poniedziałek, 7 lipca 2014

Happily cz.1 "Zbieg okoliczności.."



                                                                     ~~Lily~~
Ugh… nienawidzę tych dni, kiedy kompletnie nie potrafię dogadać się z moją matką. Jest nadopiekuńcza, wścibska, złośliwa i tak strasznie irytująca. Wiem, że stara się mnie ustrzec przed złem tego świata, ale do cholery nie jest w stanie uchronić mnie przed wszystkim.Wiem, że po tym jak, mój ojciec zostawił ją 14 lat temu, ma tylko mnie, ale już chyba nadszedł czas, żeby zrozumiała, że mam własne życie.. Kolejna kłótnia, dziś wywołana była moją decyzją, kiedy poinformowałam ją, że chciałabym wyprowadzić się z domu i znaleźć pracę. Mimo tego, że mam prawie 20 lat ona wciąż stara się mnie kontrolować. Nienawidzę tego i nie mam zamiaru jej słuchać. Nie wiem jeszcze jak, ale postawię na swoim. Pokażę jej że potrafię żyć na własny rachunek i być szczęśliwa. Każda kłótnia, kończyła się w ten sam sposób.. za każdym razem, pada kilka niemiłych słów, po czym ja wybiegam z domu i chodzę po ulicach Londynu, by się uspokoić i pomyśleć nad wszystkim, a ona dalej wścieka się siedząc sama w domu. Ogólnie rzecz biorąc, moje życie jest do dupy. Niewielka ilość przyjaciół, życie w niepełnej rodzinie, brak chłopaka i ta głupia świadomość, że nie jesteś nikomu do niczego potrzebna…
                                                               ~~Zayn~~
-No i wtedy ona zaczęła piszczeć- Louis skończył opowiadać swoją śmieszną historyjkę, a każdy z nas zaczął się śmiać
-No to nieźle- mówiłem przez śmiech
-Mówię wam, myślałem że mi uszy pękną- chłopak chichotał cicho, próbując się uspokoić
-Jej serio kocham nasze fanki. Zawsze coś wymyślą- prychnął Niall
-O jest!- przerwał nam Harry, biorąc do ręki pilota i szybko pogłaśniając telewizor. Oczywiście zaczął się mecz. Spotkaliśmy się wszyscy u Liama i mamy zamiar cały wieczór spędzić na kanapie.
-Mówię wam.. czuję, że wygramy- powiedział Louis otwierając piwo
-Ty tak zawsze mówisz Lou. Nie zawsze tak wychodzi- zaśmiałem się, biorąc piwo i miskę chipsów. Dzisiejszy mecz miał się rozegrać między Anglią i Irlandią. Niall oczywiście obstawiał swoją drużynę i przyznam, że ja trochę też… drużyna była naprawdę dobra  
-Dawaj mi trochę- Liam zabrał mi miskę i postawił ją między nami tak, żeby on też miał dostęp do chipsów, które wręcz uwielbiał.
-Dobra już dobra- ułożyłem się wygodnie i popijając piwko, obserwowałem grę na boisku. Niall co chwilę prychał widząc, że jego drużyna zaczęła przegrywać dwoma golami
-Mówiłem, że wygramy?- śmiał się Louis
-Oh.. Lou to dopiero pierwsza połowa.. oni dopiero zbierają siły- blondyn, bronił ich jak tylko mógł
-Tak, tak..- Tommo dalej się nabijał, jednak jego mina troszeczkę zrzedła, kiedy było 3:2 dla Irlandii, po pierwszej połowie. Przez cały mecz, obydwie drużyny grały bardzo zawzięcie i na końcu Irlandia i tak wygrała, doprowadzając do wyniku 4:3. Niall cieszył się jak dziecko, a Louis twierdził, że jeszcze się odegramy. 
-Pogódź się z tym, że Irlandia jest lepsza- zaśmiał się, zadowolony Niall 
-Łudź się Horanku, łudź.. - Tomlinson wciąż się z nim przekomarzał, aż doszło do tego, że ganiali się po salonie, rzucając w siebie poduszkami.. no tak przecież to normalka...
-Dobra chłopaki, ja się będę zbierać, samochód zostawiam u ciebie Liam- wstałem z kanapy, odstawiając pustą butelkę po piwie na blat stolika
-Już? Co tak szybko?- zapytał Liam
-Jutro mamy spotkać się wcześnie, żeby popracować nad piosenkami. Wiesz, że ja potrzebuję dużo snu- wyjaśniłem mu, zakładając swoją kurtkę ze skóry
-Stary spotykamy się o 11:00, to jest twoim zdaniem wcześnie?- zaśmiał się blondyn, który właśnie odrzucił poduszkę do Louisa trafiając go w głowę 
-Ta.. lecę- postawiłem na swoim i przybiłem, sobie z każdym z nich piątkę, po czym wyszedłem od Liama, kierując się w stronę własnego domu. Całe szczęście, że miałem dość blisko. Przejdę tylko kilka przecznic i jestem na miejscu. Kiedy mijałem ciemną uliczkę w pobliżu starego baru, usłyszałem jakieś dziwne odgłosy. Szczerze nie miałem ochoty się w nic wplątywać, ale byłem ciekawy, włożyłem dłonie do kieszeni kurtki i zboczyłem ze swojej drogi wchodząc w niezbyt przyjemną uliczkę…
                                                                      ~~Lily~~
Zapędziłam się dziś zbyt daleko. Szczerze, rzadko bywałam w tej okolicy Londynu, ale byłam tak zła, że potrzebowałam dużej dawki świeżego powietrza, a to wydawał się idealny sposób. Kiedy podjęłam decyzję o powrocie, zawróciłam i z kapturem na głowie, podążałam przez niezbyt przyjemną dla mnie okolicę. Może i tak nie było za dnia, ale wydawało by się, że teraz jest tutaj dość niebezpiecznie
-Ooo, a kogo my tu mamy- usłyszałam gdzieś za sobą, więc przyspieszyłam nieco kroku
-Hej stój! Gdzie się tak spieszysz!- usłyszałam, więc skręciłam w uliczkę, która wydawała się być dość dobrą kryjówką. Było tu ciemno, a niewielką przestrzeń oświetlała tylko jedna lampa.
-Jesteś! Nie ładnie tak uciekać i się chować- powiedział jakiś chłopak, stając przede mną
-Daj mi spokój, chcę wracać do domu- odezwałam się, wciąż unikając spojrzenia na niego, jednak już chwilę później, zostałam do tego zmuszona, kiedy jego silna ręka, chwyciła za mój podbródek
-A jak to się stało, że taka piękna, młoda i słodka dziewczynka, znalazła się w takiej okolicy, tak późno co?- zapytał
-Nie twój interes! Daj mi spokój!- powtórzyłam, wyrywając mu się
-Nie ładnie być, taką niegrzeczną- usłyszałam gdzieś obok, więc natychmiast spojrzałam w tamtą stronę. Cholera, ten koleś nie był sam. Nie wiem, jakim cudem nie zauważyłam tego drugiego wcześniej
-Mam pomysł- powiedział chłopak, stojący naprzeciwko mnie, po czym jego dłoń, dotknęła mojego policzka
-Zostaw!- strąciłam jego dłoń z mojego ciała i odsunęłam się tak daleko, jak to było możliwe….
                                                              ~~Zayn~~
Jak tylko doszedłem na miejsce, zauważyłem dwóch kolesi. Stali w takim miejscu, że idealnie ich widziałem przez oświetlającą lampę. Co mnie zdziwiło, był tam ktoś jeszcze… dziewczyna. Widziałem, że nie była chętna do spotkania z nimi. Co mnie zdziwiło to, to że z jej wargi leciała krew.
-Hej!- krzyknąłem, a oni obydwoje, odwrócili głowy w moją stronę
-Co się tu dzieje?- zapytałem, spoglądając badawczo na bezradną dziewczynę
-Hej, hej- jeden z nich, podszedł do mnie chwytając mnie za ramię
-Posłuchaj, naprawdę nic się nie dzieje. To dziewczyna mojego kumpla. Pokłócili się… wiesz…- zaczął mi tłumaczyć
-Nie wyglądają na parę. On ją uderzył- mówię do niego
-Oni już tak mają- machnął ręką od niechcenia. Coś mi się nie wydaje, żeby oni byli parą. Kiedy spojrzałem na dziewczynę po raz kolejny, widziałem coś jakby prośbę, żeby jej nie zostawiać…
-Sory ale nie wierzę.- wzdycham, chcąc podejść do dziewczyny….. 


~~~~
postanowiłam dziś wstawić rozdział 1!! 
mam nadzieję że się podobało.. wiem że nie jest długa ale właśnie o to chodzi... 
cóż.. zasady jak na każdym blogu... 
JEŚLI JUŻ JESTEŚ I CZYTASZ TO SKOMENTUJ :D dla mnie to bardzo ważne.. 
Mrs.Horan 

8 komentarzy:

  1. Część jest super! Fantastyczna! Boska! Extra! xD Cieszę się, że dzisiaj wstawiłaś rozdział :P Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne ! Mam nadzieję że nie zrobią im nic poważnego ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite! Czekam na Next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo, zaczyna się ciekawie ;d czekamy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow nie mogę się już doczekać kolejnej części Niesamowite :P cudo :P
    Pozdrawiam Jessica <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest mega wciągający i ciekawy , nie mogę się doczekać kolejnego ♡ Uzależniam się pomału -Wiktoria - @primasek1

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisz dalej jak Ci mówiłam ...ja jakoś szybko rezygnuję z pisania mimo że założyłam w domu zeszyt i piszę o Niallu mam już prawie drugi zeszyt :) I nw czy zacząć go wpisywać ..doradzisz ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow
    Boski rozdzial *.*
    Nastepny prosze szybko

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy