niedziela, 2 listopada 2014

Happily cz.15 "Zaczekaj.."



-Jeszcze raz dzięki. Dobrze się bawiłam. Dobranoc- mówię i delikatnie całuję go w policzek. Nie wiem nawet czy źle tego nie odbierze. Mam zamiar odejść, jednak w momencie, w którym robię krok w stronę domu, czuję na ręce dłoń Zayna…
                                                                  ********
Jestem w szoku. Nie wiem dlaczego mnie zatrzymał. Stoimy naprawdę blisko siebie. To śmieszne ale, żeby spojrzeć na jego twarz muszę podnieść głowę nieco wyżej. Doznaję kolejnego szoku w momencie, kiedy jego twarz zbliża się do mojej
-Powodzenia. –szepcze mi do ucha, po czym spogląda w moje oczy. Składa drobny pocałunek w kąciku moich ust, a ja przysięgam, że słyszę bicie swojego serca. Nie zdziwię się jeśli on też. Kiedy się odsuwa nie wiem co mam zrobić, więc lekko się uśmiecham
-Dobranoc Miki- odpowiada z uśmiechem i czeka aż odejdę. Wchodzę po schodach i delikatnie otwieram drzwi. Jednak zanim znikam w domu, oglądam się za siebie. Zayn wciąż tam stoi. Przygląda mi się, więc kolejny raz się uśmiecham i zamykam drzwi. O cholera.. czy on właśnie…
Wzdycham, po czym jak najciszej udaję się do swojego pokoju. Muszę wciąć prysznic i położyć się spać, jeśli chcę jutro być wypoczęta.
                                                                ~~Zayn~~
Kiedy Lily znika w domu, mam ochotę walnąć się w twarz. Co to niby było? Szybko obchodzę samochód i wsiadam do środka, natychmiast odjeżdżając w stronę swojego domu. Sam siebie nie rozumiem. Ona była w szoku i ja sam też. To tylko znajoma. Nie znamy się zbyt długo. Myślę, że nie można nawet mówić o przyjaźni. Prawie ją pocałowałem. Niewiele brakowało, a doszłoby do czegoś więcej.. najgorsze jest to, że mi się to podobało.. i gdybym mógł zrobiłbym to jeszcze raz..
                                                                ~~Lily~~
Jestem zmęczona. Nie mam ochoty wstawać, kiedy słyszę dzwoniący telefon.
-Halo?- odbieram zagrzebując się pod kołdrę. Jest mi tak ciepło i wygodnie, że jestem gotowa zrezygnować ze wszystkiego
-Cześć śpiochu. Śpisz?- słyszę głos Zayna
-Cześć ranny ptaszku. Właśnie mnie obudziłeś- śmieję się
-Uwierz też marzę o tym, żeby wrócić do łóżka.- marudzi
-Która godzina?- pytam
-Dokładnie 8:12 –odpowiada
-Co robisz?- pytam
-Staram się postawić na nogi. Poranna kawa jest idealna.- mówi zadowolony
-Tak. Ja też muszę wstać. Pierwsze co zrobię to wypiję kawę- śmieję się
-Masz ochotę na dobre towarzystwo?- pyta
-Co masz na myśli?
-Co ty na dobre śniadanie?- ponownie pyta
-Z tobą?- podnoszę się na łokciach i nie kryję mojego dziwienia
-Tak. No chyba, że za mną nie przepadasz- wyjaśnia
-Jasne. Gdzie?- pytam, ignorując jego komentarz
-Za pół godziny w The River Cafe? -proponuje
-Ok. myślę, że zdążę się przygotować- uśmiecham się i po chwili kończymy połączenie. Szybko wstaję i biegnę do łazienki, aby wziąć krótki prysznic. Nie ukrywam, że pół godziny to trochę mało na moje przygotowanie. Potrzebuję więcej czasu. Szybko myję zęby i suszę włosy, czesząc je w koka, który jak na mnie wygląda dość dobrze, po czym wychodzę z łazienki. Wzdycham, kiedy muszę znaleźć coś w szafie. Znajduję czarne dżinsy i do tego białą bluzkę na guziczki, którą muszę koniecznie wyprasować. Wciągam spodnie i stoję w samym staniku szybko wyciągając deskę do prasowania. Dokładnie prasuje biały materiał, po czym zakładam go na siebie, ponownie podążając do łazienki. Decyduję się na delikatny makijaż, po czym spoglądam na zegarek. Właściwie powinnam już wychodzić. Wracam do pokoju i zabieram wszystkie swoje rzeczy, zbiegając na dół
-Mamo- zaczynam zauważając ją w kuchni
-Tak?- pyta
-Wychodzę. Idę na śniadanie ze znajomym, a potem do pracy- uśmiecham się zakładając buty i kurtkę, po czym całuję ją w policzek i wychodzę z domu, nie dając jej nawet dojść do słowa. Kiedy spoglądam na zegarek jest już 8:50 co oznacza, że dojdę do kawiarni z 10 minutowym opóźnieniem. Przyspieszam nieco kroku i kieruję się w odpowiednie miejsce.
                                                               ~~Zayn~~
Spoglądam na zegarek już kolejny raz. Lily zaczyna się spóźniać, a ja zaczynam myśleć, że nie przyjdzie do momentu, kiedy nie wchodzi do kawiarni cała zdyszana.
-Cześć. Przepraszam za spóźnienie.- uśmiecha się, a ja odwzajemniam to
-Nie się nie stało. Dopiero przyszedłem- kłamię. Tak naprawdę siedzę tu odkąd do niej zadzwoniłem.
-Dałeś mi mało czasu na przygotowanie się- śmieje się, głęboko oddychając. Kilka minut później podchodzi do nas kelnerka, a my zamawiamy kawę i coś do jedzenia, po czym dziewczyna odchodzi.
-Więc? Jak tam przed pierwszym dniem pracy?- pytam
-Nic nie mów. Jestem zdenerwowana, zestresowana i naprawdę nie wiem, czy sobie poradzę. Nigdy nie pracowałam jako asystentka, ale cieszę się, że mam tą pracę. W końcu zacznę coś robić ze swoim życiem- mówi poważnie
-Jestem pewny, że sobie poradzisz. Nie potrzebnie się denerwujesz. Twój szef jest naprawdę miły- zaczynam i cholera… teraz już wie, że go znam.. kiedy kończę to mówić, ona robi wielkie oczy i otwiera usta
-Znasz go?- pyta po chwili
- Phil Anderson, tak?- pytam, a ona kiwa głową
-Tak zdarzyło mi się z nim spotkać.- odpowiadam
-Dobrze go znasz?- pyta
-Nie.. to znajomy moich rodziców- mówię prawdę, a ona kiwa głową, kiedy wraca kelnerka z naszymi zamówieniami.
-Jedziesz do studia?- pyta, a ja przytakuję
-Co będziecie robić?- pyta ponownie
-Myślę, że coś nagramy. Spotykamy się też w sprawie nowego teledysku- wyjaśniam jej
                                                               ~~Lily~~
Wow… Zayn zna mojego szefa i ok.. w ogóle mnie to nie dziwi… przecież każdy zna Zayna, a szef jest jednym z najlepszych architektów, więc...
Przez resztę naszego śniadania, rozmawiamy o jego planach na dziś, a ja opowiadam mu o tym czym będę zajmować się w pracy. Jestem lekko zawiedziona, że nasze spotkanie kończy się tak szybko, kiedy Zayn mówi, że musi już iść i że ja też powinnam, jeśli nie chcę się spóźnić. Płacimy za swoje jedzenie i wychodzimy na zewnątrz. Zayn idzie kawałek ze mną mówiąc, że zaparkował samochód na sąsiedniej ulicy.
-Więc..- zaczynam, kiedy zauważam samochód Zayna
-Podwieźć cię?- pyta, odblokowując drzwi
-Nie.. firma jest za rogiem- uśmiecham się
-Dobrze. W takim razie trzymam kciuki za twój pierwszy dzień- uśmiecha się, a ja nie mogę się ruszyć.
-Zaczekaj- zbliża się i pochyla nade mną. Wpatruję się w jego śliczne, brązowe oczy do momentu, kiedy nie zbliża się jeszcze bardziej. Czuję jego dłoń na swojej talii, po czym Zayn składa na moich ustach pocałunek. Jego usta są miękkie i smakują jak kawa. Zanim się orientuję, zaczynam to odwzajemniać, kładąc dłoń na jego szyi i o boże..mój żołądek zaczyna robić koziołki, a ja wcale nie muszę stanąć na palcach, żeby dosięgnąć jego ust. Zamykam oczy i poddaję się chwili do momentu, aż chłopak tego nie przerywa. Spogląda na mnie, po czym przenosi wzrok na moje usta i lekko się odsuwa
-Miłego dnia- uśmiecha się, po czym odchodzi wsiadając do samochodu. Macham mu i podążam dalej nie mogąc przestać myśleć o ustach Zayna na moich…
                                                                  ~~Zayn~~
Planowałem to?
Nie. Nie planowałem. To miał być całus. Do momentu, aż Lily nie zaczęła tego odwzajemniać, przyciągając mnie za szyję. Co  z tego, że nie znamy się długo? Po prostu się całowaliśmy. Nie czyni to niczym złym, dopóki pozostaniemy przy tym. Nic nas nie łączy i nigdy nie będzie… taka jest prawda.
                                                                 ~~Lily~~
-Witam- słyszę, kiedy czekam w recepcji na pana Andersona
-Dzień dobry- odpowiadam, widząc go zmierzającego w moją stronę
-Chodź, pokażę ci twój gabinet.- wyjaśnia, więc podążam za nim. Jedziemy widną na piętro, gdzie mieści się jego biuro, po czym udajemy się do drzwi tuż obok jego gabinetu
-Proszę- wpuszcza mnie pierwszą, a ja rozglądam się dookoła. Pomieszczenie nie jest zbyt wielkie. Na środku stoi biurko i fotel. Za nim duży regał a obok dwa fotele.
Chodź pomieszczenie nie jest tak szykowne jak jego gabinet jest tutaj przytulnie i jestem pewna, że będzie mi się tutaj naprawdę dobrze pracowało.
-Tutaj znajdują się moje wszystkie projekty. Zapoznaj się z obecnymi zleceniami.- wskazał na niewielki regał stojący przy ścianie
-Dobrze proszę pana- uśmiecham się
-Dobrze. W takim razie witam w pracy. Dzisiaj masz jeszcze trochę więcej czasu dla siebie. Spokojnie przyzwyczaj się do otoczenia. Zapoznaj się z dokumentami i firmą. Ale od jutra, zaczynamy ciężko pracować- śmieje się
-Dobrze. Dziękuję- uśmiecham się, a on wychodzi. Ściągam kurtkę i siadam na swoim fotelu. Nie do wiary, że tutaj jestem. W życiu nie powiedziałabym, że będę pracować w takim miejscu. Rozejrzałam się dookoła i podeszłam do regału, kiedy rozległo się pukanie.
-Proszę- odwróciłam się w stronę drzwi, a moim oczom ukazała się młoda kobieta
-Cześć. To ty jesteś nową asystentką?- zapytała, a ja pokiwałam głową
-Jestem Beth. Sekretarka- wyjaśniła, potrząsając moją ręką
-Lily. Asystentka- zaśmiałam się
-Zrobić ci kawę?- zapytała
-Nie. Nie trzeba już piłam.-wyjaśniam
Beth
-Nie rozumiem. Skoro ty jesteś sekretarką to po co jeszcze asystentka?- pytam
-Zajmujemy się dwoma innymi rzeczami. Ja tylko umawiam na pierwsze spotkania. Będę to konsultować z tobą, a ty uzgodnisz terminy. Będziesz jeździć na spotkania, segregować dokumenty i tak dalej. Ja zajmuje się tylko przyjmowaniem klientów, robieniem kawy, przekazywaniem rozmów do szefa. –wyjaśnia mi
-Więc zapoznajesz się z firmą?- zapytała
-Tak- uśmiecham się
-Och… każdy tak zaczyna. Dobrze, w takim razie ci nie przeszkadzam. Miłej pracy Lily- przytula mnie i wychodzi. Wydaje się być miła, a ja cieszę się, że już pierwszego dnia mam tutaj kogoś z kim czasem będę mogła porozmawiać. Wyciągam kilka segregatorów i zaczynam wszystko przeglądać, rozsiadając się w swoim fotelu. Jest tego całe mnóstwo, więc zajmuje mi dużo czasu, zanim kończę sprawdzać chociaż dwie półki. Cieszę się, kiedy Beth przynosi mi dwa pączki i kawę mówiąc, że przegapiłam przerwę na lunch, za co jestem jej naprawdę wdzięczna. Zanim się orientuję dochodzi godzina 16:30, więc mogę wracać do domu. Żegnam się z Beth dowiadując się, że szef już wyszedł, po czym wychodzę z firmy. Jestem zadowolona z dzisiejszego dnia. Wydaje się to być lekka praca. Dzień taki jak ten bardzo mi się przydał. Wiem już czym dokładniej zajmuje się firma i jakie zlecenia zostały zaczęte, dzięki czemu jestem trochę na bieżąco. Na zewnątrz zrobiło się już o wiele chłodniej niż rano. Niebo jest zachmurzone, a ja jestem pewna, że zaraz będzie padać. Kiedy przechodzę obok kawiarni przypominam sobie o Zaynie. Przez cały dzień, byłam na tyle zajęta, że zapomniałam o tym co stało się rano. Zanim się orientuję, wybieram jego numer, chcąc poinformować go tylko, że mój dzisiejszy dzień był bardzo udany.. zwłaszcza poranek- podpowiada moja świadomość, na wspomnienie o jego delikatnym pocałunku
-Halo?- słyszę go, już po 2 sygnałach
-Cześć. Chciałam ci tylko powiedzieć, że dzień był naprawdę udany i że przeżyłam mój pierwszy dzień w pracy- uśmiecham się, kiedy słyszę jego cichy chichot
-Gdzie jesteś?- pyta
-Wracam do domu, a ty- pytam
-Spójrz przed siebie-mówi, więc podnoszę nieco wzrok. Idzie w moim kierunku, jest zaledwie kilka metrów dalej
-Cześć- mówię do telefonu
-Hej. –śmieje się i rozłącza, po czym składa krótkiego całusa na moim policzku
-Co tutaj robisz?- pytam zaskoczona
-Wiedziałem, że będziesz tędy wracać i pomyślałem, że będziesz chciała mi opowiedzieć o swoim dniu- wzrusza ramionami, kiedy ruszamy w kierunku mojego domu
-Więc było super. Szef pokazał mi mój gabinet. Poznałam sekretarkę Beth. No i miałam cały dzień na przyzwyczajenie się do miejsca- opowiadam mu krótko
-Serio?- pyta
-Tak. Myślę, że Beth będzie moją przyjaciółką do pogaduszek- unoszę brwi, a on zaczyna się śmiać
-Jest naprawdę miła- wyjaśniam mu
-Jasne. Więc.. podoba ci się praca- stwierdza
-Pewnie. Jest świetnie- odpowiadam, a my 5 minut później, dochodzimy pod mój dom. Wzdycham, kiedy przypominam sobie o tym, że mama jest w pracy.
-Mamy nie ma?- pyta, najwyraźniej zauważając, że nigdzie nie pali się światło
-Nie. Jest w pracy.- wyjaśniam mu, kiedy staję na pierwszym stopniu schodków przed domem. Zayn stoi naprawdę blisko, a ja dzięki temu, jestem nieco wyższa.
-Chcesz wejść?- pytam, a moje policzki natychmiast oblewa krwista czerwień. Chłopak uśmiecha się, po czym spogląda w moje oczy, jakby się wahał. Jednak oddycham z ulgą, kiedy kiwa głową na zgodę….





więc jest nowa część :) mam nadzieję że wam się spodobała i że nie była to najgorsza część jaką czytaliście.. w końcu coś zaczyna się dziać.. 
przepraszam zaopóźnienia nie zawsze występują one jednak z mojego powodu... nie zawsze można znaleźć czas... 
mam nadzieję że nie jesteście za to źli...
i że zostawicie po sobie jakiś ślad... 
PAMIĘTAJ CZYTASZ=KOMENTUJ..
Mrs.Horan

5 komentarzy:

  1. O jeju pocałowali się *-* Mam nadzieję, że coś z tego będzie . Rozdział świetny jak zawsze ♡ -Wiktoria - @primasek1

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow �� cudowny❤ i ten pocałunek �� miałam zawał. Więcej nie napiszę bo za dużo emołszons oni muszą być razem.
    Czekam na next
    @agusia5757

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny i mam nadzieje, że na jednym pocałunku się nie skończy :P :) - @Maiczka

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny! O tak pocałowali się :) na jednym chyba sie nie skończy co? do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boooski :3 Kocham Ciebie Twojego bloga :P naprawde nwm co jeszcze powiedzieć...Awww wreszcie się pocałowali..... <3 Jaaa chceee więcej... uzależniłam się :3
    Pozdrawiam i weny życzę
    Jessica <3 XoXo

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy