzUsuńBASIAAAAAAAAAAAAA! JAK MOŻESZ? W TAKIM MOMENCIE?! No przecież... AHHHH! Zabije cie kiedyś za to! MUSI JEJ TO POWIEDZIEĆ... Zapewne jutro będą na okładkach gazet, bo Zayn ją pocałował w miejscu publicznym *--------* Chcę zostać Lily *o*
OdpowiedzUsuńBasia???
UsuńKOCHAM KOCHAM KOCHAM ❤ Uwielbiam twoje kazde opowiadanie , ale teraz dzieki temu rozdzialowi to jest w rankingu u mnie na 1 -@primasek1-Wiktoria
OdpowiedzUsuń❤❤❤
OdpowiedzUsuń@PrimEverdeen74